Rozdział 3

132 9 1
                                    

Obudziłam się wtulona w klatkę Changbin'a. Wyglądał tak przesłodko kiedy spał. Sięgnęłam po telefon, który był na nocnej szafce. Włączyłam by zobaczyć godzinę, ósma dziesięć. Nie chciałam budzić słodko śpiącego Changbin'a. Powoli i cicho wstałam z łóżka, szybo wzięłam jakieś ubrania i wyszłam z pokoju. Weszłam do łazienki ogarnąć się i ubrać. Zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy (standard). Ubrałam czarne jeansy i czarny sweterek. Wyszłam z łazienki i lekko uchyliłam drzwi do mojego pokoju. Chwilę wpatrywałam się w chłopaka. Zaburczało mi w brzuchu, więc zeszłam schodami na dół i udałam się do kuchni. Przetrzepałam wszystkie półki. Uznałam, że mogłabym zrobić gofry, dawno ich nie jadłam. Wzięłam składniki i zaczęłam przygotowywać. Gdy mieszałam wszystkie składniki w misce poczułam jak ciepłe, umięśnione ramiona oplatają moją talię.

- Obudziłam cię?? - zapytałam nie zwracając uwagi na ręce na mojej talii.

- Obudził mnie brak ukochanej osoby... - powiedział całując mnie w polik.

- Changbin...... Ale my nie jesteśmy razem..... - lekko posmutniałam.

- Szkoda.... - szepnął tak bym nie usłyszała, ale i tak jego słowa wychwyciłam.

- Dobra kochaniutki, idź się ogarnąć i jemy! - uśmiechnęłam się do bruneta.

Changbin poszedł na górę ogarnąć się, a ja kontynuowałam robienie śniadania. Nie wiem czemu, ale zaczyna mi zależeć na Changbin'ie... Czuję się przy nim bardzo swobodnie i bezpiecznie.... Czuję jakby on mógłby ocierać moje łzy, a nie się do nich przyczyniać..... Chyba się zakochałam..... Zatracona w swoich własnych myślach skończyłam przygotowywanie gofrów. Stawiałam talerze i sztućce na barek i dopiero wtedy zauważyłam, że chłopak siedzi naprzeciw mnie.

- Ale pięknie pachnie.... T/I masz talent do gotowania. - uśmiechnął się biorąc gofra na talerz.

- Nie gadaj, tylko jedz.. - zaśmiałam się z chłopaka brudząc jego nos w bitej śmietanie.

- Ty się chyba prosisz o jakąś wojnę.... - próbował udawać złego, niestety był zbyt uroczy...

Jedząc dużo rozmawialiśmy i żartowaliśmy. Changbin zaproponował bym dziś mogła poznać chłopaków z jego "ekipy". Trochę mnie to zdziwiło, bo jesteśmy tylko znajomymi... Niestety.....

Gdy już zjedliśmy wstawiliśmy naczynia do zmywarki. Weszłam do salonu rzucając się na kanapę, a brunet stanął naprzeciwko mnie.

- Będę się już zbierał.... Chłopaki się martwią. - w jego glosie można było usłyszeć smutek. Jakby nie chciał mnie opuszczać. Uroczo...

- No dobrze.... Chodź... - wstałam z kanapy i weszłam do holu. - załóż buty, wyjdziemy garażem.

Udaliśmy się do drzwi prowadzących do garażu.

- Masz motocykl?! - zdziwił się chłopak gdy tylko zobaczył sportowy, czarno-zielony motocykl pod niechlujnie ułożoną kurtyną.

- Rok temu rodzice mi kupili.... Kiedyś jeździłam, ale chyba już nie pamiętam jak się to robiło.... - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Tak naprawdę nie miałam żadnych problemów z jazdą, po prostu chciałam zobaczyć jego reakcje.

- Jeśli chcesz mogę cię nauczyć.... - objął mnie ramieniem.

- Zobaczymy... - popatrzyłam chłopakowi głęboko w oczy.

Chwilę staliśmy w ciszy, przeszywając nawzajem swe oczy.

- Ponoć oczy to zwierciadła duszy.... - rzekł Changbin odgarniając niesforne kosmyki włosów z mojej twarzy.

~So Dangerous~ || Changbin Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz