-Ała, moja głowa.- Obudziło mnie jakieś stękanie.
Powoli usiadłam na łóżku, przetarłam oczy, i zauważyłam Hermionę i Padmę trzymające się za swoje głowy. Reszta dziewczyn jeszcze spała. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:42.
-Oo, dzień dobry, widzę, że się wczoraj popiło.- Powiedziałam z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
-Oj daruj sobie, chyba zaraz wybuchnie mi głowa.- Stwierdziła Padma z wyraźnym zmęczeniem na twarzy.
-Szkoda, że mam sobie darować, bo chciałam właśnie wam dać to.- Wyjęłam z szafki nocnej antidotum na kaca.
-O Boże Mela, daj mi to proszę.
-I mi też! Nie wytrzymam tu w tym stanie, przysięgam.- Powiedziały dziewczyny błagającym głosem.
-Macie tutaj pięć sztuk, dla wszystkich starczy.- Położyłam eliksiry na małym stołku, i weszłam pierwsza do łazienki.
Ubrałam swój mundurek, i szybko się ogarnęłam. Obmyłam twarz zimną wodą, i podkręciłam swoje rzęsy.
O Boże, na samą myśl, że pierwszą lekcją są eliksiry ze Snapem odechciewa mi się żyć. Szczerze, to lubiłam ten przedmiot, ale Snape nie ułatwiał mi jego nauki. Zawsze musiał się do czegoś przyczepić, i zawsze miał jakieś ale.
Wyszłam z łazienki. Ginny jeszcze spała, a reszta dziewczyn była już w lepszym stanie.
-Ja idę już na śniadanie, głodna jestem.- Oznajmiłam i wyszłam z dormitorium.
Weszłam do Wielkiej Sali, i usiadłam na swoim miejscu. Chwilę po tym, obok mnie usiadł Harry z Ronem.
Przywitałam się z nimi, i zaczęłam w spokoju jeść swojego naleśnika.-Też to widzisz?- Spytał Ron Harrego
-Noo.- Odpowiedział mu rudowłosy.
-Co się stało?- Spytałam zaciekawiona.
-Radzę ci się odwrócić.
Odwróciłam się, i zauważyłam Malfoya wlepiającego we mnie wzrok.
-Nie wiem o co mu chodzi, ale jak ten palant coś ci zrobi, to nie ręczę za siebie.- Stwierdził stanowczo Harry.
-Chłopie, spokojnie, to Malfoy. Po prostu go olej. Ale i tak dziękuje.- Uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia naleśnika.
Po kilku minutach, do sali weszły moje przyjaciółki. Bliźniaczki i Lavender usiadły obok innych Gryfonek, a Ginny i Miona wybrały miejsce obok mnie.
-Ginny! Co ci się stało w nos?- Spytał zaniepokojony Ron.
-To nic takiego, później ci wytłumaczę.- Odparła rudowłosa.
Reszta śniadania minęła nam spokojnie. Buła już 8:49, więc z dziewczynami postanowiłyśmy pokierować się już w stronę sali od eliksirów.
Dotarłyśmy pod salę. Snape pojawił się po jakimś czasie, i otworzył uczniom salę.
-Zajmijcie swoje miejsca, dzisiaj na lekcji będziemy przygotowywać amortencję.- Powiedział nauczyciel lodowatym głosem.
Usiadłam na swoim miejscu obok Malfoya. Ucieszyłam się, ponieważ dokładnie wiedziałam jak zrobić ten eliksir. Gdy byłam mała, mama uczyła mnie jak go zrobić. Może jak zrobię amortencję bezbłędnie, to Snape przydzieli chociaż z pięć punktów Gryffindorowi.
-Pracujecie w parach, tak jak aktualnie siedzicie.
No i właśnie w tym momencie moje szczęście wyparowało.
Zauważyłam, że paru uczniów już zaczęło, więc nie zwracając uwagi na blondyna, również zaczęłam przygotowywać eliksir.
Malfoy chciał dodać coś od siebie i postanowił wrzucić do kociołka 6 płatków irysów.
-Czekaj! Co ty robisz?- Spytałam.
-A co mam robić? Nie słyszałaś Snape?
-Ile ty tego wrzuciłeś?
-Nie wiem, z sześć.
-Wyjmij jeden, i na następny raz pomyśl dwa razy, zanim coś zrobisz.
-No ale tak pisze w książęce, o tutaj.- Wskazał palcem na księgę, w której faktycznie pisało, że potrzebne jest 6 płatków. -Ślepa jesteś czy co?
-Daj mi tą książkę.- Przyjrzałam się niej, i zauważyłam, że to był po prostu rozmazany tusz, który 5 zmienił na 6.
-Pajacu, przyjrzyj się. Tutaj jesteś napisane 5, tylko że tusz się rozmazał, i wygląda jak 6.- Syknęłam.
-Dobra, już dobra.- Powiedział chłopak i wyjął jeden płatek.
Resztę amortencji głównie robiłam sama. Blondyn od czasu do czasu podawał mi jakieś składniki. Głównie to siedział, nic nie robił, i się na mnie gapił. Można po prostu powiedzieć, że ja odwaliłam całą robotę.
Gdy wszyscy skończyli już wywarzać eliksir, Snape zaczął podchodzić do uczniów, i zaczął sprawdzać czy każdy dobrze wykonał zadanie.
-Dobrze, teraz każdy powie co czuje w swojej amortencji, obowiązkowo.
Nie wiem po co mu to ale cóż, Snape'owi się nie postawisz.
Hermiona wstała z ławki i zaczęła.
-W swojej amortencji czuję... trawę, skoszoną trawę, i... pastę do zębów.
No, no. Jedno słowo. Ron.
-Dobrze, proszę usiąść panno Granger.- Powiedział Snape.
Reszty osób nie słuchałam, nie interesowało mnie to za bardzo.
-Panno Northlake, panie Malfoy, wasza kolej.
~~~
Mam nadzieję, że wam się podoba, jeśli tak, to zostawcie coś po sobie. <3
Miłego dnia!
CZYTASZ
Pozory mylą
Fanfiction„Czemu to robisz?" Spytałam prostu z mostu. „Robię co?" „Siedzisz tu ze mną i próbujesz mnie pocieszyć. Przecież podobno się nie znosimy." Jest to moje pierwsze fanfiction, więc proszę o wyrozumiałość. Przepraszam za wszelkie literówki i błędy, któ...