rozdział 29

17.9K 995 114
                                    

"Poradzisz sobie, wierzę w Ciebie Charlie! :)"

Po przeczytaniu tej wiadomości, na moją twarz wstąpił szeroki uśmiech.

"Zawstydzasz mnie, Zayn..."

Szybko wystukałam na klawiaturze kolejną wiadomość, a za chwilę dostałam już odpowiedź:

"Brakuje mi tu Ciebie..."

Moje serce zaczęło bić mocniej, a w brzuchu poczułam przyjemne ciepło.

- Z kim piszesz? - spytała mama, kiedy siedziałyśmy już w taksówce i zmierzałyśmy ulicami Stockholmu do domu moich dziadków.

Powinnam była nazwać to willą, bo dom to zbyt łagodne określenie. W każdym razie, posiadłość moich dziadków liczyła ze 3 hektary i leżała na końcu miasta. Z ich domu widoczna była mała wysepka, na której to zazwyczaj organizowali rodzinne imprezy, gdyż stała tam weranda z grillem. Oczywiście mieli też własną motorówkę, żeby jakoś na tę wyspę dopłynąć. W swoim domu mieli chyba z 10 pokoi, a na podwórku stał sporych rozmiarów basen, z barkiem po środku. Kiedy jednak pogoda nie sprzyjała na kąpeiel na dworze, dziadek wybudował jeszcze jeden basen, w piwnicy.

Nie myślcie sobie teraz,że chwalę się tym całym bogactwem! Broń Boże! W cale nie przepdałam za tych ich własnym pałacem, jeździliśmy tam tylko jak zaszła taka potrzeba.

Zastanawiacie się pewnie skąd moi dziadkowie mieli kasę na to, aby pozwolić sobie na te wszystkie luksusy? To bardzo proste...moja babcia pracowała w szpitalu, gdzie miała jedną z najwyższych pozycji w całej placówce, a dziadek był prawnikiem i to dzięki niemu, mój ojciec również został wciągnięty w to sądownicze środowisko.

- Z Zaynem - rzuciłam,odpowiadając matce na zadane pytanie.

- Lubisz go? - spytała.

- Tak, jest bardzo miły.

- I przystojny. - dodała.

- Mamo! - spojrzałam na nią zdziwiona.

- No co? Nie jest? - zaśmiała się.

Matka z boku w ogóle nie wyglądała na kobietę, która jutro miała mieć pierwszą rozprawę rozwodową.

- Jest. - przytaknęłam i odpisałam Zaynowi na jego wiadomość:

"Zadzwoń do mnie wieczorem na FaceTime, bo inaczej umrę..."

Chciałabym bardzo, żeby Zayn był w tej chwili ze mną i podbudował mnie w jakiś sposób swoją obecnością...

ZAYN'S POV:

- Nudzę się. - powiedział Harry, siedząc na ławce w szatni, gdzie mieliśmy przebrać się na trening.

- Przecież zaraz gramy. - powiedział Liam.

- Wiem, ale coraz bardziej odczuwam, że piłka nożna to nie jest coś, co chciałbym robić w przyszłości. - wzruszył ramionami, sznurując buty.

- Ta, ja też. - rzuciłem, ubierając treningową koszulkę. - To może być moje hobby, ale nie coś, co chciałbym robić na co dzień. - westchnąłem.

- To co byście chcieli robić? - spytał Lou.

- Ja chcę śpiewać. - odparliśmy we czwórkę, zaskakując wszystkich nawzajem.

- Co? Od kiedy? - zdziwił się Tommo.

- Nie wiem, Stary... po prostu, odkąd zaczęliśmy grywać w garażu zacząłem myśleć o tym wszystkim...no wiesz, bardziej poważnie. - wytłumaczyłem, a pozostali mi przytaknęli.

footballer || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz