pisarskiWatt09
Wydanie książki - marzenie czy dodatkowy stres? ⭐ Wielu z nas pragnie zobaczyć swoją książkę na półce w księgarni. Aby te miesiące, a nawet lata pracy w końcu zostały jakoś wynagrodzone. Żeby ktoś wziął naszą powieść w rękę i powiedział - kurde, to jest super. Jednak jak się później okazuje, napisanie książki to dopiero czubek góry lodowej. Okazuje się, że pisarz powinien też napisać porządną propozycję wydawniczą, którą roześle z nadzieją na to, że ktoś zwróci na książkę uwagę. Czasem udaje się od razu, lecz w zdecydowanej większości, dopiero za trzecim lub dziesiątym razem (i nie chodzi o wysłanie dziesiątego maila, a napisanie dziesiątej książki). A na koniec, gdy przebrniemy już przez wszystkie etapy poprawek, umów i wszelkich innych, dziwnych rozmów - okazuje się, że nie wystarczy, że będziemy tylko pisać. Musimy być też ekspertami od promocji. To wszystko sprawia, że odczuwamy stres, a nasza pasja zdecydowanie się zmienia. Postrzegamy ją inaczej. Niektórzy mówią, że wydanie książki to spełnienie marzenia, inni zaś, że droga do zagubienia czystej pasji. A jak Wy myślicie?
Caroleana_
@Caroleana_ w sensie może prędzej woleliby wydać coś od zaufanego człowieka a nie od jakiegoś randomowego nie wiadomo kogo cn
•
Reply
Caroleana_
@pisarskiWatt09 ja planuję zostać tłumaczem albo redaktorem czy kimś takim w jakimś wydawnictwie i dopiero wtedy spróbować wydać te swoje wypociny, może wtedy byłoby prościej
•
Reply
AphroditeARaven
@SucharyLadyVampire @Natalia_E_Fox @KenG3011 Z tego, co się orientuję, to w dobrze ułożonych umowach wydawniczych jest zawsze podany okres (a przynajmniej powinien być taki zawarty), w którym wydawca zobowiązuje się wydać albo umieścić w planie wydawniczym książkę będącą przedmiotem tej umowy. To zabezpiecza autora przed czekaniem na łaskę wydawnictwa w nieskończoność. Jeśli wydawca przez ten czas nie zrobi tego, co obiecał, to autor ma wolną rękę (a przynajmniej otwarte drzwi), by iść z tekstem dalej, do kogoś innego. Gorzej, jakby takiego zapisu nie było. Wtedy trzeba się przypominać wydawnictwu, licząc, że może jednak nas chcą wydać… albo poszukać prawnej drogi na uwolnienie się od takiej umowy i dopiero później szukać innego wydawcy. Ale to zdecydowanie trudniejsza ścieżka niż ta pierwsza.
•
Reply