Rozdział piąty

21.6K 573 351
                                    

ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY NIEODPOWIEDNIE DLA NIELETNICH ORAZ DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH.

— Ubieraj się. — Z zamyślenia wyrywa mnie męski głos.

Colton.

Może to trochę niedorzeczne, ale naprawdę brakowało mi jego obecności. O mało nie zwariowałam w tej ciemnej piwnicy. Mam wrażenie, że byłam nawet bliska zawału. Podnoszę się na przedramionach i chwytam rzeczy, którymi rzucił we mnie przed chwilą. Pod palcami wyczuwam delikatny materiał. Jest ciemno, ale wiem, że to koronka.

Czy on do reszty oszalał?

Nie wiem nawet, ile już czasu spędziłam tu nago. Długo trzęsłam się z zimna. Myślałam, że naprawdę zamarznę tu na śmierć. Teraz rozumiem, dlaczego Colton stosuje tak drastyczne kary. Po czasie spędzonym w tej dziurze, nie mam ochoty trafić tu ponownie na choćby pięć minut. Mam dość. Ale koronki? Na miłość boską, ta szmatka nie nadaje się nawet na rozpałkę!

— Ogłuchłaś? — pyta ironicznie. Mam złe przeczucie. Wydaje mi się, że Colton zmienił swoje nastawienie o sto osiemdziesiąt stopni od czasu, kiedy ostatnio się widzieliśmy. — Vanessa, naprawdę zaraz stracę cierpliwość. Rusz się wreszcie!

W tej chwili naprawdę mnie przeraża. Mężczyzna stał się zimny. W jego głosie wyczuwam obojętność, jakby kompletnie stracił zdolność empatii. A może nigdy jej nie miał? Może moja wstępna ocena jego osoby okazała się błędna? Jeśli faktycznie tak właśnie jest, mam przejebane.

Powoli staję na nogach. Obracam palcami niewielki materiał, który mam w dłoni. Kątem oka zerkam na wejście, w progu których stoi Colton. Mężczyzna ma ręce skrzyżowane na piersi i bacznie mnie obserwuje. Niewielkie światło wpadające do pomieszczenia pozwala mi się ubrać. Wciągam na biodra koronkowe stringi. Na myśl o tym, co mnie zaraz czeka, mam odruch wymiotny. Staram się głęboko oddychać, ale czuję, jak gną mi się kolana. Całe moje ciało drży, ale nie sprzeciwiam, gdy Colton rzuca we mnie kolejne ubranie.

— Jeszcze to — rozkazuje krótko. Szybko łapię skrawet materiału, po czym ubieram prześwitujący stanik.

Zmienił się. To już nie jest ten sam człowiek, który mnie tu zostawił. Poprzednie jego wcielenie może i było irytujące, ale przynajmniej miałam wrażenie, że by mnie nie skrzywdził. Mężczyzna, który teraz przede mną stoi, wydaje się być bezkompromisowy. Wiem, że jeśli mu podpadnę, to koniec.

Nie patrzę na niego. Nie spojrzałam w jego kierunku ani razu, odkąd się tu pojawił. Colton przyniósł ze sobą aurę, która mrozi mi krew w żyłach. Boję się tego człowieka i nie mam zamiaru mu podpaść.

Mimo że mam na sobie tylko kawałek koronki, czuję się o niebo lepiej. Mam pewność, że najbardziej intymne miejsca nie są narażone na jego przeszywający wzrok. Oplatam ramionami swój brzuch, chcąc ukryć się przez chłodnym spojrzeniem Coltona.

— Idziemy — mówi, po czym odwraca się do mnie plecami.

Niepewnie wykonuję kilka kroków w stronę drzwi. Przeczuwam, co mnie czeka, ale staram się o tym nie myśleć. Nie chcę tam iść, ale moje nogi same przesuwają się do przodu. Rozum podpowiada mi, że lepiej nie zwracać na siebie większej uwagi. Wiem, że ma rację, ale i tak trudno mi się z tym pogodzić.

Posłusznie wychodzę z pomieszczenia na słabo oświetlony korytarz. Patrzę pod nogi, bo nie mam odwagi spojrzeć Coltonowi w oczy, ale i tak czuję na sobie jego uważny wzrok. Mam wrażenie, że jego spojrzenie wbija igły w moją skórę. Te kilka godzin w zamknięciu naprawdę ostudziło mój zapał.

Rosyjska laleczka | 18 + | WYDANAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz