Rozdział III

8 2 0
                                    

Natalia wstała ciężko z łóżka. Była zmęczona wczorajszym "spacerem". Wrócili tą dłuższą drogą. Poczuła się bardzo stara. A miała tylko trzydzieści trzy lata! A wyglądała na co najmniej 5 lat mniej. Cóż, to było akurat rodzinne, zarówno jej ojciec jak mama, również młodo wyglądali jak na swój wiek. Poszła do łazienki się umyć i ubrać.
Po porannej toalecie poszła na dół, do kuchni, zrobić śniadanie dziadkom. Włożyła kilka jajek do garnka z zamiarem ugotowania ich. Wyjęła z lodówki wędliny, ser, dżem. Położyła na stole maselniczkę i chleb. Kiedy jajka się ugotowały, obrała je z skorupek i ustawiła na talerzyku i postawiła na stole. W między czasie wstawiła wodę na kawę.

- Dzień dobry - usłyszała głos dziadka.

- Dzień dobry, dziadku - powiedziała, a dziadek usiadł za stołem. - A babcia gdzie?

- Już jestem - powiedziała babcia. - Dzień dobry.

Przywitała się z babcią i zalała kawę, którą im podała na stół. Późnej sama usiadła pomiędzy dziadkiem a babcią.
Popatrzyła na dziadków. Byli małżeństwem od ponad pół wieku. Oboje mieli siwe włosy i niebieskie oczy. Dziadek był niskim, trochę grubym człowiekiem. Babcia zaś, była jeszcze niższa od męża i była chuda jak kościotrup. Zarówno dziadek jak i babcia mieli wesołe miny i twarze poryte głębokimi zmarszczkami. Dodawało to im uroku.
Natalia przypomniała sobie, że dziadków może wypytać o te zaginione dzieci. Wcześniej jak zaczynała ten temat, dziadkowie albo udawali, że nie słyszeli, albo mówili jej, że nie powinno jej to interesować. Teraz jednak miała asa w rękawie.

- Babciu - zaczęła. Babcia pomimo lat miała lepszą pamięć, niż sama Natalia.

- Tak, wnusiu? - spytała babunia, po przełknięciu.

- Słyszałaś, że do pani Heleny przyjechał dziennikarz? Ma napisać o tych zaginięciach sprzed dwudziestu lat. Chcę się on dowiedzieć co się tak na prawdę stało z nimi.

- I co z tego? - odparła babcia, smarując kromkę chleba masłem.

- Pomagam mu. Jest miły i szarmancki...

- I z tego co słyszałam, jest przystojny - przerwała jej babcia.

- No jest niczego sobie, trzeba to przyznać - wtrąciła Natalia. - Ale może coś pamiętacie z tego okresu i mi powiedzie?

- Lepiej by było, gdybyś w końcu chłopa znalazła - powiedziała babcia, ignorując pytanie. - Ten dziennikarz mógłby się nadać. Nie przewracaj oczami jak babcia mówi! - zbeształa wnuczkę. - Wiesz dobrze, że tego nie lubię! Wiem co sobie myślisz. Gadaj, gadaj stara, ja posłucham. Ale, dziecko, ja z dziadkiem jesteśmy coraz starsi i młodsi już nie będziemy. Chcemy, abyś po naszej śmierci nie była samotna, a poza tym mamy nadzieję, że jeszcze poznamy prawnuka czy też prawnuczkę! - babcia zawsze mówiła za siebie i za męża, który nie wtrącał się do poczynań żony. Ogółem rzecz ujmując, babcia była trochę apodyktyczna. Nie znosiła sprzeciwu, lecz pomimo tej cechy, nadal była kochana, jeśli można to tak nazwać.

- Boże babciu! Daj spokój i odpowiedz na pytanie! - mówiła poirytowana Natalia. Nie znosiła, kiedy babcia poruszała ten temat.

Babcia się zamyśliła.
- A co tu jest do pamiętania! - odparła. - Kaśka Jastrzębiec pewnie zwiała z domu. Jestem tego pewna, zresztą nie dziwota. A co do reszty to tylko Bóg wie, co się z nimi stało.

Dom na wzgórzu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz