Obchodzi cię to ?

17 4 10
                                    


Czas mijał mi zdecydowanie za szybko, ponieważ nim się obejrzałam był już piątek. Siedziałam na skórzanej kanapie z Chase'em i Masonem u mojego ojca. Rozmowy kręciły się głównie wokół naszego życia i bieżących tematach w polityce. Mój chłopak miał bardzo dobrą relację z moim tatą, był traktowany jak członek rodziny. Jak mój przyszły mąż. Był dosłownie uwielbiany przez moich rodziców, co działało również w druga stronę. Odkąd sięgam pamięcią, na spotkaniach rodzinnych, były tematy głównie naszej przyszłości, ślubu. Ale i tak jednym z najważniejszych tematów były studia. Kiedyś był jasny plan. Harvard i zarządzanie. Ja i Chase mieliśmy przejąć firmę naszych rodziców i wspólnie nią zarządzać. Zawsze miałam wątpliwości co do tego, nigdy nie myślałam o tym kierunku na poważnie. Po tym czasie, rozmowach z psychiatrami zrozumiałam, że czyjś plan na moje życie, nie będzie dla mnie czymś dobrym. Właśnie wtedy zaczęłam szukać tego co mnie interesuje i stawiam wszystko na lingwistykę. Uwielbiam uczyć się języków, w szczególności francuskiego. Problem był taki, że u mojego ojca by to nie przeszło, nie widział nic oprócz swojego planu. Zwierzyłam się z tego Chase'owi, przez co nie był zadowolony, ponieważ mu podobał się plan rodziców. Jego życie od niemal zawsze było zaplanowane, a on nigdy nie miał nic przeciwko temu.

- A co ze studiami ? - z rozmyśleń wyrwał mnie mój ojciec, szczerze uśmiechając się do nas.

- Jak to co ? - rzucił mój chłopak z udawanym oburzeniem. - Oczywiście bez zmian. Boston, Harvard i zarządzanie. Z Lilianą. - nachylił się i skradł mi pocałunek, którego nie odwzajemniłam przez szok, który we mnie zagościł.

- Co ? - wydusiłam zachrypniętym głosem.

- Tak się cieszę Lili, że macie tak wspaniałe plany na przyszłość. - posłałam mu wymuszony uśmiech, w tym samym czasie Chase zarzucił swoją rękę na moje plecy, bliżej mnie tym samym przyciągając do siebie. - A ty Mason ?

- Wiesz, że u mnie bez zmian tato. Zamierzam zostać policjantem, więc myślę, że to dość logiczne. - rzucił wbijając wzrok w jasne panele podłogowe. On również nie wybrał kierunku sam. Jedyną osobą szczerą w tym pomieszczeniu był Chase.

- Schowałeś zdjęcia mamy ? - przeniosłam wzrok na starą komodę, na której wcześniej stały nasze wspólne rodzinne zdjęcia. Spięłam się na wspomnienie o tej kobiecie, co nie uszło uwadze mojemu chłopakowi. Mocniej mnie do siebie przyciągnął.

- Tak jakoś wyszło. - podrapał kark i spojrzał w to samo miejsce. - Sprzątałem ostatnio cały dom i nie widziałem sensu, żeby nadal tu stały. Poza tym, Lili cały czas piorunowała wzrokiem tą komodę. - uśmiechnął się.

- Szkoda, że postanowiła nas zostawić. - prychnął mój brat. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie. - Wiem wiem.

Ojciec postanowił szybko zmienić temat, przez nie tylko ja odetchnęłam ulgą. Nim się obejrzeliśmy była dziewiętnasta i musieliśmy się powoli zbierać. Tato zapakował nam kawałek ciasta czekoladowego, po czym uścisnął nas i odprowadził do drzwi. Mason wsiadł na miejsce kierowcy, a Chase z tyłu. Wyjechaliśmy spod domu ojca, kierując się na osiedle mojego chłopaka. W aucie panowała dość napięta atmosfera. Byłam zła na Chase za to, że po raz kolejny wypowiedział się w temacie studiów za mnie. Postanowiłam nie poruszać tematu przy Masonie, tylko poczekać, aż będziemy pod posiadłością chłopaka. Zaparkował samochód, a ja dałam mu znać, aby chwilę poczekał i wysiadłam. Brunet stanął naprzeciw mnie, kładąc swoje dłonie na moich biodrach.

- Dziękuję za miły wieczór. - powiedział cicho.

- Chase, tak dalej nie może być.

- Czyli jak ? - zapytał zdezorientowany, czego kompletnie nie rozumiałam.

We LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz