***
Już za dwa dni miał się odbyć bal bożonarodzeniowy, co znaczyło również, że już jutro jest wigilia. Ja jak zwykle „miałam czas", i nie kupiłam nic jeszcze przyjaciołom. Postanowiłam pójść do Hogsmeade, bo tam na pewno znajdzie się coś dla każdego. Był tylko jeden minus, ogromne kolejki przy sklepach, ale co zrobisz?
Powiedziałam przyjaciółkom, że nie będę mogła iść z nimi na obiad, i aby wzięły mi coś do jedzenia, bo niby musiałam iść do Hagrida, bo pilnie mnie potrzebował. Tak na prawdę miałam zamiar iść do Hogsmeade, bo każdy już miał zakupione prezenty, tylko mojemu leniwemu dupsku się jeszcze nie chciało. Schowałam do swojej torebki 300 złoty, założyłam kurtkę, i w pośpiechu wyszłam z pustego dormitorium. Wiem, że mogłabym kupić każdemu po zwykłej najtańszej czekoladzie i wyszłoby o wiele taniej, ale co roku staram się aby moje prezenty były jak najlepsze.
Pokierowałam się w stronę wioski. Na szczęście, nie było tam jakoś dużo ludzi, a co najważniejsze, przed sklepami nie było kolejek. Weszłam pierw do księgarni, i zakupiłam pióro wraz z jakimiś książkami dla Hermiony, i szkicownik z kredkami dla Ginny, ponieważ rudowłosa ostatnio polubiła rysować. Następnie weszłam do Miodowego Królestwa, i zakupiłam czekoladowe żaby i dyniowy mus dla Harrego, jak i fasolki wszystkich smaków i dyniowe paszteciki dla Rona. Z dodatkową opłatą kasjerka zapakowała prezenty w specjalne świąteczne opakowania. Na koniec weszłam do sklepiku, który posiadał rzeczy różnego rodzaju. Zakupiłam tam zielony sweter z literą „B" na środku dla Blaise'a, i miękki szmaragdowy szalik dla Matta. Ostatnimi osobami którym miałam kupić prezent byli rodzice. Już miałam wejść do sklepu z ozdobami, ale w pewnym momencie pewna bransoletka na wystawie u jubilera przykuła moją uwagę. Podeszłam do szyby, i zaczęłam się przyglądać biżuterii. Ta bransoletka była piękna, była ze srebra, i miała przyczepiony wisiorek w kształcie księżyca. Kupiłabym ją, ale obawiałam się, że nie starczy mi pieniędzy na prezenty dla rodziców. Może innym razem.
*Pov Blaise'a*
Siedziałem ze smokiem w Trzech Miotłach popijając kremowe piwo. W pewnym momencie zauważyłem przez okno Amelie z wieloma torbami w rękach, pewnie kupowała prezenty na święta. W jednej torbie zauważyłem zielony sweter z literą „B". Mam nadzieję, że to dla mnie, bo mam słabość do swetrów, a ten był wyjątkowo ładny.
-Patrz, Amelie pewnie kupiła mi sweter, zajebisty nie?- Powiedziałem z cwanym uśmiechem na twarzy do Draco. Jak ja kocham go drażnić.
-Daruj sobie.- Odpowiedział krótko blondyn.
-Słuchaj stary, siedząc tutaj i nic nie robiąc nie dasz Amelie do zrozumienia, że ona ci się podoba.- Rzekłem do chłopaka.
-To co mam niby zrobić? Jesteśmy „wrogami" od pierwszej klasy. Przecież nie podejdę do niej i nie powiem tak po prostu, że mi się podoba. Przecież ona mnie nienawidzi.- Powiedział Malfoy popijając swoje kremowe piwo.
-Sam sobie na to zapracowałeś.
-Dobra, skończ.
Zmieniliśmy temat, i zaczęliśmy rozmawiać o balu bożonarodzeniowym, i innych szczerze mówiąc nudnych tematach, aż w pewnym momencie zauważyłem przez okno jak Mela przygląda się czemuś na wystawie u jubilera. Chyba wpadłem na pewien plan.
-Czekaj, pójdę szybko coś załatwić i za chwilę wrócę.- Powiedziałem i wychodząc z pubu ruszyłem w stronę przyjaciółki.
-No hej.- Przywitałem się przestraszając Amelie.
-O, hej Blaise.- Odpowiedziała lekko wystraszona zakrywając torbę ze swetrem.
Doskonale wiedziałem już, że ten prezent był dla mnie, ale udawałem, że nic nie widziałem aby nie psuć jej zabawy.
-Ładna bransoletka, ta z księżycem, co nie?- Rzekłem, zauważając, że przyjaciółka przygląda się właśnie tej bransoletce.
-No, ładna, ładna, ale muszę kupić coś jeszcze dla rodziców na święta, i chyba muszę z niej zrezygnować.- Odpowiedziała dziewczyna.
Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać o różnych tematach, aż przypomniało mi się, że zostawiłem smoka samego w Trzech Miotłach.
-Czas mnie goni, muszę już lecieć. To do zobaczenia.- Powiedziałem, i pomachałem w stronę dziewczyny.
-Do zobaczenia.
Ruszyłem w stronę pubu. Gdy wszedłem do lokalu usiadłem na swoim miejscu naprzeciw Draco.
-Gdzieś ty był? Po co?- Spytał mnie przyjaciel.
-A więc, Meli podoba się taka bransoletka z wystawy, i uważam, że powinieneś ją jej kupić na przeprosiny za twoje bezduszne zachowanie.
-Powtarzam jeszcze raz, ona mnie i tak nie znosi.
-Nawet jak i cię nie znosi, to może ten prezent to zmieni? Nigdy nic nie wiadomo.- Odpowiedziałem z nadzieją w głosie.
-W sumie po części masz racje, ale nie wiem czy to ma jakikolwiek sens.
-Ma, a teraz śmigaj stąd natychmiast.
-Dobra, dobra.- Dopił swoje kremowe piwo, i pokierował się w stronę wyjścia.
-Powodzenia kochasiu.- Rzekłem śmiejąc się z własnych słów.
-Stul pysk.- Odpowiedział blondyn, i wyszedł z trzech mioteł.
~~~
W tym rozdziale wymyśliłam coś nowego, a mianowicie punkt widzenia Blaise'a. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Miłego czytania!
CZYTASZ
Pozory mylą
Fanfiction„Czemu to robisz?" Spytałam prostu z mostu. „Robię co?" „Siedzisz tu ze mną i próbujesz mnie pocieszyć. Przecież podobno się nie znosimy." Jest to moje pierwsze fanfiction, więc proszę o wyrozumiałość. Przepraszam za wszelkie literówki i błędy, któ...