Przygotowania do świąt szły pełną parą. Ośrodek powoli zaczynał się wyludniać, gdyż wiele osób dostawało przepustki z okazji Bożego Narodzenia. Niestety wesoła świąteczna atmosfera nie udzielała się Draco Malfoy'owi oraz Hermionie Granger. Od dłuższego czasu nie otrzymali żadnej pozytywnej informacji od Pottera, który negocjował uwolnienie ich przyjaciółki z Azkabanu. Niestety, zapewnienia Harry'ego nie dały rezultatu. Hermiona snuła się po korytarzach ośrodka od czasu do czasu spoglądając w okna, aby sprawdzić czy jej najlepszy przyjaciel już po nią przyjechał. Granger również dostała przepustkę świąteczną i miała ją spędzić w swoim rodzinnym domu wraz z Harry'm. Ostatnie święta... kobieta chciała, żeby były takie jakie zapamiętała z dzieciństwa.
- Mogę wejść? - zapytała Hermiona zaglądając do gabinetu blondyna. W napiętym okresie przedświątecznym jego drzwi były ciągle otwarte.
- Śmiało... - zachęcił szatynkę Draco odwracając się w jej stronę i odchodząc od oszronionego okna.
- Chciałam się pożegnać - powiedziała spokojnie była Gryfonka - Harry zaraz powinien tu być.
- Jak się czujesz? - zapytał z troskę mężczyzna podchodząc do Hermiony i uważnie jej się przyglądając.
- Lepiej... - przyznała Granger lekko się uśmiechając. Ostatnia sprawa z Pansy była dla wszystkich bardzo stresująca, a Hermionie znów zdarzyło się stracić przytomność kilka razy. Malfoy był zaniepokojony i nie chciał tracić jej z oczu, ale wiedział, że Potter odpowiednio się o nią zatroszczy.
- Spakowałem ci potrzebne eliksiry. Gdyby coś się działo, będę tutaj cały czas... - zapewnił Draco kładąc dłonie na ramionach kobiety, która patrzyła na niego i słuchała go uważnie.
- No właśnie. Może byłoby lepiej, gdybym była jednak pod stałą obserwacją? - zapytał nieśmiało szatynka.
- Nie chcesz spędzić świąt z Potterem? - zdziwił się Malfoy.
- Bardzo chcę. Jest moją jedyną rodziną. Ale.... - Hermiona zawahała się przez chwilę - pomyślałam, że może pojechałbyś z nami...
- Ja? - zdziwił się Draco unosząc brwi w geście zaskoczenia.
- Tak... bo nie chcę, żebyś był sam... - mówiła kobieta patrząc na niego błagalnie. Naprawdę jej zależało na obecności blondyna. Polubiła go, zżyła się z nim, darzyła go niezidentyfikowanym ciepłym uczuciem.... - Draco proszę... - wyszeptała podchodząc do niego bliżej i chwytając go za dłoń.
- Dobrze, ale pojawię się dopiero w święta... mam jeszcze sporo spraw tu na miejscu - uległ były Ślizgon. Gdyby stojąca przed nim kobieta wiedziała jak wielki ma na niego wpływ...
- Cudownie! - ożywiła się Hermiona - Ale nie chciałabym być w twojej skórze, gdybyś mnie okłamywał... - zagroziła palcem drobna czarownica.
- Nigdy! - oburzył się blondyn wypinając dumnie pierś.
- I tego się trzymajmy... - przytaknęła Granger. Po chwili wahania wspięła się na palce i pocałowała mężczyznę w policzek.
Zadowolona była Gryfonka zmierzała w stronę wyjścia ciągnąc za sobą niewielką walizkę. Cieszyła się, że Draco zgodził się na wspólne święta. Starała się powstrzymywać swoje myśli, które nachalnie wracały do postaci blondwłosego czarodzieja. Hermiona kręciła ze zrezygnowaniem głową walcząc z myślami. Była rozdarta wewnętrznie pomiędzy trzymaniem wszystkich na dystans, co jej ewidentnie nie wychodziło, a potrzebą bliskości i kontaktu... najgorszy był, fakt, iż każdy kontakt, każdy dotyk byłego Ślizgona wprawiał ją w przyjemne dreszcze. Nie powinna myśleć o nim w ten sposób... ona jest pacjentką, na dodatek umierającą... Może Draco się jedynie nad nią lituje? Nic go nie kosztuje bycie miłym przez tych kilka tygodni...
CZYTASZ
I postanowiła umrzeć - DRAMIONE
أدب الهواةSłodko - gorzka historia dorosłego życia Hermiony Granger. "GDY OSIĄGNĘŁA JUŻ WSZYSTKO, CZEGO OCZEKIWAŁA OD ŻYCIA, DOSZŁA DO WNIOSKU, ŻE NIE MA ONO SENSU, BO WSZYSTKIE DNI BYŁY TAKIE SAME. I POSTANOWIŁA UMRZEĆ." Miłość, śmierć i sarkastyczny humor...