27(Finał)

1.7K 65 9
                                    


- Jem, musimy iść. Teraz! - krzyknął Azazel. Nie wiedziałam o co mu dokładnie chodzi. Jednak złapał mnie w pasie po czym szybko mnie wyniósł z domu. Nie wiedziałam co się dzieje. Jedynie słyszałam wielki huk po czym widziałam jak mój nowy dom stał w płomieniach.

Będąc wystarczająco daleko, Azazel postawił mnie na ziemi, a ja spojrzałam w miejsce wybuchu. Mój dom, moje rzeczy, wszystko spłonęło. Jedynie dym, unoszący się nad zgliszczami. Bomba? Ktoś mi ją podłożył? Poczułam, jak nogi zmieniają mi się w watę, po czym opadłam na ziemie. Bez jaj, kurwa. Ledwo co się przeprowadziła.

- Chyba, nie dadzą nam tak szybko o sobie zapomnieć. – odezwał się Goliat stając tuż obok Azazela, po czym odłożył Maxa na ziemie. Mój dom.

- Do tej pory nie byłem pewny jednak teraz wiem, że to nie ich sprawka tylko czegoś innego. Czegoś znacznie gorszego. - powiedział, a mnie przeszły ciarki po skórze. Spojrzałam na Goliata i widziałam strach.

- Nie mówisz, chyba że. – zaczął, ale brunet szybko mu przerwał.

- Musimy się z stąd jak najszybciej uciekać, nim odkryje nasza obecność. - kiedy to powiedział, odwrócił się i zaczął iść przed siebie, a zaraz za nim jednooki.

- Chwila, zaraz. – na moje słowa oboje się zatrzymali. Po czym odwrócili się w moją stronę. – może mi powiecie, dlaczego mój dom właśnie wybuchł oraz kim jest to coś od którego chcecie uciec. – kiedy to powiedziałam oboje spojrzeli po sobie po czym, Azazel wziął głęboki wdech.

- Uwierz mi, nie chcesz mieć z nimi do czynienia. – oznajmił.

- Azazel ma racie, ci tak zwani łowcy, w porównaniu z nimi to pikuś. Łowcy to po prostu ludzie z bronią, jednak on jest potężną istotą magiczną. – pomógł wytłumaczyć rudy mężczyzna. Odwróciłam się za siebie jeszcze raz spoglądając na zgliszcza mojego domu. Mój biedny domek.

- Ruszamy, teraz. – powiedział Azazel, a następnie złapał mnie za dłoń i zaczął ciągnąć w sobie znanym kierunku.

- Dokąd idziemy? – zapytałam, chcąc wiedzieć chociaż tyle, nie wspomnę, że chciałabym poznać także czym lub kim jest to czego oni się tak boją.

- Do miejsca, gdzie zaczekamy aż portal się otworzy. Tam na pewno będzie bezpiecznie. – bardzo pocieszające słowa, ze słów mężczyzny, przez którego wpakowałam się w to wszystko.

- Może powiesz mi więcej o tym kimś kogo chcecie uniknąć? Kim lub czym on jest to ktoś, kto chce cię zabić albo nas? – zaczęłam zadawać pytania, sama nie wiem, dlaczego tyle zadawałam, po prostu chciałam wiedzieć. - Odpowiecie mi w końcu?

- Za dużo pytań zadajesz, kobieto. – warknął zirytowany brunet. Dobrze wiedzieć, że jego charakter się wcale nie zmienił przez te kilka dni. Nadal jest tym samym zarozumialcem co mi stolik rozwalił.

- W naszym świeci jak i w waszym są tak zwani strażniczy. Pilnują by inne światy nie miały ze sobą nic wspólnego. Jednak są tacy, którzy chcą posiąść całą moc jak i wiedze, która oni posiadają. – zaczął swój wykład Goliat. Ten przynajmniej potrafi się wygadać i jest bardziej rozmowny od mojego przeznaczonego. – Ci którzy bronią naszych światów nazywamy Defendersami.

- Defendersi? – zapytałam.

- Tak, to najlepsi z najlepszych nazywają ich przeklętą dwunastką, każde z nich jest potężne, jednak razem są niepokonani. Trzech z nich jest najbardziej niebezpiecznych. Ci którzy ośmieli się z nimi spotkać już nie żyją. Nikt nigdy ich nie widział, ale każde z nich ma symbol bestii na ciele.

- To skąd wiecie, że to jeden z nich? – byłam zaciekawiona, skoro nikt nigdy ich nie widział to, dlaczego oni się tak boja.

- Może przez prace twojego wuja, albo to, że tutaj jesteśmy. – odezwał się Azazel.

WiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz