Deszcz

8 2 0
                                    

Podszedł do mnie starszy pan na ulicy
(Choć znanej ze znieczulicy)
I mi powiedział
Że stojąc tak na deszczu
Przeziębię sobie serce

A ja wybuchnęłam śmiechem
Moje serce i tak już tak chłodne
Już tak bardzo jest niegłodne
Na miłości i czułości
Tak bardzo przyzwyczajone do wrogości

Jest wyhartowane
I żaden deszcz nie pogorszy już sprawy
Serce z cukru może kiedyś miałam
Pewnie wtedy też w nocy dobrze spałam

Ale teraz jest mroźne i groźne
Złamane udręczone
I ten deszcz jest prawie jak antybiotyk
Jak łagodniejsze ostrze

A on na mnie spojrzał z nad okularów
Był stary i mały
W jego oczach widniał smutek
Powiedział z żalem
Nie rozumiem
I odszedł człapiąc powietrze ciężko łapiąc

A ja stałam
I się śmiałam
Ale śmiech zamienił się w łzy
Jak kto się stało że los już pokazał mi kły
A ten staruszek
Żył tyle lat

I nadal smacznie spał

Ogród Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz