A może istniały dwa światy? Jeden, z którego przybywaliśmy i drugi, do którego zmierzaliśmy. Nie słyszałam wiele o Wyspie jednak z tego, co mi opowiadano, pozostawała ona w zupełności odizolowana od reszty świata. Kto się tam znalazł, nie mógł tak po prostu skontaktować się albo wrócić do pozostawionych przez siebie spraw. Na Wyspie stare relacje społeczne nie miały już takiego znaczenia, a to, co się na niej działo, musiało tam także pozostać. Już na zawsze. Co zrobi grupa na co dzień wszechpotężnych arystokratów uwieziona na odciętej od świata zewnętrznego wyspie? Wepchnięci do średniowiecza mogą polegać jedynie na własnym sprycie przy kreowaniu nowego porządku świata.