Rozdział 1

11 1 0
                                    

Był ciemny zimowy wieczór... Ellie wracała do domu z imprezy urodzinowej swojej najlepszej przyjaciółki Annie. Lekko pijana, ale jeszcze o zdrowych zmysłach złapała taksówkę i powiedziała żeby taksówkarz zawiózł ją do jej domu. Samochód prowadził Ukrainiec który nie za bardzo umiał mówić po angielsku. Na szczęście znał podstawy więc dało się z nim dogadać. Zaczął łamanym angielskim opowiadać o tym jak to nie dostał się do pracy jako kierowca Ubera więc zatrudnił się w Taxi-Car, jednej z najlepszych firm przewozowych. Ellie słuchała go jednym uchem, a drugim wypuszczała. Jedyne czego jej brakowało to gadatliwego 50-cio latka. Chciała już tylko rzucić się na łóżko w swojej sypialni. Jutro miała wykłady i musiała również wytrzeźwieć. Dojechali na miejsce, dziewczyna zapłaciła i podziękowała. Podczas swojego monologu okazało się że ma na imię Sasha i dał Ellie swój numer gdyby potrzebowała prywatnie podwózki. Nie wiedziała że będzie potrzebowała tego kontaktu...

-O jezu to już 9:00! - krzyknęła przerażona Ellie - Jeśli zaraz się nie ogarnę o się spóźnię...!

Wykłady zaczynają się o 9:15. Świeżo po obudzeniu jeszcze nie ogarnięta dziewczyna na spontanie zjadła prowizoryczne śniadanie i ubrała się na uczelnie, wybiegła z domu, i zaczęła biec w stronę miejsca od którego zależy jej przyszłość. Wparowała do szkoły... na szczęście się nie spóźniła.

Dzień jej zleciał tak szybko jak nigdy. Wracając do domu zaczepił ją jakiś mężczyzna.

-Dzień dobry! Czy chciałaby pani porozmawiać o Bogu i o tym jak chcemy go przywitać?

Ellie w tamtej chwili poczuła że jej żydowskie serduszko zaczęło bić szybciej, a akurat zebrało jej się na żarty.

-Nie po to moi ludzie go krzyżowali żeby teraz go witać.

Jehowe zamurowało, a dziewczyna poszła dalej z uśmiechem na twarzy. Uwielbiała ich tak traktować. Sprawiało jej to jakąś dziwną przyjemność.

Gdy wróciła do swojego mieszkania zrobiła sobie na obiad naleśniki. Uwielbiała je, a najlepiej smakowały z pokrojonym bananem i Nutellą.

-Cholibka nie ma Nutelli. Znowu muszę iść do sklepu. - powiedziała do siebie sfrustrowana.

Wzięła portfel, torebkę, telefon i wyruszyła do pobliskiego marketu w celu zakupienia 3 słoików na zapas (oczywiście wszystkie by zjadła w 2 tygodnie).

-To będzie 40 dolarów. - powiedziała kasjerka.

-O kurcze... nie wiedziałam że tak dużo to kosztuje, zbeształa się w myślach po czym wyciągnęła kartę i przyłożyła. Karta została odrzucona.

-Ale jak to!? Niemożliwe. - mocno zdziwiła się Ellie po czym przyłożyła raz jeszcze kartę. Karta została odrzucona.

Piekło porwanejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz