rozdział 2

32.8K 1.4K 657
                                    

CHARLIE'S POV:

Godzinę później, całą trójką byliśmy już na lotnisku. Ja i Leo siedzieliśmy na niewygodnych krzesełkach, podczas gdy mama poszła kupić nam bilety na najbliższy samolot - jak się okazało lot do Manchesteru nie był zbytnio oblegany, dlatego bez problemu załatwiliśmy te małe papierki, które mogą albo człowieka uszczęśliwić albo wręcz odwrotnie.

- Co teraz będzie? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy już w samolocie - za chwilę mieliśmy startować.

- Na razie nic. Najpierw do dziadków, a potem zdecydujemy. - wzruszyła ramionami mama.

Ta cała sytuacja w ogóle nie mieściła mi się w głowie. Wstając dzisiejszego ranka ze swojego ukochanego łóżka nigdy nie pomyślałabym, że zaledwie kilka godzin później będę siedziała w samolocie do Manchesteru przez swojego ojca, który zapłodnił inną kobietę. No chore!

- Charlie. - brat pociągnął mnie za rękawek koszulki, aby zwrócić na siebie moją uwagę.

- Co się stało? - zapytałam,odrwacając głowę w jego stronę.

- Strasznie się nudzę, pobawimy się? - zapytał.

- W samolocie nie wolno się bawić. - wyjaśniłam mu.

- Puścisz mi chociaż "Peppę"? - zapytał, patrząc na mnie błagalnie tymi wielkimi oczami.

- Dobrze. - westchnęłam i wyciągnęłam z podręcznej torby swojego laptopa, na którym miałam mnóstwo bajek Leo. - Wybierz sobie jakiś odcinek. - poleciłam i odwróciłam komputer w jego stronę.

- Chcę ten. - oznajmił, wskazując paluszkiem na jeden z wielu odcinków bajki o różowej śwince.

Swoją drogą - nienawidziłam tej bajki jak cholera! Ona ubliżała inteligencji mojego brata. Każdy odcinek był tak głupi i kompletnie pozbawiony sensu, że nie mogłam nawet patrzeć jak Leo to ogląda. Na dodatek jeszcze chrumkanie tych świń! Ludzie, litości! Mamy XXI wiek, chyba można w tych czasach wymyślać normalne kreskówki?

- Babcia wie, że przyjeżdżamy? - zapytałam, kiedy włączyłam małemu bajkę.

- Tak, napisałam do niej po odprawie. Ucieszyła się. - odparła matka, siląc się nawet na lekki uśmiech.

Oparłam głowę o jej ramię, a ona wzięła moje ręce w swoje dłonie i zbliżyła je do ust, aby złożyć na nich krótkiego całusa.

- Damy sobie radę, Charlie. Kto jak nie my? - zwróciła się w moją stronę i pogłaskała kciukiem mój policzek.

Po trzech godzinach męczącego lotu podczas, którego nie dane było mi nawet zmrużyć oka na sekundę - przez Leo, który co chwilę coś odwalał - byliśmy w końcu na miejscu.

- O! Pan ma tak samo mało włosków jak mój tatuś! Będziesz moim drugim tatą? - słysząc te słowa wydobywające się z ust mojego brata miałam ochotę zapaść się pod ziemię.

Ten dzieciak stanął na swoim fotelu i odwrócił się w stronę jakiegoś gościa, który siedział za nami.
Wszyscy pasażerowie siedzieli cicho i cierpliwie czekali na wyjście z samolotu, tylko nie mój brat! Uroczo!

- Leo. - syknęła mama i chwyciła go w pasie, tym samym sadzając małego na kolanach.

- Nie może być moim drugim tatą? - w jego dziecięcym głosiku słyszalny był zawód.

- Nie ładnie tak robić, to bardzo brzydko. - mama pokiwała mu palcem przed twarzą i włożyła mu czapkę na głowę.

- Dlaczego? - zapytał.

- Bo...tak i koniec. - oznajmiła Svea i odgarnęła z czoła ciemne kosmyki.

A niedawno mówiła, że to ja jestem słaba w odpowiadaniu na jego pytania...

ZAYN'S POV:

- Stary! Weź się do cholery w garść! - Liam stał przede mną i od dobrych trzydziestu minut mnie pouczał.

- Jak ona mogła mnie rzucić? - powtarzałem jak w transie.

- Od początku wszyscy wiedzieli, że to kawał suki, Malik. - oznajmił i usiadł obok mnie, wcześniej odgarniając z kanapy górę moich brudnych ubrań, które w żaden sposób nie mogły trafić do kosza na pranie.

- Szkoda, że wcześniej mi tego nie powiedzieliście. - mruknąłem, patrząc po kolei na każdego z moich przyjaciół.

- Ona Cię zaślepiła swoją sztuczną miłością! - pisnął Harry. - Nawet bunia mówiła, że z nią jest coś nie tak. - powiedział,unosząc odkrywczo palec w górę.

- Bunia? Opowiadałeś o tym swojej babci? - zdziwił się Louis. - Co z tobą nie tak? - dodał, patrząc na niego jak na odludka.

- Bunia zawsze ma rację! - zaperzył się.

- Dobra, wystarczy. - uciszyłem ich gestem ręki.

- Nie możesz cały czas siedzieć w domu, Zayn. Jak tak dalej pójdzie to trener wykopie Cię z podstawowego składu. Chcesz tego? Perrie to kolejna dziewucha bez serca ,więc się nią nie przejmuj. Na pewno na twojej drodze, któregoś dnia stanie ta właściwa dziewczyna, ale musisz się w końcu ogarnąć. - wszyscy w zdziwieniu spojrzeli na Nialla, który wygłosił dość mądrą przemowę czy coś w tym stylu.

- Wiem, że macie rację, ale ona była ze mną przez pół pieprzonego roku. - westchnąłem i schowałem twarz w dłonie.

- W sumie to dość długo z tobą wytrzymała. - zaśmiał się Tommo, na co oberwał od Liama moim butem do grania. - Chcesz mnie zabić? To ma korki do cholery! - wrzasnął jak typowa baba.

- Może w końcu byś się zamknął. - szepnął Styles, mając nadzieje, że Lou tego nie usłyszał. Jak wielkie było jego zdziwienie, kiedy Tommo wziął jedną z moich treningowych koszulek i powalił Harrego na plecy, przyciskając mu brudny materiał do twarzy.

- Pojebało...Cię? - wysapał zielonooki podczas, gdy Louis nadal go torturował.

I jak ja mam być przy nich zdołowany? Nie da się...

footballer || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz