ZAYN'S POV:
- Brawo Malik! Kolejna jedynka do kolekcji.
Na moje nieszczęście chemiczka zdążyła sprawdzić nasze kartkówki jeszcze na tej samej lekcji i z wielką przyjemnością je nam rozdała. Czujecie sarkazm?
Zakryłem twarz dłońmi, a po chwili poczułem jak Liam klepie mnie po plecach.
- Co dostałeś? - zapytałem doskonale znając odpowiedź.
- Czwórkę. - odparł wzruszając przy tym ramionami.
- Oh, oczywiście że dostałeś czwórkę. - zironizowałem.
- Czemu nie zainwestujesz w korki albo nie przyjdziesz do mnie po pomoc? - zapytał.
- Nie wiem Liam, po prostu kurwa nie wiem. - odparłem.
- Eh, wiesz, że nie możesz łapać tyle złych ocen. Tucker wywali Cię z drużyny jak tak dalej pójdzie. - oznajmił.
- No i co mam niby zrobić? Rok szkolny kończy się za trzy tygodnie, więc przez ten czas postaram się wszystko naprostować i wyżebrać o jakieś dodatkowe prace... - odparłem.
- Nie możesz uczyć się od początku normalnie, żeby potem sobie nie robić zaległości? - zapytał brunet.
- Co roku obiecuję sobie, że tym razem na pewno będę się dobrze uczył, a i tak zawsze kończę z dwójami na koniec. - rzuciłem.
- Zayn... Twoje życie to nie tylko piłka, FC Barcelona i Chelsea Londyn, do cholery! Masz szkołę, za rok maturę! Jak ty to sobie wyobrażasz?
Jej! Znowu mam wykład!
- Możesz przestać bawić się w pieprzonego tatusia? - syknąłem.
- Martwię się o Ciebie, Zayn. - powiedział.
- Nie potrzebuję twojego współczucia. To tylko chemia. - odparłem.
- To jest AŻ chemia! - podniósł głos.
- Taa... Cokolwiek. - machnąłem ręką, a wtedy rozbrzmiał dzwonek na przerwę.
Zerwałem się z krzesła i ciesząc się wolnością dopadłem swoją szafkę. Otworzyłem ją i wpakowałem do środka wszystkie niepotrzebne książki.
- Cześć Zayn. - usłyszałem zza swoich pleców.
- Em, cześć? - spojrzałem zdezorientowany na stojącą obok Perrie.
- Możemy porozmawiać? - zapytała, skubiąc rąbek swojej koszulki.
- O czym chcesz... - zacząłem, ale przerwał mi Niall, który pojawił się z nikąd.
- Zayn-o! - krzyknął entuzjastycznie i klepnął mnie w plecy. - Zbieraj się. - powiedział, w ogóle nie zwracając uwagi na Perrie.
- Gdzie? - spytałem mrużąc wzrok.
- Nie ma czasu na pytania! - krzyknął i kopiąc moją szafkę, w celu zamknięcia jej, pociągnął mnie w stronę wyjścia.
- Co ty odwalasz? - zapytałem, kiedy siedzieiśmy już w aucie Horana.
- Ratuję Ci dupę. - syknął i zaczął wykręcać z parkingu.
- Chciała tylko porozmawiać. - odparłem.
- Czemu ją do cholery bronisz?! - wrzasnął.
- Nie zrobiła nic złego. - wzruszyłem ramionami.
- No faktycznie! Przecież złamanie serca chłopakowi z którym było się pół roku to jest nic! To norma, że coś takiego się Tobie przytrafia. - zironizował.
- Możesz przestać? Uwzięliście się wszyscy na dawanie mi pieprzonych rad? - mruknąłem.
- Co? - Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony.
- Liam poucza mnie odnośnie chemii, a ty zabawiasz się w znawcę na miłości. - odparłem.
- Na jakiej miłości? Między tobą, a Perrie nie było żadnej miłości! Ona Cię owinęła wokół palca, żeby stać się bardziej rozpoznawalną w szkole! Nie powiesz mi, że argument, którego użyła zrywając z tobą był dobry. - prychnął. - Przypomnij mi przyjacielu... Dlaczego owa dziewoja zakończyła wasz związek? - Niall uśmiechnął się sztucznie.
- Daruj sobie. - uciąłem krótko.
- Ależ Zayn, proszę odpowiedz mi. - poprosił.
- Nie-e. - pokręciłem przecząco głową, opierając ją o szybę.
- Dawaj. - poprosił.
- A jak powiem to się zamkniesz i odwieziesz mnie do domu? - zapytałem.
- Oczywiście, ale najpierw powiedz mi to, co tak bardzo lubię słyszeć. - zaśmiał się.
- Znudziłem się jej. Zadowolony? - mruknąłem.
- Jak cholera. - westchnął. - A teraz jedziemy do KFC. - oznajmił i skręcił w jedną z uliczek w Leeds.
Czemu ja się z nim przyjaźnię?
CHARLOTTE'S POV:
Półtora miesiąca później...
- Charlie, możemy porozmawiać? - zapytała mama, wsuwając głowę do mojego pokoju, który zazwyczaj zajmowałam podczas pobuty u dziadków w Manchesterze.
- Jasne. - odparłam, głaszcząc psa dziadka Alberta, którym był śliczny dalmatyńczyk.
- Pamiętasz jak mówiłam Ci o tym, że złożyłam swoje papiery o pracę w kilku miejscach? - zagadnęła, na co przytaknęłam. - Wczoraj rano zadzwonili do mnie z jednej z firm i powiedzieli, że zostałam przyjęta! - pisnęła podekscytowana, zupełnie tak jak ja, kiedy zobaczyłam nowe zdjęcie Justina Biebera na instagramie.
- To świetnie! Gdzie? - zapytałam, uśmiechając się w jej stronę.
- Leeds. - rzuciła i usiadła na pobliskim fotelu.
- Leeds? - mruknęłam.
Nie chciałam znów wyjeżdżać. Myślałam,że zostaniemy tutaj...
- Nie cieszysz się? - zapytała.
- Cieszę, nawet bardzo! Tylko... Gdzie będziemy mieszkać? - zagadnęłam.
- Dostanę firmowe mieszkanie i samochód. Zaczęłam załatwiać Ci już liceum, a dzisiaj muszę zadzwonić do przedszkola i zapytać o ewentualne przyjęcie Leo. - odparła.
- Kiedy wyjeżdżamy? - zapytałam.
- Pojutrze. - oznajmiła wstając. - Zacznij się pakować, a potem idź pomóż bratu. - poprosiła i zamknęła za sobą drzwi.
Westchnęłam głośno i przytuliłam się do psa, który był zajęty lizaniem swojej gigantycznej łapy.
O losie... Leeds! Rodzinka Evansów nadchodzi!
CZYTASZ
footballer || z.m
Fiksi Penggemarfootballer... gdzie on jest popularnym w szkole piłkarzem, a ona nieśmiałą dziewczyną, która nie zauważa jego starań o nią... best: #3 in fanfiction (03.08.2015r.)