Rozdział 1

236 12 17
                                    

Za oknem ciemność, a ja jak zwykle siedzę przed telewizorem. W pewnej chwili zaburczało mi w brzuchu, więc zerwałam się jak poparzona z kanapy i weszłam do kuchni mijając oświetlany  LED'ami barek. Otworzyłam lodówkę.... Pustka... Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni spodni by sprawdzić godzinę. Za dziesięć jedynasta... Westchnełam ciężko, a następnie udałam się do holu. Założyłam katanę i moje ukochane conversy. Wzięłam z komody portwel i klucze. Szłam uliczkami, które ledwo były oświetlane przez stare lampy. Idąc do sklepu nie widziałam żadnej żywej duszy. W końcu doszłam do małego sklepu "na rogu". Chwyciłam za klamkę i otwierając drzwi na oścież weszłam. Dziewczyna za kasą uśmiechnęła się do mnie promiennie na co również odpowiedziałam jej uśmiechem. Zaczęłam chodzić między regałami biorąc po kolei przeróżne produkty. Gdy już miałam wszystko czego potrzebowałam na przeżycie najbliższych czterech, może pięciu dni udałam się do kasy. Dziewczyna skasowała wszystko co przed nią postawiłam, podała mi kwotę do zapłaty. Zapłaciłam, a następnie bez słowa wyszłam ze sklepu. Wracałam tymi samymi ciemnymi i pustymi uliczkami gdy nagle usłyszałam zza pleców wołanie

- Ej!! Maleńka, co ty robisz o tak późnej porze...  Do tego sama????? - powiedział powoli zbliżający się w moją stronę męski głos.

Przyspieszyłam krok na co facet zrobił to samo. W pewnej chwili zaczęłam biec skręcając w przeróżne uliczki i zakręty by tylko zgubić tego typa. Po około 5 minutach intensywnego biegu wpadłam w dość niebezpieczną alejkę.... Alejkę bez wyjścia. Stojąc przed wysoką, ceglaną ścianą zastanawiałam się nad cofnięciem się, lecz ten typ mnie złapał. Z całej siły złapał mnie za bark ściskając go . Słysząc jak coś mi chrupie zaczęły mi się w oczach zbierać łzy. Upadłam bezsilnie na ziemię. Tracąc nadzieję na jakikolwiek ratunek zamknęłam oczy skulając się by ten człowiek nie zrobił mi już krzywdy. Słychać było, że zamachuje się by mnie kopnąć, lecz nie zrobił tego.

- Zostaw ją! - głęboki a zarazem zimny męski głos go zatrzymał.

Mężczyzna obrócił się w stronę głosu.

- Dzieciaku... Wracaj lepiej do domu, bo jeszcze tobie coś zrobię!!! - zaśmiał się odwracając znów w moją stronę.

Na przeciw niego pojawiło się jeszcze dwóch chłopaków. Jak widać nawet to mu nie przeszkadzało. Kopnął mnie z całej siły w brzuch, na co krzyknęłam z bólu.  Dwóch chłopaków zaczęło podchodzić w szybkim tempie do mężczyzny. Jeden z nich popchnął go tak mocno, że upadł na ziemię jak małe dziecko. Zaczęli okładać pięściami mężczyznę. W tamtym momencie chciałam wstać, uciec i zaszyć się w swoim domu, ale nie miałam siły. W pewnej chwili zobaczyłam jak ktoś kuca obok mnie.

- Hej..... Już nie musisz się bać... - rozpoznałam, że to ten chłopak z początku alejki, ale tym razem miał spokojny  i delikatny, lecz wciąż głęboki głos.

Chłopak pomógł mi wstać do pozycji siedzącej.

- Wszystko w porządku?? - zapytał zatroskanym głosem.

Dopiero wtedy spojrzałam na niego. Bardzo przystojny, brązowooki brunet. Nigdy wcześniej nie spotkałam tak bardzo urzekającego moje serce faceta. No oko był on w moim lub niewiele starszym wieku. Widząc zmartwienie w jego oczach posłałam mu ciepły uśmiech. W mgnieniu oka zmartwienie zmieniło się w troskę. Między nami panowała cisza, którą chłopak przerwał.

- Wiem że mnie nie znasz, ale może odprowadzić cię do domu?? Nie chciałbym by coś Ci się stało.. - powiedział wstając z kucaka, a następnie podał mi dłoń bym mogła wstać.

Chwyciłam jego dłoń, miałam właśnie wstawać z ziemi, ale ból po kopnięciu mi to uniemożliwił. Znów osunęłam się na ziemię. Chłopak spojrzał znów wzrokiem pełnym troski. Wziął mnie na ręce na panne młodą.

~So Dangerous~ || Changbin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz