Rozdział 21

610 24 7
                                    

Jest późne środowe popołudnie. Zbliżają się urodziny Janki, ale i akcja. Tadek dostał za zadanie zaplanować i przeprowadzić w piątek akcję wymierzoną przeciwko lokalnemu sklepowi z wyrobami mięsnymi. Ma zniechęcić Niemców do chodzenia do tego sklepu.

- Co porabiasz? - pyta Janka, siadając obok niego.

- Planuję. Pojutrze przeprowadzimy gazowanie sklepu mięsnego dla Niemców na Żelaznej. Przy czym użyjemy gazu powodującego wymioty. I będę potrzebował twojej pomocy. Rozniesiesz jutro rozkazy do chłopców.

- Tak jest! - odpowiada dziewczyna ze śmiechem, przesadnie celebrując polecenie.

- Spotkamy się w gnieździe w piątek rano, o 9 - zaczyna tłumaczyć Zośka. - Potem pójdziemy na Żelazną i po drodze rozstawimy ludzi. Ja podłożę probówkę z gazem wewnątrz sklepu. Rudy zamknie szybko drzwi na kłódkę, gdy tylko wyjdę. Ty i Alek będziecie ubezpieczać od strony Alei Jerozolimskich. Anoda i Katoda będą ubezpieczać na Żelaznej od strony ulicy Złotej. Gruby będzie stał na początku Złotej, a Słoń po drugiej stronie skrzyżowania, na Twardej. Kadłubek będzie na Chmielnej, a Jeremi po drugiej stronie Żelaznej.

- Jakie uzbrojenie?

- Obawiam się, że żadne. Dowództwo nie pozwala nam na używanie broni jeśli nie jest to akcja dywersyjna, do których jeszcze nie jesteśmy przeszkoleni. Gdy używamy pistoletów i zabijamy niemieckich żołnierzy, to szkopy mszczą się potem na ludności cywilnej i więźniach Pawiaka...

- Akcje bez broni!? To samobójstwo!

- Wiem... Chciałbym, żebyś przekazała jutro to wszystko co ci teraz powiedziałem Rudemu, Alkowi i Anodzie. Powiedz Rudemu, żeby przekazał Grubemu i Słoniowi. Alek ma podać dalej do Jeremiego i Kadłubka, a Anoda do Katody. Ważne żeby wiedzieli o zakazie noszenia broni.

- Jasne, zrobi się, Zośka. ... A co planujesz na sobotę? - pyta Janka podekscytowana swoimi urodzinami.

- Uh... Wiesz co? Chciałbym, żebyś zaniosła raport z akcji tam, gdzie ostatnio - odpowiada Tadeusz, udając, że nie pamięta o jej urodzinach.

- Oh...

...

W czwartek Janka zanosi meldunki do chłopców, podczas gdy Tadeusz pracuje nad budową swojej "bomby", która ma ulotnić gaz. W swoim pokoju, by nie denerwować ojca, dobiera odpowiednią długość lontu, aby mieć wystarczająco dużo czasu na ucieczkę ze sklepu.

...

W piątek o 9.00 wyznaczone osoby spotykają się w gnieździe.

- Ludzie, gdy będziecie ubezpieczać to jedna ważna rzecz. Będziecie rozstawieni blisko siebie. Jeśli jeden z was zobaczy niebezpieczeństwo to macha do następnej osoby, a ostatni w kolejności natychmiast przekazuje to nam.

- Tak jest!

- W takim razie ruszamy.

Oddział kieruje się na ulicę Żelazną. Po drodze Zośka zostawia chłopców w wyznaczonych miejscach. Gdy podchodzą pod sklep, Alek i Borowa przyspieszają kroku i idą paręnaście metrów dalej.

Tadeusz wchodzi do sklepu. Panuje w nim tłok i zgiełk. Wszyscy się przepychają, coś mówią. Zośka podchodzi do lady i, udając, że przygląda się soczystym stekom, kładzie probówkę na ladzie. Następnie wyjmuje zapałkę, którą odpala lont. Wychodzi pośpiesznie między Niemcami nie zdającymi sobie z niczego sprawy. Zośka żegna się z klientami i zamyka za sobą drzwi. Teraz do akcji wkracza Rudy. Swoimi zręcznymi dłońmi wkłada kłódkę w obręcze drzwi, aby uniemożliwić Niemcom wyjście. Zaciska kłódkę, zamyka kluczykiem, który chowa do głębokiej kieszeni. Niemcy w środku zaczynają panikować. Krzyczą, walą w szyby. Rudy i Zośka już mają uciekać, kiedy... tuż przed ich nosem pojawiają się znikąd niemieccy żołnierze uzbrojeni w karabiny. Wyszli z kamienicy obok, więc ubezpieczający nie mogli ich zauważyć. Widocznie zobaczyli co chłopcy wyprawiają, bo natychmiast stawiają Rudego i Zośkę pod ścianą. Jeden z nich krzyczy, by podali im dokumenty. Chłopcy podają im kenkarty. Niemcy czytają ich dane, patrzą na siebie, a potem na chłopców. Jeden z nich przystawia lufę karabinu do piersi Tadeusza. Zdenerwowany chłopak przełyka ślinę i patrzy wystraszonym wzrokiem na twarz Niemca. Drugi żołnierz popycha Janka. Każą chłopcom iść. Rudy i Zośka kroczą wolno w dół Żelaznej z przystawionymi do pleców lufami karabinów.

Całe zajście obserwują Alek i Janka. Gdy orientują się jak poważna jest sytuacja, machają rękami do Anody. Ten woła Katodę, który uprzednio zabiera ze sobą Grubego i Słonia. Wszyscy biegną w stronę Alka. Gdy przebiegają obok wylotu Chmielnej, zauważają ich Jeremi i Kadłubek. Oni także, zaalarmowani przez niespodziewane zachowanie chłopców, biegną do Alka.

- Chłopcy wpadli - oznajmia Glizda, gdy wszyscy są już koło niego.

- Co robimy? - pyta zestresowany Słoń, widząc przyjaciół pędzonych w dół ulicy.

Alek wyciąga spod kurtki pistolet. Wszyscy patrzą na niego ze zdziwieniem.

- Alek, nie możemy! - denerwuje się Janka.

- Mamy sytuację awaryjną!

- Ale Niemcy będą się mścić na cywilach!

- Ale Niemcy zabiorą twojego chłopaka na Szucha! - przegaduje się Alek.

Nastaje cisza. Wszystkie oczy zwrócone są na czerwoną ze wstydu Jankę. Zawsze zazdrościła Zośce umiejętności opanowania emocji. Ona tak nie potrafi. Wybucha.

- Po pierwsze: on nie jest moim chłopakiem! Po drugie: to dowództwo zabroniło nam noszenia broni! Po trzecie: wszystko da się rozwiązać bez zabijania, ty narwańcu! - krzyczy dziewczyna, przyciskając oskarżycielski palec do piersi Alka.

- Ludzie, uspokójcie się. Musimy coś zrobić, bo zaraz stracimy ich z oczu - mówi zdenerwowany Anoda.

Wszyscy patrzą po sobie.

- Więc co robimy!? - pyta Słoń po raz drugi.

Janka bierze głęboki oddech.

- To że nie możemy ich zabijać, nie oznacza, że nie możemy trochę ich um... "uszkodzić" - mówi dziewczyna. - Katoda i Jeremi, pójdziecie szybciej. Zajdziecie im drogę i wpadniecie na nich. Ma to wyglądać na przypadek. Gdy szkopy będą rozproszone Alek i Anoda spróbują ich ogłuszyć uderzeniem w głowę. Jeśli to by się nie powiodło, do akcji wkroczą Kadłubek, Gruby i Słoń. Wszyscy rzucicie się na nich. Dokopiecie im. Dobrze by było, gdybyście zakuli ich jeszcze w kajdany. Skoro patrolują ulice, to powinni mieć jakieś przy pasku. Potem rozbroicie ich: zabierzecie karabiny, podręczne pistolety, dokumenty. Wszystko jasne? - pyta Janka.

Chłopcy wymieniają zaskoczone spojrzenia.

- Wszystko jasne - odpowiada Katoda z lekkim wahaniem.

- No, no - dodaje Anoda. - Niezły plan.

Przywrócić nadzieję Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz