Rozdział 3

1.5K 125 10
                                    

- Baka-toshi, nie celuj tam. - Kaori wskazała na libero.

Ushijima spojrzał na nią, ale się nie odezwał.

- Libero mają to do siebie, że przyzwyczajają się do siły ataków. - dziewczyna oparła dłonie na biodrach. - Jeśli będziesz tam celował, to w końcu przyjmie go właściwie.

Ushijima skinął głową. Wiedział, że Kaori miała rację. Przekonał się już wielokrotnie, że jeśli chodzi o uwagi dotyczące siatkówki, to ona jest osobą, która ma wiele dobrych rad. A jednak coś mu w tym przeszkadzało.
Spojrzał na nią. Podeszła do trenera i pewnie mówiła mu, co zauważyła. Ładna sylwetka, ciemne włosy, niebieskie oczy i postawa świadcząca o pewności siebie. Kaori była ładna. Ale nie w jego typie. Jakoś nie potrafił sobie wyobrazić ich jako parę. Poza tym, był teraz zajęty Megumi. Blondwłosa dziewczyna, która przyciągała wzrok niejednego chłopaka, spodobała się również i jemu. Oczywiście nie przyznałby się nikomu tak po prostu, ale miał zamiar jakoś ją zdobyć. Potrzebował tylko czasu. Bo przecież nie poprosi o radę tej podrywaczki, Yamady.

- Wakatoshi, nie obijaj się! - zawołał trener.

- No właśnie, Ushi-baka! Wiem, że przyciągam wzrok, ale bez przesady! - pogroziła mu palcem Kaori ze swoim uśmieszkiem na ustach.

Wakatoshi odwrócił się w stronę boiska. Nie, nigdy by się mu nie spodobała. Była zupełnie inna od jego ideału dziewczyny.

~*~

- Ishikawa-san, on na ciebie spojrzał! - rudowłosa dziewczyna aż podrygiwała z podekscytowania.

- Ale... To jeszcze nic nie znaczy... - zaczerwieniła się Megumi.

- A ja uważam, że wręcz przeciwnie! - zaśmiała się Kaori. - Jeśli on na kogoś spojrzy, to dokonuje się wtedy ósmy cud świata!

- Przecież ty się z nim przyjaźnisz. - uśmiechnęła się blondynka.

- Ale ja jestem przekleństwem. - machnęła ręką Yamada. - Do cudu jeszcze mi daleko.

- Żartujesz? Przecież...

- Nie rozmawiamy o mnie, tylko o tobie. - przerwała jej Kaori. - No to jak to jest? Z Ushijimą? - poruszyła sugestywnie brwiami.

W szatni, dziewczyny spojrzały jak jeden mąż na Megumi, której twarz teraz mogła rywalizować z burakiem o poziom czerwoności. Kaori poczuła niemiły ucisk w piersi.

- No... On jest... No wiecie, taki...

- Mocny i potężny, a do tego taki męski. - Yamada wciąż się uśmiechała w jej stronę.

- No... Tak. - Megumi wzięła na palec kosmyk włosów.

Kaori wzruszyła ramionami, choć w tej sytuacji trudno było jej zachować nonszalancję. Czuła się idiotycznie.

- No to jak tak, to trzeba zacząć działać, co nie?

- To nie takie proste...

- Oj, ja dobrze o tym wiem. - Kaori się roześmiała. - Ale miejmy nadzieję, że coś wam z tego wyjdzie.

- Naprawdę?

- No tak. - chociaż umysł Kaori krzyczał wielkie, zdecydowane „NIE".

- Dzięki, Yamada-san. Zawsze wiesz, co powiedzieć. Jesteś super. - Megumi skinęła jej głową i poprawiła spódnicę, po czym wyszła z szatni.

Pozostałe dziewczęta również zaczęły się zbierać. Wkrótce w szatni została już tylko Kaori i Mayumi. Nakamura uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- Jesteś naprawdę świetna, Kaori-san.

- Wiem! - Kaori dumnie wypięła pierś. - Przecież jestem zajebista!

- Szkoda, że nie możesz z nami grać w siatkówkę. - zmarkotniała Mayumi.

- A co, chcesz mieć połamane palce? - brunetka poruszyła swoimi.

- Nie. - uśmiechnęła się jej przyjaciółka. - Po prostu lubię patrzeć na twoją grę.

Kaori zamilkła. Grała tylko czasami, gdy chłopcy również mieli siatkówkę. To były jej ulubione dni.

- Dzięki. - uśmiechnęła się.

- Wydaje mi się, że Ushijima cię obserwuje, kiedy grasz.

- Nic dziwnego. - roześmiała się Kaori. - Przecież byłam najlepszym asem.

Mayumi pokiwała głową. Wiele razy próbowała namówić Kaori, by dołączyła do drużyny dziewcząt w Shiratorizawie, ale Yamada odmawiała.
Teraz Mayumi wstała i skierowała się do wyjścia.

- Idziesz? - zapytała.

- Nie. - Kaori oparła się o ścianę. - Czekam na wiadomość od rodziców. - pomachała telefonem.

Mayumi kiwnęła głową i wyszła. Kaori została sama. Głęboko odetchnęła. Czuła się dziwnie. Do cholery, próbowała przecież od dwóch lat jakoś podejść Ushijimę. Zakochała się w nim, ale nie chciała mu o tym mówić, bo wiedziała, niech to szlag, wiedziała, że on wcale nic takiego do niej nie czuje. A teraz dowiedziała się, że zakochał się w Megumi i czuła się jak ostatnia kretynka! To przecież oczywiste, że ktoś taki jak on nie mógłby się zakochać w głupiej podrywaczce, która przykleiła się do niego w pierwszej klasie.

Telefon zawibrował. Otrzymała wiadomość od rodziców:

„Dzisiaj nie przyjedziemy, wrócimy jutro wieczorem. Kochamy cię!"

Kaori odpisała szybkie: „Ja też", choć w oczach poczuła pieczenie i łzy. Szybko zamrugała, by się ich pozbyć. Przecież przywykła do częstej samotności w domu. Wyszła z szatni i gwałtownie się zatrzymała. Zaraz przywołała swój uśmieszek podrywaczki.

- Czekałeś na mnie, mój Romeo? - poruszyła zabawnie brwiami.

Wakatoshi przyglądał się jej w milczeniu. Kaori zastygła z uśmiechem na ustach, zastanawiając się, czy on przypadkiem właśnie nie planuje jej śmierci. Ushijima jednak tylko na nią patrzył.
I patrzył.
I patrzył.
Aż w końcu się odezwał:

- Znowu ich nie ma?

Kaori zastygła w bezruchu, a mina lekko jej zrzedła. Zaraz jednak się zrehabilitowała.

- Tak, ale to nic. W końcu jestem już dużą dziewczynką!

Wakatoshi znów zamilkł, a potem położył jej dłoń na głowie.

- Masz łzy w oczach.

Kaori zatkało. Czy to było aż tak widoczne? Westchnęła. Za dobrze ją znał. Dobrze wiedział, że mimo tego, że przywykła do pustki w domu, tak naprawdę nie znosiła samotności.

- Mogę dzisiaj przyjść. - powiedział.

- Byłoby miło. - uśmiechnęła się krzywo.

Wakatoshi nie lubił patrzeć na nią, gdy była smutna, bo przyzwyczaił się do jej ciągłego uśmiechu. Yamada pomyślała, że czasem potrafi być bardzo miły. I że nie chciałaby stracić takiego przyjaciela.

Alfa - Ushijima Wakatoshi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz