rozdział 4

27.2K 1.3K 325
                                    

ZAYN'S POV:

- Brawo Malik! Kolejna jedynka do kolekcji.

Na moje nieszczęście chemiczka zdążyła sprawdzić nasze kartkówki jeszcze na tej samej lekcji i z wielką przyjemnością je nam rozdała. Czujecie sarkazm?

Zakryłem twarz dłońmi, a po chwili poczułem jak Liam klepie mnie po plecach.

- Co dostałeś? - zapytałem doskonale znając odpowiedź.

- Czwórkę. - odparł wzruszając przy tym ramionami.

- Oh, oczywiście że dostałeś czwórkę. - zironizowałem.

- Czemu nie zainwestujesz w korki albo nie przyjdziesz do mnie po pomoc? - zapytał.

- Nie wiem Liam, po prostu kurwa nie wiem. - odparłem.

- Eh, wiesz, że nie możesz łapać tyle złych ocen. Tucker wywali Cię z drużyny jak tak dalej pójdzie. - oznajmił.

- No i co mam niby zrobić? Rok szkolny kończy się za trzy tygodnie, więc przez ten czas postaram się wszystko naprostować i wyżebrać o jakieś dodatkowe prace... - odparłem.

- Nie możesz uczyć się od początku normalnie, żeby potem sobie nie robić zaległości? - zapytał brunet.

- Co roku obiecuję sobie, że tym razem na pewno będę się dobrze uczył, a i tak zawsze kończę z dwójami na koniec. - rzuciłem.

- Zayn... Twoje życie to nie tylko piłka, FC Barcelona i Chelsea Londyn, do cholery! Masz szkołę, za rok maturę! Jak ty to sobie wyobrażasz?

Jej! Znowu mam wykład!

- Możesz przestać bawić się w pieprzonego tatusia? - syknąłem.

- Martwię się o Ciebie, Zayn. - powiedział.

- Nie potrzebuję twojego współczucia. To tylko chemia. - odparłem.

- To jest AŻ chemia! - podniósł głos.

- Taa... Cokolwiek. - machnąłem ręką, a wtedy rozbrzmiał dzwonek na przerwę.

Zerwałem się z krzesła i ciesząc się wolnością dopadłem swoją szafkę. Otworzyłem ją i wpakowałem do środka wszystkie niepotrzebne książki.

- Cześć Zayn. - usłyszałem zza swoich pleców.

- Em, cześć? - spojrzałem zdezorientowany na stojącą obok Perrie.

- Możemy porozmawiać? - zapytała, skubiąc rąbek swojej koszulki.

- O czym chcesz... - zacząłem, ale przerwał mi Niall, który pojawił się z nikąd.

- Zayn-o! - krzyknął entuzjastycznie i klepnął mnie w plecy. - Zbieraj się. - powiedział, w ogóle nie zwracając uwagi na Perrie.

- Gdzie? - spytałem mrużąc wzrok.

- Nie ma czasu na pytania! - krzyknął i kopiąc moją szafkę, w celu zamknięcia jej, pociągnął mnie w stronę wyjścia.

- Co ty odwalasz? - zapytałem, kiedy siedzieiśmy już w aucie Horana.

- Ratuję Ci dupę. - syknął i zaczął wykręcać z parkingu.

- Chciała tylko porozmawiać. - odparłem.

- Czemu ją do cholery bronisz?! - wrzasnął.

- Nie zrobiła nic złego. - wzruszyłem ramionami.

- No faktycznie! Przecież złamanie serca chłopakowi z którym było się pół roku to jest nic! To norma, że coś takiego się Tobie przytrafia. - zironizował.

- Możesz przestać? Uwzięliście się wszyscy na dawanie mi pieprzonych rad? - mruknąłem.

- Co? - Blondyn spojrzał na mnie zdziwiony.

- Liam poucza mnie odnośnie chemii, a ty zabawiasz się w znawcę na miłości. - odparłem.

- Na jakiej miłości? Między tobą, a Perrie nie było żadnej miłości! Ona Cię owinęła wokół palca, żeby stać się bardziej rozpoznawalną w szkole! Nie powiesz mi, że argument, którego użyła zrywając z tobą był dobry. - prychnął. - Przypomnij mi przyjacielu... Dlaczego owa dziewoja zakończyła wasz związek? - Niall uśmiechnął się sztucznie.

- Daruj sobie. - uciąłem krótko.

- Ależ Zayn, proszę odpowiedz mi. - poprosił.

- Nie-e. - pokręciłem przecząco głową, opierając ją o szybę.

- Dawaj. - poprosił.

- A jak powiem to się zamkniesz i odwieziesz mnie do domu? - zapytałem.

- Oczywiście, ale najpierw powiedz mi to, co tak bardzo lubię słyszeć. - zaśmiał się.

- Znudziłem się jej. Zadowolony? - mruknąłem.

- Jak cholera. - westchnął. - A teraz jedziemy do KFC. - oznajmił i skręcił w jedną z uliczek w Leeds.

Czemu ja się z nim przyjaźnię?

CHARLOTTE'S POV:

Półtora miesiąca później...

- Charlie, możemy porozmawiać? - zapytała mama, wsuwając głowę do mojego pokoju, który zazwyczaj zajmowałam podczas pobuty u dziadków w Manchesterze.

- Jasne. - odparłam, głaszcząc psa dziadka Alberta, którym był śliczny dalmatyńczyk.

- Pamiętasz jak mówiłam Ci o tym, że złożyłam swoje papiery o pracę w kilku miejscach? - zagadnęła, na co przytaknęłam. - Wczoraj rano zadzwonili do mnie z jednej z firm i powiedzieli, że zostałam przyjęta! - pisnęła podekscytowana, zupełnie tak jak ja, kiedy zobaczyłam nowe zdjęcie Justina Biebera na instagramie.

- To świetnie! Gdzie? - zapytałam, uśmiechając się w jej stronę.

- Leeds. - rzuciła i usiadła na pobliskim fotelu.

- Leeds? - mruknęłam.

Nie chciałam znów wyjeżdżać. Myślałam,że zostaniemy tutaj...

- Nie cieszysz się? - zapytała.

- Cieszę, nawet bardzo! Tylko... Gdzie będziemy mieszkać? - zagadnęłam.

- Dostanę firmowe mieszkanie i samochód. Zaczęłam załatwiać Ci już liceum, a dzisiaj muszę zadzwonić do przedszkola i zapytać o ewentualne przyjęcie Leo. - odparła.

- Kiedy wyjeżdżamy? - zapytałam.

- Pojutrze. - oznajmiła wstając. - Zacznij się pakować, a potem idź pomóż bratu. - poprosiła i zamknęła za sobą drzwi.

Westchnęłam głośno i przytuliłam się do psa, który był zajęty lizaniem swojej gigantycznej łapy.

O losie... Leeds! Rodzinka Evansów nadchodzi!

footballer || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz