21 XII

2.5K 142 27
                                    

- Moja matka jest nienormalna! – warknął Draco Malfoy, wbiegając do dormitorium, które dzielił ze swoim najlepszym przyjacielem.

Blaise Zabini leniwie podniósł wzrok znad książki, którą czytał. Spojrzał na blondyna i stwierdził, iż faktycznie był on niebotycznie wściekły. Jego blada cera przypominała odcieniem główną barwę domu Godryka Gryffindora, jaką była czerwień. Dłonie zaciskał w pięści tak mocno, że białe knykcie mocno kontrastowały z jego zaczerwienioną skórą. Draco nie przestawał przebierać nogami. Krążył po całym pokoju, raz po raz rzucając spojrzeniem spod przymrużonych powiek w stronę swojego przyjaciela. Wyglądał, jakby na coś czekał i Blaise doskonale wiedział na co.

- Dlaczego tak uważasz? Co się stało? – spytał w końcu Zabini, odkładając książkę na szafkę. To było pytanie, na które Draco czekał.

- Ona jest niepoważna! – wykrzyczał. – Pamiętasz, jak zrobiliśmy małą imprezę u mnie? Jasne, że pamiętasz! Zapomnieliśmy tam posprzątać i skrzaty miały trochę roboty.

- Trochę? – przerwał mu Blaise. – Do tej pory jest mi okropnie głupio, że nie zdążyliśmy tego posprzątać. Zostawiliśmy tam istny burdel.

- Nie było tak źle – machnął dłonią Draco. – W każdym razie myślałem, że matka zapomniała i w ogóle. A dzisiaj wzywa mnie do siebie McSztywna i wchodzę do jej gabinetu, a tam Narcyza Malfoy siedzi sobie i popija kawkę, rozumiesz?!

- Możesz przejść do puenty?

- Matka powiedziała, że muszę, a właściwie musimy – podkreślił blondyn, wskazując palcem najpierw na siebie, a następnie na swojego przyjaciela – nauczyć się odpowiedzialności i brać konsekwencje za swoje czyny.

- To logicznie. Rozumiem ją i ma rację. Źle się zachowaliśmy.

- Poczekaj, aż ci powiem, co ona wymyśliła!

- Wciąż na to czekam Draco – warknął Zabini, który wyraźnie już tracił cierpliwość.

- Ona sobie jutro wyjeżdża do jakiejś ciotki albo przyjaciółki, a nasza dwójka ma zorganizować święta! Święta bez magii!

- W porządku, rozumiem twoje zdenerwowanie, ale w jaki sposób Narcyza to zweryfikuje?

- Już rzuciła jakieś zaklęcia na dom. Nie będziemy mogli używać magii, dopóki ona nie przyjedzie i nie ściągnie tego głupiego czaru.

- Sytuacja faktycznie jest słaba – stwierdził Blaise. – W ogóle nie znamy się na mugolskim życiu. Nie damy rady gotować ani dekorować domu bez magii.

Przyjaciele usiedli obok siebie na jednym z łóżek i głośno westchnęli. Musieli się zastanowić, co mogliby zrobić w tej patowej sytuacji. Draco Malfoy zbyt mocno kochał swoją matkę, aby po prostu zignorować jej prośbę. Z resztą w głębi siebie wiedział, że zasługiwał na karę. Narcyza była dla niego zbyt ważna, aby mógł ją zawieść.

Blaise Zabini natomiast od lat spędzał święta ze swoim najlepszym przyjacielem oraz jego rodziną. Nie znał swojego ojca, a matka od zawsze lubiła podróżować w najgłębsze zakątki świata z nowopoznanymi mężczyznami. Kochał Narcyzę Malfoy i nazywał ją swoją ciocią, chociaż bliższe było dla niego określenie „mama". On również nie chciał jej zawieść. Pragnął, aby była szczęśliwa i dumna ze swoich dwóch synów, chociaż jeden z nich został przez nią niemal adoptowany.

- Matka powiedziała mi, że możemy zaprosić kogo chcemy na wigilię, więc weź Wiewiórę jak chcesz – oznajmił cicho Draco. – Przy okazji pomoże nam w przygotowaniach.

- Więc chyba mam pomysł – odparł Zabini ze swoim diabelskim uśmieszkiem, a po chwili już go nie było.

***

- Nie – Blaise usłyszał to słowo od razu, gdy wspomniał, że ma wielką prośbę.

- Nie zdążyłem nawet o nic cię poprosić! – wykrzyczał oburzony.

- Moja odpowiedź wciąż brzmi „nie". Nie zawieram układów z Diabłem – parsknęła dziewczyna, nawiązując do jego szkolnego przezwiska.

- Niezła gra słów – przyznał z uznaniem. – Jednak musisz wiedzieć, że zawieranie układów z Diabłem jest korzystne dla obu stron. Zawsze oddaję swój dług.

- Wspaniale Zabini, doprawdy wybornie, ale nie obchodzi mnie to.

- No weź! – krzyknął oburzony, po czym tupnął niczym małe dziecko, które nie może dostać upragnionego cukierka.

Szatynka jedynie stała i patrzyła się na niego z politowaniem. Temu ślizgonowi dawno na niczym tak nie zależało. Jej stosunki z wrogim domem od czasów wojny znacząco się poprawiły. Z niektórymi zaczęła prowadzić normalne konwersacje, a z innymi zwyczajnie się ignorowali. Byli również tacy, z którymi musiała się zaprzyjaźnić. Od czasu, gdy jej najlepsza przyjaciółka zaczęła spotykać się z samym Diabłem, ona również spędzała z nim mnóstwo czasu. Naprawdę polubiła tego uśmiechniętego oraz zabawnego chłopaka. Miał wiele wspaniałych zalet, ale nienawidziła jego jednej, okropnej wady. Potrafił przekonać ludzi do wszystkiego. Dlatego starała się opierać jego urokowi jak najdłużej.

- Co tam? – tuż obok nich zjawiła się Ginny Weasley, która przytuliła się do swojego chłopaka. Panna Granger natomiast już wiedziała, że jest na przegranej pozycji. Blaise również to zauważył.

- Wiesz, że spędzam święta u Draco, prawda kochanie? – spytał Zabini spokojnie, na co rudowłosa jedynie skinęła głową. – Musimy zorganizować wszystko na wigilię sami, bez pomocy magii. Taka mała kara od Narcyzy za nasze haniebne zachowanie. Potrzebowalibyśmy małej pomocy od was. Znacie się na mugolskim gotowaniu i tej całej reszcie. Naprawdę nie chcemy zawieść cioci. I oczywiście spędzicie z nami wigilię i to nie podlega dyskusji!

- Dobra – odparła Ginny.

- Ty „dobra" – oznajmiła Hermiona, wskazując na przyjaciółkę palcem, po czym dotknęła swojej piersi i dodała – ja nie „dobra"!

- Ale w czym masz problem? – westchnęła Weasley.

- Właśnie, w czym masz problem? – poparł ją Blaise.

- Nie chcę tego robić, dobra? Mam plany na święta, a wy sobie świetnie poradzicie we trójkę. Wiecie, że wciąż nie dogaduję się dobrze z Malfoyem i sądzę, że nie życzyłby sobie mojej obecności w jego domu.

- Ale czy święta nie są idealnym okresem w roku, aby to wszystko zmienić? – uśmiechnął się Zabini. – Macie szanse się pogodzić.

- Moja odpowiedź wciąż brzmi „nie".

- Posłuchaj – westchnął chłopak, podchodząc do Granger. Złapał ją za ramiona, które delikatnie potarł swoimi dłońmi. – Narcyza Malfoy jest dla mnie niczym matka. Naprawdę ją kocham i zależy mi na jej szczęściu. Nie chcemy jej zawieść, bo ona na to nie zasługuje. To wspaniała kobieta. My popełniliśmy parę błędów, ale chcemy to naprawić, a żeby wszystko wyszło idealnie, potrzebujemy również twojej pomocy. Nie rób tego dla mnie. Nie rób tego dla Draco. Nie rób tego dla Ginny. Zrób to dla tej wspaniałej kobiety. Zrób to dla magii świąt.

- Magii świąt bez magii? – parsknęła Ginny.

- To jak będzie, Hermiono? – spytał Blaise, wpatrując się intensywnie w jej orzechowe oczy.

- Diable – westchnęła dziewczyna. – Niech ci będzie. Dobra, zgadzam się! Jednak masz u mnie ogromny dług i...

Nie zdążyła dokończyć, gdyż chłopak z radości głośno pisnął. Chwycił ją w swoje ramiona i okręcił się kilka razy wokół własnej osi, krzycząc na zmianę „świąteczny cud" oraz „zgodziła się". Zwróciło to uwagę wszystkich uczniów, którzy przechodzili korytarzem. Draco również stanął wtedy jak wryty i zrozumiał. Wiedział, że to Weasley i Granger będzie gościł w swoim domu na wigilię. Jeszcze nie potrafił stwierdzić, czy podobał mu się ten pomysł.

Nikt natomiast nie zauważył Narcyzy Malfoy, która opuszczała właśnie mury Hogwartu. Nikt nie widział jej uśmiechu na widok czwórki dzieciaków. Nikt nie dostrzegł czułości, z jaką wpatrywała się w swoich dwóch synów.

- To będą magiczne święta – szepnęła do siebie, po czym wyszła z zamku.

MAGIA ŚWIĄT DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz