- Hej, Tadziu! Wstawaj! - śmieje się Janka, zrywając z niego ciepłą kołderkę.
Zośka jęczy cicho i podkurcza nogi.
- Zocha!
Chłopak nadal nie chce wstać. Jego ciało przechodzą nieprzyjemne dreszcze.
- Tadziu? - mówi ciszej dziewczyna, widząc jego dreszcze. - Wszystko w porządku? - pyta, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Czuje, że jego skóra jest gorąca w dotyku. Przykłada rękę do jego czoła. Cały płonie. Janka nie wie co robić. Za chwilę muszą wychodzić na szkolenie, ale Zośka ma gorączkę.
- Nie... On nie może iść... - mówi sama do siebie i przykrywa Tadzia z powrotem kołdrą.
- Śpij dobrze... - szepcze Janka i całuje go w czoło.
Dziewczyna zanim zaczyna przygotowywać się do wyjścia, zaczepia Hanię krzątającą się w kuchni.
- Haniu?
- Tak, Jasiu?
- Słuchaj... muszę iść. Tadek powinien iść ze mną, ale on... chyba jest chory. Ma gorączkę i dreszcze. Wczoraj cały wieczór kichał. Zajmiesz się nim?
- Jasne, siostra - uśmiecha się Hania.
- Dziękuję. Chciałabym z nim zostać, ale mam bardzo ważne szkolenie i po prostu...
- Idź już. Zajmę się nim.
Janka kiwa głową i szykuje się do wyjścia. Wychodzi z domu, gdy ma jeszcze dużo czasu i kieruje się w stronę mieszkania Rudego. Kiedy staje pod jego oknem, słyszy niewyraźny głos.
- Janka!
Dziewczyna odwraca się i widzi... Zośkę biegnącego w jej stronę. Borowa kręci głową i krzyżuje ramiona. Wie, że jest uparty, ale żeby iść na szkolenia podczas choroby!?
- Co ci strzeliło do łba!? - krzyczy, gdy ten staje obok niej.
- O co ci chodzi? Dlaczego poszłaś beze mnie!?
- Bo jesteś chory!
- Ja? Chory? Skąd!
- Dlaczego Hanka cię w ogóle z łóżka wypuściła!?
- Nie wiem, no. Była u siebie w pokoju, myślałem, że śpi, to wyszedłem.
Janka przewraca oczami i puka go palcem w czoło.
- Wracaj do domu!
- Nic mi nie jest!
- Dlaczego ty nigdy nie potrafisz pomyśleć o sobie!?
- Dlaczego zachowujesz się jak byś była moją matką!?
Nastaje cisza. Zośka i Janka patrzą na siebie ze smutkiem i jednocześnie złością. Zośka przypomina sobie o swojej zmarłej mamie. Janka, wie, jak bardzo musiał się wściec, by przywołać swoją kochaną matkę. Wie też, jak bardzo mu jej brakuje.
- Przepraszam... - szepcze dziewczyna, przytulając go opiekuńczo. - Po prostu... martwię się o ciebie...
- To się nie martw. Umiem o siebie zadbać - odpowiada nadal trochę obrażony.
Nagle ich uwagę przykuwa znajomy śmiech. Rudy stoi w drzwiach klatki schodowej i przygląda się ich kłótni. Gdy Janka i Tadek go zauważają, natychmiast gwałtownie od siebie odskakują.
- Jak długo już tu stoisz!? - pyta zdenerwowana Borowa Panienka.
- Wystarczająco - śmieje się Rudy. - A teraz chodźmy na przystanek. Alek ma tam na nas czekać.
CZYTASZ
Przywrócić nadzieję
Historical FictionJanka w pierwszych miesiącach wojny straciła wszystko. Porzuciła nadzieję. Ale niespodziewanie na jej drodze stają nowi przyjaciele, którzy pomagają jej zmagać się z lękami. (Chcę zrobić z tego krótkie opowiadanie z chłopcami z Kamieni na szaniec w...