23 XII

2.1K 138 101
                                    

Hermiona nie spała najlepiej w nocy. Zawsze miała problemy z zaśnięciem w obcym miejscu, a alkohol wbrew pozorom ani trochę jej nie pomógł. Z tego powodu już od szóstej przygotowywała górę naleśników dla tych „nierobów" – jak określała ich w swoich myślach. Święta wyzwalały w niej wielkie pokłady miłości dla diabłów, rudych zdrajczyń i tlenionych fretek. Na tyle wielkie, że postanowiła nie dorzucać chili do dżemu.

Szatynka na swoim telefonie odszukała listę świątecznych piosenek i już po chwili w kuchni rozbrzmiał głos Mariah Carey. Hermiona przerzucała jednego naleśnika po drugim, nie przejmując się otaczającym ją światem. Oczywiście nie zauważyła, gdy właściciel domu stanął w progu i bacznie ją obserwował, podśmiechując się pod nosem.

- All i want for Christmas is – śpiewała dziewczyna i w momencie obrotu rodem z Jeziora Łabędziego, dostrzegła go i niefortunnie dokończyła piosenkę ze wzrokiem utkwionym w blondwłosego chłopaka – You...

- Nieźle Granger – parsknął Malfoy. – Doprawdy wspaniale, ale może zajęłabyś się czymś pożytecznym, a nie kręcisz tyłkiem w mojej kuchni?

- Zrobiłam śniadanie dla wszystkich – odparła, akcentując wyraźnie ostatnie słowo. – Czym pożyteczniejszym mogłabym się zająć?

- Mówisz, że jestem twoim wszystkim?

- Co ty pieprzysz Malfoy? Może masz wstrząs mózgu po wczorajszym, co?

- Powiedziałaś, że zrobiłaś śniadanie dla wszystkich – wskazał dłonią na górę naleśników. – Zjem to sam, więc jestem wszystkim.

- Mam wrażenie, że od wczoraj zrobiłeś się jeszcze głupszy i nie rozumiem cię bardziej niż zazwyczaj.

- Przestań mnie obrażać. Mamy święta.

- Dopiero jutro jest wigilia.

- Więc masz mało czasu.

- Mało czasu na co?

- Żeby poćwiczyć.

- Co poćwiczyć? Na litość, mów po ludzku!

- Poćwiczyć bycie miłą dla mnie.

- Zamknij się i jedz, dobrze? – szatynka uśmiechnęła się ironicznie, nakładając na swój talerz trzy naleśniki.

- Nie podziękowałaś mi za wczorajsze uratowanie życia – odezwał się blondyn, przed tym jak wepchnął sobie pół naleśnika do ust.

- Naleśniki są właśnie tym...

- Czym?

- Tym!

- No dalej. Powiedz to Granger, dasz radę – parsknął. – To nic nie kosztuje, a sprawi, że będę miał wspaniałe święta.

- Dobra, ale zamknij się już, błagam! – wzięła trzy głębokie oddechy. – Dziękuję – powiedziała głośno i wyraźnie, aby nie musieć powtarzać.

- Ależ nie ma za co. Przyjemność po mojej stronie – Draco uśmiechnął się w ironiczny sposób, co od razu przypomniało Herm o wnioskach, które wysnuła Ginny.

Czy Malfoy mógłby jej się podobać? W jakikolwiek sposób? Skrzywiła się na tę myśl. Patrzyła na niego, doszukując się wad, których przecież miał mnóstwo. Tylko dlaczego nawet takie niechlujne jedzenie naleśników jej nie przeszkadzało? Wydawało jej się to urocze. Na Merlina...

- Zwariowałam – oznajmiła.

- To już wiemy – blondyn przewrócił oczami. – Wiesz Granger – nagle spoważniał, odchrząkując. – Przykro mi z powodu twoich rodziców.

MAGIA ŚWIĄT DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz