„Vinnie Hacker tak?"

1.6K 55 3
                                        

Na miejsce dojechaliśmy bez zamienia ani jednego słowa. Podałam mu tylko adres a on już więcej się nie odezwał.

-dziękuje - powiedziałam wysiadając z jego auta.

-nie ma problemu - rzucił i zaraz odjechał.

Zastanawiałam się dlaczego był taki oschły. Wiem, że nawet się nie znamy no ale co szkodzi mu być miłym. Nie powinnam się tym przejmować a jednak roznosi mnie ta jego obojętność.
Weszłam do domu, krzycząc głośne „jestem".
Odpowiedzi jak zwykle nie dostałam co oznacza, że jestem sama.
Szybko skierowałam się do pokoju po czyste ubrania i bieliznę. Wzięłam długi i cholernie przyjemny prysznic.

Po wszystkim wróciłam do pokoju i chwyciłam swojego laptopa. Napisałam do Miley czy jest już wolna i szybko odpowiedz, że tak.

-nie uwierzysz! - krzyknęła gdy odebrałam połączenie na Skypie.

-zaskocz mnie- zaśmiałam się.

-on jest taki doskonały!- wciąż krzyczała.

-mówiłam, że masz mnie zaskoczyć- odpowiedziałam spokojnie- to słyszę przynamniej sto razy dziennie.

-daj mi opowiedzieć - powiedziała stanowczo na co zamilkłam z lekkim uśmiechem. - nie dotarliśmy do tego kina. Spędziliśmy cały wieczór obżerając się w kfc. Opowiadał mi o sobie i o tym jak osiągnął sławę. Wcale nie jestem takim zapatrzonym w siebie dupkiem jak myślisz.

-wiem. Zdążyłam zauważyć to już na skateparku. - uśmiechnęłam się - mega się cieszę, że w końcu udało się wam spotkać.

- to wszystko dzięki Tobie! - krzyknęła - dziękuje.

-dla ciebie wszystko piękna - uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

- a teraz chce wiedzieć o co chodzi z tym chłopakiem-spojrzała na mnie spod byka -kim on właściwie jest?

- ten cały Vincent, którym jarała się Emily. Zauważył ją i poprosił mnie, żebym udawała. Nie miałam pojęcia co zrobić wiec się zgodziłam. - powiedziałam oschle.

- nie polubiłaś go co? - tym razem ona się śmiała.

- niby nie zrobił nic złego bo później nawet odwiózł mnie do domu ale przez cały czas był tak kurewsko oschły - wyrzuciłam z siebie.

- może jest nie ufny wobec nowo poznanych czy coś- odpowiedziała blondynka.

-może - westchnęłam.

Przez następne dwie godziny rozmawiałyśmy jeszcze o Kio i o wszystkim co blondynka się o dowiedziała. Szczerze mówiąc myślałam, że życie takich sławnych osób jest fajniejsze.
Gdy zauważyłam, że robi się już naprawdę późno zamknęłam laptopa i położyłam się do łóżka.
Zdecydowanie za szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.

**********
Rano obudził mnie natarczywy dźwięk mojego telefonu. Szybko sięgnęłam i odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni.

-halo? - wyjąkałam.

-słuchaj ja rozumiem wszystko ale właśnie skończyła się pierwsza lekcja a ciebie wciąż nie ma! - krzyczała mi do słuchawki.

-co? - ponownie wyjąkałam. Odsunęłam telefon od ucha i spojrzałam na godzinę. Faktycznie była już 8:20. - przyjadę na trzecią.

-masz 20 minut, żeby stać pod domem bo inaczej będziesz sama ciągła się podczas tej ulewy. - powiedziała ze śmiechem w głosie.

-dobrze szefie - nie dałam okazji jej więcej powiedzieć bo skończyłam połączenie.

hell is my heaven⚡️|Vinnie Hacker [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz