Szokująca informacja

178 20 9
                                    

Scorpius myślał o marchewkach, o tym, jak bardzo są pomarańczowe, i jak bardzo przypominają mu kolorem włosy młodej Potter. I chociaż starał się myśleć tylko o marchewkach, to w jego głowie zamiast marchewek był obraz Lily Luny Potter, która śmiała się razem ze swoją przyjaciółką przy stole Gryffindoru w Wielkiej Sali. 

Jako iż siedział zwrócony w stronę stołu gryfonów, co chwilę spoglądał na czternastolatkę. 

Nie przejmował się w tamtym momencie tym, że ktoś mógł zauważyć sposób, w jaki na nią spogląda. Nie przejmował się nawet złowrogim spojrzeniem Albusa, którego powoli zaczęło irytować zachowanie białowłosego. Albowiem wyglądał on, jak zakochany, i to w ten najgorszy sposób — jakby nie widział poza nią świata. 

Dla Albusa było to wręcz nie pojęte, że ktoś mógł się, aż tak bardzo zakochać w ciągu kilku dni, bo od nocnego spaceru rudowłosej minął zaledwie tydzień, a Malfoy siedział już w tym uczuciu po uszy. Chłopak był także pewien, że jego siostra była zauroczona w Scorpiusie, oczywiście nie okazywała tego w żaden, łatwy do odgadnięcia sposób. Bo Lily nie należała do tego typu osób, jeśli będzie chciała, od razu sięgnie po najcięższy kaliber, nie będzie prowadziła gry wstępnej.

Albus po kolejnych kilku minutach stwierdził, że musi zakończyć to dziwne zachowanie przyjaciela. 

— Scorp, ogarnij się! — krzyknął i uderzył blondyna w tył głowy. — To moja siostra, nie patrz tak na nią. 

Scorpius popatrzył zdezorientowany na przyjaciela. Przecież to niemożliwe, że wgapiał się przez ten cały czas w Lily, prawda? A może jednak właśnie to robił? A może jednak się zakochał? To zbyt szokująca informacja, jak na sobotnie śniadanie. Zdecydowanie nie był gotowy, żeby wyznać to przed samym sobą. 

— Albus! — tym razem to on krzyknął. 

— Scorpius! To moja sios...! — Potter urwał nagle swoją wypowiedź, zdając sobie sprawę, że wszystkie spojrzenia w Wielkiej Sali skierowały się właśnie w ich stronę. Znowu zwracają na siebie uwagę, a Scorpius nie mógł się powstrzymać i spojrzał w stronę Lily Luny. 

Patrzyła mu w oczy, on patrzył w jej oczy, a to spojrzenie było zbyt długie, by być obojętne. Lecz po dłuższej chwili Lily przerwała to połączenie, wstała i ruszyła w stronę stołu ślizgonów, a dokładnie mówiąc — w stronę Albusa i Scorpiusa. 

Lily Luna Potter czuła, że musi pójść w ich stronę. Czuła też wzrok Malfoya, który nie krył się zbytnio ze spoglądaniem na nią w czasie śniadania. A teraz kiedy dobiegnie ono zaraz końca, pomyślała, że chce wiedzieć, o co chodzi i co jest nie tak. Bo przecież jego spojrzenie nie mogło być przypadkowe, prawda? To by było niezgodne z naturą białowłosego i jego tajemniczą aurą. 

— Lily! Gdzie ty idziesz? — zawołała za nią Lauren. Albowiem dziewczyna nie wiedziała, dlaczego jej przyjaciółka tak po prostu wstała od stołu. 

— Mam sprawę do załatwienia, więc nie czekaj na mnie, jak będziesz szła — odpowiedziała i szybko obciągnęła szorty w dół, by nie pokazywać zbyt wiele. 

Po chwili stała już za plecami swojego brata i jego przyjaciela. Chciała wiedzieć, ale nie wiedziała, o co ma zapytać, a szczególnie kiedy zobaczyła, jak bardzo napięły się barki obu chłopaków. To musiało być coś ważnego, bo w innym wypadku nie byliby tak bardzo zestresowani jej obecnością. 

Nie wiedząc, co ma zrobić dalej, złapała za ramię Albusa i popchnęła go, dając mu tym samym do zrozumienia, że ma się przesunąć. Chłopak nie zastanawiając się dłużej, zrobił rudowłosej miejsce pomiędzy nim, a Scorpiusem, który czuł się dużo bardziej niezręcznie niż kiedykolwiek w jej towarzystwie. 

Lily natychmiast usiadła na wolnym miejscu, przypadkiem ocierając się o Scorpiusa. Założyła kosmyk rudych włosów za ucho i westchnęła, tym samym przygotowując się na rozmowę z aniołem i swoim bratem. 

— Dlaczego się tak na mnie patrzyliście? — Scorpius poczuł, jak na jego policzki wkradł się rumieniec, a kark pokrył się potem. To nie wróżyło nic dobrego. — Nie wiem, jaki był tego powód, ale chcę widzieć i macie mi powiedzieć. 

— Lils, to nic wielkiego — zaczął Albus.— Nie ma sensu się tym zadręczać...

Lily warknęła cicho na szatyna i odwróciła głowę w stronę Malfoya, ze srogą miną spoglądając mu w oczy. Była nieugięta, musiała wiedzieć i nic nie miało jej w tym przeszkodzić. 

— Scorpius. Gadaj, dlaczego się tak na mnie patrzysz — pomyślała chwilę — od początku śniadania? 

Owy chłopak potarł dłonią kark i przygryzł nerwowo wargę, słysząc słowa nastolatki.  Tym razem to on był przerażony jej obecnością, a nie na odwrót i szczerze powiedziawszy, rudowłosa była tym w pełni usatysfakcjonowana. 

— Twoje włosy — wyszeptał. 

— Co z nimi nie tak? 

— Są pomarańczowe — słysząc te słowa, Lily złapała się za głowę i uderzyła czołem w ramię Scorpiusa. 

A przyglądający im się Albus uderzył dłonią w czoło, nie mogąc uwierzyć w głupotę swojego przyjaciela. 

TAME THE MOON ⏭ 𝒔𝒄𝒐𝒓𝒊𝒍𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz