Rozdział 1

131 5 0
                                    

21:37 wieczorem, Piątek, 5 grudnia 2014 r.

Na ulicy stoi pewien przystojny młodzieniec z piękną dziewczyną w jego ramionach w stylu ślubnym, był zdumiony tym zdarzeniem i trochę się martwił o zakupach, by nic się nie zgniotły. 

Natomiast, dziewczyna tak samo jak on, zdumiona tym zdarzeniem, ale zamiast się martwić lub oderwać od niego, nie mogła oderwać oczu od przystojnego mężczyzny, co również było tak samo z nastolatkiem.

Po chwili młodzieniec ogarnął się, zamiast zapytać samego siebie co się tu wyprawia i pytać ją  dlaczego spadła z nieba, więc zapytał o czymś co mu martwi, ślady czerwieni pod jej oczami. Już wiedział, że to znak, że płakała, coś jej się stało, ale wie, że lepiej nie poruszać tematu, bo i tak nie odpowiedziałaby obcemu.

- Wszystko w porządku? Nie jesteś ranna? - zapytał jej ze zmartwienia i spokojem, po czym ona się ogarnęła.

- Huh? Tak, wszystko w porządku, a ty? Nie bolą ci ramiona? Spadłam właśnie z nieba i to musiało ci boleć... - zapytała również zmartwiona, na co on zachichotał szczęśliwy, że jakaś obca i miła dziewczyna się o niego martwi.

- Ze mną wszystko w porządku. Łapanie cię z nieba nie zabolało, ale dziękuję, że się o mnie martwisz. Jesteś miła, wiesz? - odpowiedział szczęśliwy, na co ona się zarumieniła niewinnie.

- Wiesz, przyznam, że jestem trochę miła i dziękuję, ale za to, ty też jesteś miły, wiesz? Jestem Yona, a ty jak masz na imię? - odparła z małym rumieńcem zachowując się trochę pewnie siebie.

- *chichocze* Schlebiasz mi, miło to słyszeć. Jestem Yuki, miło cię poznać, panienko Yona. - odpowiedział rozpromieniony, a na końcu zachował się jak dżentelmen i mrugnął jej ze szczerym uśmiechem na co ona się zarumieniła nieśmiało.

- Może zamiast tak cię trzymać, to cię postawię, tak? - odpowiedział chichocząc, zachowując się trochę fajnie, ona jeszcze bardziej się zawstydziła, że tak długo jest w jego ramionach na co postawił ją delikatnie na ziemi.

- *rumieniec* Och, ok. Nie zauważyłam, bo dobrze mi się z tobą rozmawiało. - odparła, a potem sobie walczyła w umyśle.

,,Idiotka! Dlaczego się rumienię przy nim? Mam Soo-won'a!'' *trzyma się za głowę* ,,Ale on jest taki milusi i przystojny.'' *niewinnie naburmuszona bawiąc się palcami*

- Ok, mi też, więc cię nie winię, oboje jesteśmy sobie winni. Chodźmy do środka, bo zamarzniesz w tych ubraniach, a w nocy jest naprawdę wietrznie i zimno, jest - 39*C. - odparł z uśmiechem biorąc zakupy z ziemi przez co przerwał jej walkę z umysłem.

- Och, naprawdę? Teraz jak o tym wspomniałeś, to już jest mi zimno, nie zauważyłam. -odparła ciekawie przeglądając swoje pobrudzone kimono zgadzając się z nim i znowu walczyła umysłowo.

,,Idiotka! Jak mogłam tego nie zauważyć?! Poza tym, nie wiem o czym mówi z tym - 39*C.'' *poddaje się nadąsana*

- Chodźmy, Yona. Patrząc na to, spadłaś z nieba i zdecydowanie musisz nie wiedzieć gdzie jesteś i jak wrócić do domu, prawda? Dlatego chodźmy do mnie i nie możemy zostać tu zbyt długo, nie tylko jest zimno, ale też niebezpieczne w nocy. Zostawić to cię nie mogę, bo jacyś przestępcy, a co gorzej zboczeńcy cię napadną i nie mogę na to pozwolić. Lećmy. - odparł poważnie zdeterminowany łapiąc ją za rękę i idąc z nią do jego domu, na co przyjęła to.

Yuki idzie z księżniczką do swojego domu ogrzać ją od zimnicy, przywitać ją swojej rodzinie, ale to nie tylko to jest powodem, musi włożyć do lodówki kupione składniki, bo się zepsują i sprawdzić też czy nic nie jest uszkodzone.

Akatsuki no YonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz