Trzynasty

2.5K 228 8
                                    

Luke pośpiesznie odsunął się ode mnie, dając mi doskonały widok na Christine, przyjaciółkę mojej siostry.

-Christina.

Warknął pod nosem, praktycznie zabijając ją wzrokiem. Dziewczyna nie robiąc sobie jednak nic z jego miny, posyła w naszą stroną cwany uśmieszek.

-Cindy wpadnie w szał, kiedy jej powiem.

-Powiesz jej co? Hm?

Atakuje chłopak, stając przed nią.

-No wiesz...

-Naskarżysz, że pomagałem jej młodszej siostrze, gdy ta zalała się praktycznie w trupa?

Zironizował. Już miałam posłać mu zdezorientowane spojrzenie jak dziewczyna, jednak w ostatniej chwili zrezygnowałam z tego pomysłu. Już wiedziałam co planuje chłopak. Przymknęłam powieki, wcielając w życie grę aktorską.

-Luke... -zaczkałam. -Co... -znowu. -Się dzieje... -i znowu.

Uśmiech znika z ust blondynki. Kupiła to. Niewiarygodne. W jej przypadku jednak powiedzenia o blondynkach doskonale się sprawdzają.

-Nieważne.

Tupnęła wściekle nogą, odwracając się na swoich diabolicznie wysokich szpilkach w drugą stronę. W myślach szczerze życzyłam jej połamania obcasów.

-To teraz jestem tą pijaną, tak?

Posyłam chłopakowi szczery uśmiech, co od razu odwzajemnia. Mam ochotę pocałować formujące się w jego policzkach dołeczki. Od razu karcę się za takie myśli. Nie mam pojęcia co mi odbija, ale wariuje. Zwyczajnie wariuje.  

-A ja będę tym, który się tobą zaopiekuje, może być?

Kiwam entuzjastycznie głową. Przez pojawienie się Christiny zupełnie wyleciało mi z głowy to, co robiliśmy zaledwie dwie minuty temu. Przełknęłam nerwowo ślinę. Chciałam więcej. O wiele więcej. Luke chyba pomyślał o tym samym, bo już po chwili pomógł mi wstać z miejsca, taranując drogę do wyjścia.

-A co z Cindy?

-Christina na pewno już zdążyła jej wszystko wypaplać. Da sobie radę.

Ignorują przyśpieszone bicie mojego serca. Czy to coś znaczy? W jakimś stopniu wybrał mnie, a nie moją siostrę. To chyba dobrze, prawda? Odtańczyłam wewnątrz mnie dziki taniec szczęścia. Wszystko zmierzało w jak najlepszym kierunku.

-Nic nie piłem.

Podniósł ręce w geście obronnym, kiedy posłałam mu zdezorientowane spojrzenie, widząc trzymane w jego dłoniach kluczyki od auta. Zajęłam fotel pasażera, czekając aż Luke ruszy. Przemierzaliśmy w milczeniu następne ulice. Cisza ta jednak nie była ani trochę krępująca. Czułam się w towarzystwie chłopaka bardzo swobodnie i nic nie mogło tego zmienić.

-Co ty robisz?

Spytałam, kiedy zatrzymał się na jednej z bocznych uliczek. Pisnęłam, gdy sprawnie odpiął mój pas i przeniósł mnie nad skrzynią biegów, sadzając na swoich kolanach.

-Myślisz, że mogę w spokoju skupić się na jeździe, wiedząc, że nie masz na sobie majtek?

Wysyczał do mojego ucha. Mogłam na udzie wyczuć wyraźnie jego podniecenie. O boziu. Włożył zimną dłoń pod moją sukienkę, wkładając we mnie jeden palec. Jęknęłam.

-Nie wytrzymam.

Zajęczał. Otworzył przednie drzwi, wysiadając z auta i nie wypuszczając mnie ze swoich objęć, otworzył tylne. Rzucił mnie na siedzenia, od razu znajdując się nade mną.

-Nie mogę dłużej czekać.

Opuścił swoje spodnie wraz z bokserkami, w czasie kiedy ja odpięłam sprawnie jego koszulę, rzucając ją na przednie siedzenie.

-Tak bardzo mi tego brakowało.

Wymamrotał, poruszając się w przód i tył. Z początku był delikatny, ale dobrze wiedział, że w tej chwili tego nie potrzebowałam. Chciałam jedynie poczuć go całego. Poczuć całe pożądanie, które w nim siedziało przez cały wieczór. Po prostu chciałam to poczuć. Przejechałam paznokciami po jego plecach, kiedy przyśpieszył swoje ruchy. Mało w tej chwili obchodziło mnie to, że mogę tam zostawić ślady, ani to, że może je przecież zobaczyć Cindy.

-L-Luke...

Wysapałam, przyciągając go do siebie. Pocałowałam żarliwie jego usta, co szybko odwzajemnił. To była tylko i wyłącznie nasza chwila i nikt nam jej nie zabierze. Rosnące ciepło w podbrzuszu, wywołało kilka kropel potu na moim ciele.

-Uwielbiam cię.

Opadł z wycieńczenia na moje ciało, składając co rusz pocałunki na moim policzku czy nosie. Nadal pozostawał tym uroczym, pomimo sytuacji w jakiej przed chwilą się znaleźliśmy.

-Ale majtek ci nie oddam.

Puścił mi oczko, a w całym samochodzie dało się słyszeć mój wesoły śmiech. Oh Luke, ja też cię uwielbiam. I najgorsze jest to, że nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Bo ja chyba sama nie umiem tego do końca określić.

-Wszystko dobrze?

Spytał z troską, gładząc mój policzek. Wtuliłam się bardziej w jego dłoń, przytakując. Nie powinnam się tym zadręczać. Nie teraz. Nie tak. Nie, gdy obiecałam chłopakowi, że dam mu czas.

-Jedziemy?

Ponowne kiwnięcie. Westchnął pod nosem, o nic nie pytając. Zbyt dobrze mnie już znał. Jestem zbyt uparta, by cokolwiek mu powiedzieć. Pomógł mi wstać z siedzeń, obciągając jak najniżej sukienkę w dół.

-Po seksie wyglądasz jeszcze piękniej.

Zarumieniłam się, wymijając sylwetkę chłopaka.

-Oh, zamknij się Hemmings.

-Kochasz to Mitchell.

-Nie w tym życiu.

-I kogo ty próbujesz oszukać kochanie?

Nic już nie odpowiedziałam, bo zwyczajnie nie potrafiłam. Zamiast tego cmoknęłam jego policzek, zapinając ponownie pas. A słowo kochanie brzmiało w mojej głowie przez całą drogę powrotną. W co ja się wpakowałam?   

*

Jest 01:53 a ja piszę rozdział, to się nazywa poświęcienie. Czego się nie robi dla czytelników, prawda? Nie sprawdzam jednak błędów, bo zwyczajnie mi sie nie chce i powoli zaczynam zasypiać. Jeśli się podoba dawajcie gwiazdkę/komentarz/dodawajcie do swoich list czytanych fanficów na wattpadzie. Uwielbiam was i dziękuje za dotychczasowe głosy! 

He's a liar (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz