Białe Włosy I Ruda Furia

380 29 4
                                    

    Lily przemierzała od kilku minut korytarze Hogwartu by tylko nie siedzieć w dormitorium. Co prawda, bardzo tęskiniła za tym zamkiem przez całe wakacje lecz siedzenie w pokoju razem z koleżankami, plotkującymi o chłopakach nie przypadło jej do gustu.

Tymczasem rozmyślała o Albusie.

Albus właśnie zacząć swój szósty rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Chłopak od roku zacząć spędzać więcej czasu z rodziną, ale jako, że był ślizgonem, lubił być wśród swoich przyjaciół. A najlepszym przyjacielem Albusa był Scorpius.

Scorpius Malfoy. Jak uważała Lily, jeden z najprzystojniejszych chłopaków w Hogwarcie. Nie stety zdania rudej furii nie podzielał nikt. Dla innych był on tylko dziwnym, ale popularnym uczniem z domu Salazara.

Lily uważała, że był wyjątkowy, no przynajmniej jego uroda, nie rozmawiała z nim więc nie miała jak się tego dowiedzieć. Jego blond włosy, które uważała za białe były lekko przy długie, przez co wpadały mu do oczu, były zaczesane do tyłu. Blada skóra dodawała uroku i niewinności. A wysoka, szczupła i lekko umięśniona sylwetka sprawiała, że był jeszcze bardziej atrak...

Czyjeś kroki dudiły na korytarzu. Była przerażona, już dawno zaczęła się cisza nocna, a jeśli to któryś z nauczycieli to...wolała tego nie wiedzieć.

Były coraz bliżej, a Potter schowała się w zagłębieniu w ścianie. Kroki stawały się coraz głośniejsze. Słyszała je za sobą. Osoba stanęła w miejscu, rozglądając się na wszystkie strony.

Dudnienie o podłogę wznowiło się.

Ufff. Kim by nie była ta osoba, wiedziała, że jest już bezpieczna, ale nie wiedziała jak bardzo się myliła.

- Ha!

Stanął nad nią jakiś chłopak. Był wysoki przez co miała twarz na wysokości jego klatki. Podniosła wzrok i ujrzała stalowe spojrzenie Malfoya. Z tak bliskiej odległości mogła dostrzec, że jego oczy wcale nie są takie do końca szare. Miały prawie nie widoczne złote plamki, były piękne.

- Oh, to tylko ty Potter.

Chłopak odsunął się o krok.

- Tak, to tylko ja...

Powiedziała nieśmiało. Czuła jak lekko się rumieni. Białowłosy sprawiał, że czuła się niepewnie, a jednocześnie pewnie. To nie miało sensu.

- Potter, nie wiesz, że takie małe gryfoneczki jak ty, nie powinny chodzić same po korytarzach w czasie ciszy nocnej? Nie powinnaś być teraz w swoim łóżeczku, hm?

Dopytywał się jej z uśmiechem, który sama u niego wywołała.

- Wcale nie jestem mała!

Ofuczyła się.

- Tak, właśnie widzę. Choć ruda furio. Odorowadze cię do pokoju wspólnego gryfonów...

TAME THE MOON ⏭ 𝒔𝒄𝒐𝒓𝒊𝒍𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz