- W coś ty mnie wpakowała... - wyjąkałam ledwie słyszalnym głosem. Otworzyłam usta w zdziwieniu, a szok opanował każdą komórkę mojego ciała.
Gdyby była taka możliwość moją dolną szczękę zbieralibyśmy z twardego podjazdu.Przed moimi oczami ukazał się ubaw na cztery fajerki. W ogrodzie Dony działy się rzeczy nieopisane. Ktoś wspinał się po drzewach, inny mu kibicował jak na meczu ligowym, następni stali w szerokim kółku i śpiewali kolędy ( przypominam, że był czerwiec, papież w Watykanie prosi za nich o przebaczenie ).
W ogromnym basenie umiejscowionym po prawej lewej stronie podwórka było tak tłoczno, że jakby ktoś zaczął się topić to chyba nikt by nie zwrócił uwagi.
Muzyka, która właśnie została odpalona na głośnikach postawionych tuż przy schodach była głośna i pobudzająca. Miałam nadzieję iż naprawdę nie usłyszą tego w tym Watykanie.
- Przysięgam, że o niczym nie wiedziałam. - agentka numer jeden uniosła dłonie w obronnym geście kiedy mniej więcej opuściło mnie poczucie dezorientacji.
- Zwijamy się stąd. - pokiwałam przytakująco głową i ruszyłam z tupetem.
- Poczekaj! - złapała mnie za przedramię zatrzymując mnie przy wysokiej surmii wystającej zza ogrodzenia.
- Może być fajnie. - uniosła nieznacznie kąciki ust, a jej niebezpieczny błysk w oku sugerował żebym zakończyła tę dyskusję w tępie natychmiastowym.
- Nie. Ma. Takiej. Opcji. - spiorunowałam ją kobaltowymi tęczówkami.
- Nie daj się prosić. - zdecydowanie nie lubiłam tego tekstu, który zawsze był wykorzystywany przeciwko mnie kiedy akurat odmawiałam w swoim asertywnym nastawieniu.
- Co na to Tobi? W życiu by cię samej nie puścił na imprezę. - użyłam konkretnego argumentu, który był najwyżej punktowany jak do tej pory.
- Poza tym spójrz jak ja wyglądam! - cholera zupełnie zapomniałam o tej piżamie na sobie.
- Jak mnie ktoś zobaczy to...- No stary, co za... - usłyszeliśmy męski głos wychodzący z frontowej bramy.
Ciemne postacie stanęły na podjeździe i wymieniały się tak zamotanymi zdaniami, że nie mogłam rozgryźć tej plątaniny słów.- CICHO! - Byanca przyłożyła otwartą dłoń do moich ust i wepchnęła mnie za najbliższy znajdujący się na trawniku przy asfaltowej drodze - krzak z żółtymi kwiatami.
- Jasna cholera! - krzyknęłam jakby szeptem.
W pobliżu nie było sąsiadów, bo inaczej już dawno wezwana zostałaby policja za zakłócanie ciszy nocnej.A tymczasem moja przyjaciółka chroniła mi tyłek żebym nie daj Bóg nie została zobaczona w tym klawym stroju na dodatek w krzakach.
Coraz ciekawsze te wakacje.- Przebieraj się. Już! - wcisnęła mi mój plecak, w którym były wszystkie rzeczy na nocleg.
Czytajcie;
Szczoteczka do zębów, szczotka do włosów, ręcznik, balsam, krem do twarzy... i tym podobne pierdoły.Zmrużyłam powieki w celu oddania najbardziej podejrzliwej miny. W tej egipskiej ciemności niestety tego nie widziała.
Głosy stawały się coraz bardziej słyszalne jakby właśnie podążały w naszym kierunku, wolnym, pijanym krokiem.
Zrzuciłam z siebie górną część i szybko założyłam delikatną sukienkę wykonaną z koronki, a u dołu posiadającą ozdobne falbanki. Podkreślała mocno moje kształty.
YOU ARE READING
Dla siebie znaczymy wszystko
RomanceZamykam oczy i myślę o chwilach, w których cię nie ma. Czy mogę żyć całkowicie z tobą? Czy mogę żyć całkowicie bez ciebie? Pomyślałbym, że mnie nie kochasz, ale przecież dobrze wiemy jak bardzo za mną szalejesz.