19. lutego 2011 - sobota - zaraz po północy
- Nie możemy jej tu tak po prostu zostawić - sprzeciwił się Stiles, znajdując w sobie więcej odwagi niż wydawało mu się to możliwe i sprzeciwiając się morderczemu Alfie.
- Idziesz ze mną, Stiles, nie masz wyboru - uświadomił nastolatka wilkołak, wyciągnąwszy z kieszeni chusteczkę i metodycznie pozbywając się z twarzy krwawych śladów.
- Więc mnie zabij, wszystko mi jedno - warknął chłopiec, wciąż klęcząc przy dziewczynie, ręką próbując zatamować coraz słabsze krwawienie na szyi. Czuł pod palcami pulsowanie ciepłej krwi, ale skóra Lydii była coraz chłodniejsza.
Peter zmierzył go uważnym spojrzeniem, przechylając głowę na bok. Za pomocą zapachu i słuchu sprawdzał ile prawdy jest w słowach chłopca. Uśmiechnął się po chwili i przytaknął głową z satysfakcją. Jego dłoń, wciąż zakończona ostrymi pazurami, wystrzeliła do przodu, chwytając nastolatka pod brodą, zmuszając do wstania i wypuszczenia z rąk rannej dziewczyny.
- Zadzwoń do Jacksona, powiedz mu gdzie ją znajdzie. To wszystko co mogę ci zaproponować - powiedział cicho i spokojnie mężczyzna, patrząc prosto w przerażone, piwne oczy chłopca.
Stiles nie marnował ani sekundy, wyszarpnął telefon z kieszeni i wybrał numer, cały czas będąc pod uważną obserwacją.
- Jackson, Lydia umiera, na boisku lacrosse, szybko - zdążył jedynie powiedzieć, gdy urządzenie zostało mu wyrwane z ręki i wyłączone. Modlił się w duchu, żeby zadufany w sobie dupek wziął jego wiadomość na poważnie i się pospieszył. Zmierzył wilkołaka morderczym spojrzeniem, ale nie oponował, gdy ten pociągnął go za marynarkę w stronę szkolnego parkingu, do jego własnego niebieskiego Jeepa Roscoe.
Stiles prowadził, jadąc dokładnie tak, jak rozkazał mu oprawca, który siedział obok niego, nasłuchując i uśmiechając się z satysfakcją. Peter spojrzał na swojego kierowcę.
- Nie smuć się... Jeśli przeżyje zostanie wilkołakiem - wzruszył ramionami na kompletny brak reakcji ze strony chłopca. - Będzie bardzo silna.
- Tak, i raz w miesiącu będzie mnie chciała rozszarpać na strzępy - wysyczał przez zęby nastolatek, nie spuszczając oczu z drogi.
- Biorąc pod uwagę, że jest kobietą... dwa razy w miesiącu... - te słowa zarobiły mu kolejne mordercze, pełne nienawiści spojrzenie ze strony chłopca.
Stiles znowu spojrzał przed siebie, nie dowierzając w to, co przed chwilą usłyszał, choć wiedział, że nie może oczekiwać po mordercy ani odrobiny współczucia. Spodziewał się jednak nieco lepszego poczucia humoru.
W końcu dojechali na miejsce przeznaczenia. Był to ten sam parking, na którym jakiś czas temu Derek postanowił urządzić Scottowi sesję treningową. Peter wskazał Stilesowi gdzie dokładnie ma się zatrzymać i obaj wysiedli z samochodu.
Wilkołak chwycił nastolatka za ramię, żeby upewnić się, że ten nie ucieknie i poprowadził go siłą do czarnego sedana.
- Czyje to auto? - chłopak zastanawiał się nad tym już tamtego dnia, gdy przeszkodził Alfie w randce z Melissą.
- Mojej pielęgniarki - padła prosta odpowiedź.
- A co się z nią stało? - zamiast odpowiedzi, wilkołak uniósł klapę bagażnika, ukazując ciało kobiety w białym fartuchu. - O boże! - wrzasnął dzieciak przyglądając się jej. Jej skóra zdążyła już nieco spuchnąć i zsinieć.
Potwór chwycił walizkę z laptopem i wyciągnął ją, ciekawie przyglądając się przerażonej minie nastolatka. Znowu zerknął na martwą kobietę.
CZYTASZ
Wilkołaki - cykl CZAROWNICA: TOM1 -TeenWolf fanfic - Derek Hale x OC
Manusia SerigalaCykl CZAROWNICA - tom 1. 🐺 Charlotte Benoit, zawodowa Czarownica, przybyła do Beacon Hills na prośbę Laury Hale, żadna magia jednak nie mogła jej przygotować na to, co zastała na miejscu. Bardzo szybko okazuje się, że to, co na początku miało być s...