CHARLIE'S POV:
Godzinę później, całą trójką byliśmy już na lotnisku. Ja i Leo siedzieliśmy na niewygodnych krzesełkach, podczas gdy mama poszła kupić nam bilety na najbliższy samolot - jak się okazało lot do Manchesteru nie był zbytnio oblegany, dlatego bez problemu załatwiliśmy te małe papierki, które mogą albo człowieka uszczęśliwić albo wręcz odwrotnie.
- Co teraz będzie? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy już w samolocie - za chwilę mieliśmy startować.
- Na razie nic. Najpierw do dziadków, a potem zdecydujemy. - wzruszyła ramionami mama.
Ta cała sytuacja w ogóle nie mieściła mi się w głowie. Wstając dzisiejszego ranka ze swojego ukochanego łóżka nigdy nie pomyślałabym, że zaledwie kilka godzin później będę siedziała w samolocie do Manchesteru przez swojego ojca, który zapłodnił inną kobietę. No chore!
- Charlie. - brat pociągnął mnie za rękawek koszulki, aby zwrócić na siebie moją uwagę.
- Co się stało? - zapytałam,odrwacając głowę w jego stronę.
- Strasznie się nudzę, pobawimy się? - zapytał.
- W samolocie nie wolno się bawić. - wyjaśniłam mu.
- Puścisz mi chociaż "Peppę"? - zapytał, patrząc na mnie błagalnie tymi wielkimi oczami.
- Dobrze. - westchnęłam i wyciągnęłam z podręcznej torby swojego laptopa, na którym miałam mnóstwo bajek Leo. - Wybierz sobie jakiś odcinek. - poleciłam i odwróciłam komputer w jego stronę.
- Chcę ten. - oznajmił, wskazując paluszkiem na jeden z wielu odcinków bajki o różowej śwince.
Swoją drogą - nienawidziłam tej bajki jak cholera! Ona ubliżała inteligencji mojego brata. Każdy odcinek był tak głupi i kompletnie pozbawiony sensu, że nie mogłam nawet patrzeć jak Leo to ogląda. Na dodatek jeszcze chrumkanie tych świń! Ludzie, litości! Mamy XXI wiek, chyba można w tych czasach wymyślać normalne kreskówki?
- Babcia wie, że przyjeżdżamy? - zapytałam, kiedy włączyłam małemu bajkę.
- Tak, napisałam do niej po odprawie. Ucieszyła się. - odparła matka, siląc się nawet na lekki uśmiech.
Oparłam głowę o jej ramię, a ona wzięła moje ręce w swoje dłonie i zbliżyła je do ust, aby złożyć na nich krótkiego całusa.
- Damy sobie radę, Charlie. Kto jak nie my? - zwróciła się w moją stronę i pogłaskała kciukiem mój policzek.
Po trzech godzinach męczącego lotu podczas, którego nie dane było mi nawet zmrużyć oka na sekundę - przez Leo, który co chwilę coś odwalał - byliśmy w końcu na miejscu.
- O! Pan ma tak samo mało włosków jak mój tatuś! Będziesz moim drugim tatą? - słysząc te słowa wydobywające się z ust mojego brata miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Ten dzieciak stanął na swoim fotelu i odwrócił się w stronę jakiegoś gościa, który siedział za nami.
Wszyscy pasażerowie siedzieli cicho i cierpliwie czekali na wyjście z samolotu, tylko nie mój brat! Uroczo!- Leo. - syknęła mama i chwyciła go w pasie, tym samym sadzając małego na kolanach.
- Nie może być moim drugim tatą? - w jego dziecięcym głosiku słyszalny był zawód.
- Nie ładnie tak robić, to bardzo brzydko. - mama pokiwała mu palcem przed twarzą i włożyła mu czapkę na głowę.
- Dlaczego? - zapytał.
- Bo...tak i koniec. - oznajmiła Svea i odgarnęła z czoła ciemne kosmyki.
A niedawno mówiła, że to ja jestem słaba w odpowiadaniu na jego pytania...
ZAYN'S POV:
- Stary! Weź się do cholery w garść! - Liam stał przede mną i od dobrych trzydziestu minut mnie pouczał.
- Jak ona mogła mnie rzucić? - powtarzałem jak w transie.
- Od początku wszyscy wiedzieli, że to kawał suki, Malik. - oznajmił i usiadł obok mnie, wcześniej odgarniając z kanapy górę moich brudnych ubrań, które w żaden sposób nie mogły trafić do kosza na pranie.
- Szkoda, że wcześniej mi tego nie powiedzieliście. - mruknąłem, patrząc po kolei na każdego z moich przyjaciół.
- Ona Cię zaślepiła swoją sztuczną miłością! - pisnął Harry. - Nawet bunia mówiła, że z nią jest coś nie tak. - powiedział,unosząc odkrywczo palec w górę.
- Bunia? Opowiadałeś o tym swojej babci? - zdziwił się Louis. - Co z tobą nie tak? - dodał, patrząc na niego jak na odludka.
- Bunia zawsze ma rację! - zaperzył się.
- Dobra, wystarczy. - uciszyłem ich gestem ręki.
- Nie możesz cały czas siedzieć w domu, Zayn. Jak tak dalej pójdzie to trener wykopie Cię z podstawowego składu. Chcesz tego? Perrie to kolejna dziewucha bez serca ,więc się nią nie przejmuj. Na pewno na twojej drodze, któregoś dnia stanie ta właściwa dziewczyna, ale musisz się w końcu ogarnąć. - wszyscy w zdziwieniu spojrzeli na Nialla, który wygłosił dość mądrą przemowę czy coś w tym stylu.
- Wiem, że macie rację, ale ona była ze mną przez pół pieprzonego roku. - westchnąłem i schowałem twarz w dłonie.
- W sumie to dość długo z tobą wytrzymała. - zaśmiał się Tommo, na co oberwał od Liama moim butem do grania. - Chcesz mnie zabić? To ma korki do cholery! - wrzasnął jak typowa baba.
- Może w końcu byś się zamknął. - szepnął Styles, mając nadzieje, że Lou tego nie usłyszał. Jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy Tommo wziął jedną z moich treningowych koszulek i powalił Harrego na plecy, przyciskając mu brudny materiał do twarzy.
- Pojebało...Cię? - wysapał zielonooki podczas, gdy Louis nadal go torturował.
I jak ja mam być przy nich zdołowany? Nie da się...
CZYTASZ
footballer || z.m
Fanfictionfootballer... gdzie on jest popularnym w szkole piłkarzem, a ona nieśmiałą dziewczyną, która nie zauważa jego starań o nią... best: #3 in fanfiction (03.08.2015r.)