𝟑| Kɪᴍ ᴊᴇsᴛᴇś? Dʟᴀ ᴋᴏɢᴏ ᴘʀᴀᴄᴜᴊᴇsᴢ?

497 36 7
                                    


*****

Obudziłam w dość ciemny pomieszczeniu i w dodatku obcym. Lekko dotknęłam dłonią, bolącą głowę. Po woli przypominałam sobie zajście w barze Louisa. Czułam się strasznie poobijana, gdy tylko zdjęłam kołdrę z nóg, zobaczyłam na nich pełno siniaków i kilka ran.

- świetnie - mruknęłam pod nosem.

Usiadłam i ostrożnie dotknęłam moich ran. Wymamrotałam zaklęcie, a po chwili wszystkie rany zniknęły. Rozejrzałam się, zaczęłam się zastanawiać czy ten mężczyzna z metalową rękę mnie gdzieś nie zabrał, ale gdy podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie, zobaczyłam Klausa kłócącego się z jakąś blondynką. Szybko wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Dom w jakim się znajdowałam był dla mnie obcy, ale na szczęście wyjście było tuż przed schodami. Wyszłam z budynku i pognałam do Klausa. W pierwszej chwili mnie nie zobaczył. Stanęłam w miejscu.

- Klaus! - krzyknęłam, co sprawiło, że mężczyzna spojrzał w moim kierunku. Uśmiechnął się widząc mnie, pobiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.

- nigdy więcej nie próbuj powtarzać tego co zrobiłaś! - skarcił mnie.

- przepraszam - wyszeptałam i wbiłam wzrok w podłogę. Kobieta, która z nim rozmawiała schyliła się lekko, aby przyjrzeć się mojej twarzy. Lekko się uśmiechnęła do mnie.

- ty pewnie jesteś Anika, miło mi Rebekah - przedstawiła się, na to ja odparłam zwykłym uśmiechem - Nik dużo o tobie opowiadał, widać, że macie dobre relacje.

Od razu zrozumiałam, że była to jego siostra, a po jej głosie wywnioskowałam, że relacja pomiędzy nią o Klausem jest napięta.

- wcale nie, gdy tylko nie widzi to spiskuje i wymyślam jak go torturować - zaśmiałam się.

- to chyba się przyłącze - puściła mi oczko.

— innym razem się zmówicie i mnie zabijecie — warknął lekko niezadowolony — musimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło — zwrócił się do mnie. Od razu wiedziałam, że czeka mnie pogadanka o tym, że mieliśmy zasady, a ja powinnam się ich trzymać.

- rozumiem, że się martwisz, ale nic mi nie jest - syknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi - poradziłam bym sobie

- tak sobie radziłaś, że Elijah musiał ci pomóc.

- nie zapomnij o Louisie - usłyszeliśmy czyjś głos. Nasz wzrok powędrował w kierunku z jakiego on pochodził. Właścicielem głosu był starszy brat Klausa, Elijah — on też się spisał —dodał i stanął koło nas.

Patrzyłam na nich, na pierwszy rzut oka nie byli do siebie podobni. Obaj mieli inne style ubierania się, inne włosy czy oczy. Żadnych elementów podobnych, ale jednak kilka mieli wspólnych. Obaj pochodzili z rodziny pierwotnych, obaj byli zabójcami.

- zastanawia mnie, czemu mi nie powiedziałeś, że przysłał cię Klaus - powiedziałam i spojrzałam na niego.

- wtedy byś uciekła - powiedział - wiedziałem, że byłaś wkurzona na Klausa, że zostawił cię bez jakiegokolwiek wyjaśnienia.

Tu miał racje, od początku byłam wściekła na tą pieprzoną hybrydę. Chodź go szukałam to doszłam do wniosku, że to nie ma sensu.

𝐙𝐢𝐦𝐨𝐰𝐲 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐞𝐤 | 𝐵𝑢𝑐𝑘𝑦 𝐵𝑎𝑟𝑛𝑒𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz