#11 Rzecz

1K 82 38
                                    

P.O.V. ???

Wszedłem do środka pokoju. Pierwsze co to okropny zapach który poczułem od razu po wejściu. Co się dziwić. Podłoga była zasłana martwymi ciałami. W dodatku widać było, że na parę torturowano lub robiono na nich eksperymenty. Pod jedną ze ścian usadowione na krzesłach i do nich przywiązane były dwie osoby. Nie zwróciłem na nie większej uwagi. W końcu nie były tym czego szukałem a co po chwili znalazłem na biurku. Strzykawka wypełniona zieloną cieczą. Dokładniej rzecz mówiąc mój cel poszukiwań. Schowałem ją do kieszeni po czym spokojnym krokiem opuściłem tamto pomieszczenie. Nie obeszło mnie nawet ciche "pomocy" z ust jednej z tych osób. Byłem z powrotem za drzwiami w pustym ciemnym korytarzu gdzie świeciło się tylko parę słabych lamp. Ruszyłem w drogę powrotną. Byłem już prawie przy schodach z powrotem na górę i normalny korytarz gdy wtem drogę zagroziła mi czwórka ludzi. Westchnąłem z irytacją. Nie miałem na nich czasu a jednak musiałem go znaleźć. Zanim którykolwiek zdążył zareagować przysunąłem się do jednego z nich i pchnąłem na bok uderzając jego głową o ścianę. Cóż chrupnięcie jakie usłyszałem nie wróżyło tamtemu człowiekowi za dobrze. Skupiłem się teraz na tym z lewej strony. Jednym szybkim ruchem wyciągnąłem nóż i wbiłem go w krtań przeciwnika. Następnym ruchem było szybkie przejechanie nożem w dół po czym gwałtowne wyszarpnięcie by spowodować większą ranę. Sądząc po charczących dźwiękach mężczyzny niedługo się wykrwawi. Tymczasem kiedy się na nim skupiałem pozostali przeciwnicy zyskali okazję i ją wykorzystali co poskutkowało moim rozciętym ramieniem i raną w udzie. Tak jak rana w ramieniu była jeszcze płytka tak tego samego nie mogłem ocenić po drugiej ranie. Wtedy też pierwszy z nich którego uderzyłem o ścianę jednak pozostał świadomym co nie wróżyło mi dobrze. Widząc ich jak się zbliżają spodziewałem się przegranej sytuacji. Kończyły mi się opcje gdy ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu człowiek przede mną padł martwy z dziurą od naboju w miesjcu serca. Było to tak niespodziewane, że oboje odwrócili się ode mnie.

Błąd.

Wykorzystałem to i krótkim ruchem zamachnąłem się na jednego z nich. Niestety mój brak skupienia skończył się tylko tym, że kiedy ten odwrócił się w moją stronę ja wbiłem nóż w jego prawe oko. Okropnie krzyknął z bólu. Jednak wykorzystałem to kopiąc go w brzuch gdy mój tymczasowy wybawiciel przeładował broń palną i postrzelił drugiego z żywych w głowę.

Strzał był celny.

Został tylko jeden a mianowicie ten który dalej zawodził jak i również płakał.
- męczysz. - było to krótkie stwierdzenie które zakończyłem wyrwaniem noża z jego oka. Nie zwracałem uwagi na wolno kapiącą i spadającą na podłogę różową ciecz. Jedyne co zrobiłem to jednym krótkim cięciem zakończyłem jego żywot po czym zwróciłem się w stronę osoby która mi pomogła.
- masz to.? - krótko spytałem. W odpowiedzi dostałem potwierdzające kiwnięcie głowy po czym z uśmiechem samozadowolenia wyciągnął foliową torebkę. W środku znajdowała się odcięta dłoń z widocznymi tipsami pomalowanymi na jaskrawy błękit. Prychnąłem cicho z niesmakiem.
- naprawdę wszystko dla tego? - zapytałem dalej trochę nie mogąc w to uwierzyć.
- jak widać - zabrzmiała odpowiedź.

- w każdym razie mamy już wszystko, możemy się stąd zbierać - stwierdziłem wymijając go i wychodząc na korytarz.

Pusto.

Tak jak planowaliśmy. Czyli do końca tego miejsca zostały dwie rzeczy.

Nie ma to jak pisać rozdziały o takich cudownych godzinach gdy nie masz co robić...

Macie rozdział i to dłuższy (wow) tak więc miłego

Miyu

Madness isn't it ? (Komahina)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz