29

247 19 0
                                    

∽★☆★∽

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

∽★☆★∽

Przełknął powoli ciężką gulę w gardle, a jego wzrok był ciągle skupiony na oczach Minghao.

Nerwy na nowo wypełniły całe ciało, oddech stawał się coraz bardziej płytki, a w głowie pojawiało się tylko jedno pytanie.

Jak się domyślił?

Zaczął błądzić wzrokiem po całym otoczeniu, nie wiedział co ma teraz ze sobą zrobić. Zacisnął kurczowo dłonie na swoich udach. Czuł dobrze, że wszystko się posypie. Cholera, po co się zgadzał na to durne spotkanie? Jego oczy zaczynały stopniowo robić się szklane.

Młodszy, widząc jak Junhui zaczyna panikować, zmienił swój wyraz twarzy na ten bardziej zmartwiony. Jego zachowanie tylko go utwierdziło w swoich przypuszczeniach. Nie chciał jednak, by zamknął się również na niego. Zyskał wspaniałego przyjaciela, o którego postanowił walczyć. Nawet przez myśl mu nie przeszło, by z niego zrezygnować.

- Junhui - powiedział łagodnie, zbliżając ponownie dłoń do tej jego. I kiedy je ze sobą złączył, chłopak spojrzał na niego, a jego wargi zaczęły drżeć niemiłosiernie. Chciał odsunąć swoją rękę, ale Minghao mu na to nie pozwolił, nie pozwoli mu się znowu zamknąć w sobie. Podziwiał go, że zdołał wyjść na dwór, by się z nim spotkać, ale wiedział, że powinno być to inaczej rozegrane. Gdyby wcześniej był świadomy... na pewno inaczej by to wszystko wyglądało. Był pewien, że to musiało być dla niego strasznie trudne.

- Ja cię nie zostawię.

Junhui osłupiał, nie potrafił zrozumieć tego, co przed chwilą zostało do niego powiedziane. Oczy młodszego jednak nie kłamały, a jego czuły wyraz twarzy tylko utwierdzał go w przekonaniu, że Hao był świadomy tego co powiedział. Mimo to, czuł pewne wątpliwości.

Rozchylił usta, ale nie dane było mu nic powiedzieć, ponieważ poczuł na swoim nosie zimną kroplę deszczu. Nie ruszył się jednak, ale za to młodszy tak - uniósł głowę, po czym wstał, nadal mając splecioną dłoń z tą jego.

- Za chwilę będzie padać, musimy gdzieś się schować - powiedział pospiesznie.

Niebo z każdą sekundą robiło się coraz bardziej szare, nawet nie zauważyli, że w parku byli tylko oni, bo wszyscy zapewne rozeszli się już do swoich domów, by nie spotkać się z ulewą. - Junhui, słyszysz mnie? - zaczął go lekko ciągnąć.

Ogarnął się w końcu i również wstał na równe nogi. Tak się składało, że akurat park nie był daleko od jego miejsca zamieszkania, dlatego zaczął szybko podążać w znanym mu kierunku, a młodszy oczywiście za nim.

Na całe szczęście porządny deszcz zaczął się wtedy, gdy wbiegli już na klatkę schodową. Obaj mocno dyszeli przez szybki bieg i, w dodatku, obaj nie zauważyli, że ich palce nadal były ze sobą splecione. Dopiero gdy unormowali swoje oddechy i zorientowali w jakiej znajdują się sytuacji, Junhui odsunął się o krok i schował ręce w kieszenie od nieco wilgotnej bluzy.

Yᴏᴜ ʜᴀᴠᴇ ᴀ ɴᴇᴡ ᴍᴇꜱꜱᴀɢᴇ ➴ 𝚓𝚞𝚗𝚑𝚊𝚘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz