Rozdział 5

20 3 0
                                    

- No w końcu jesteś – usłyszałam. Spojrzałam na Kubę, przyglądał mi się.

- Wszystko w porządku? – zapytał.

- Tak, musze się napić – chciałam wstać ale Kuba był szybszy – Zaraz przyniosę tobie drinka – powiedział i zniknął w tłumie ludzi.

- Co jest? – zapytała Julita – wygląda jakbyś zobaczyła ducha.

- Wszystko ok – uśmiechnęłam się do niej, zaczęłam się rozglądać szukając Rona, ale nie udało mi się go zlokalizować.

Po chwili zjawił się Kuba z moim drinkiem.

- Proszę Piękna.

Wypiłam za jednym podejściem prawie całość. Kuba przyglądał mi się podejrzliwie.

- Czy w ubikacji stało się coś o czym powinienem wiedzieć?

- Nie, dlaczego pytasz?

- Bo jesteś strasznie spięta, ktoś coś tobie zrobił?

Spojrzałam na niego, musiałam jakoś go udobruchać co do swojej osoby, bo nie da mi spokoju. Przecież nie powiem jemu o Ronie i o tym co zaszło miedzy nami. Zresztą, co zaszło...nic takiego się nie stało, nic mi nie zrobił, no może lekko mnie wystraszył, tak, przyznałam sobie sama rację, wystraszył to dobre słowo.

- Kuba, nie, naprawdę, wszystko ok, idziemy zatańczyć?

Nie czekał, chwycił mnie za rękę i wyciągnął na parkiet. Jak na życzenie muzyka trochę się uspokoiła, Kuba dotknął mojego ramienia, potem skierował rękę na kark, delikatnie przysunął się do mnie.

- Więc jak, do mnie czy do ciebie?

- Powiedziałam, że to niezbyt dobry pomysł.

Znowu poczułam, że ktoś intensywnie mi się przygląda, spojrzałam ponad ramieniem Kuby ale niczego nie zauważyłam...ale...ale...poruszyłam się tak, że zrobiliśmy pół obrotu. Podniosłam wzrok, Ron stał, opierając się o barierkę, zaciskając na niej dłonie. Nie widziałam zbyt wyraźnie ale wydaje mi się, że chyba był cholernie wkurwiony, i mogłabym przysiąc, że właśnie patrzył na tę osobę.

Przybliżyłam się do Kuby, przymknęłam oczy...przechyliłam głowę i dotknęłam jego ust. Odwzajemnił pocałunek, otworzyłam na chwilę oczy, Ron tylko coś warknął pod nosem i odwrócił się.

Odsunęłam się od Kuby, zrobił minę męczennika.

- Idę się napić – powiedziałam, lecz kiedy chciałam się ruszyć, Kuba mnie zatrzymał.

- Może już wystarczy?

- A nie uważasz, że jesteś ostatnią osoba, która ma prawo mi zwracać uwagę w tej kwestii?

- Czemy ty wszystko psujesz, co jest z tobą?

Spojrzałam na niego, pokręciłam głową i ruszyłam w kierunku stolika. Dopiłam drinka, pożegnałam się ze wszystkimi, tłumacząc się bólem głowy i ruszyłam do wyjścia.

- Dlaczego wychodzisz? – Kuba stanął przede mną – Coś zrobiłem nie tak?

- Wszystko ok, tylko coś źle się czuje, chcę wrócić do domu.

- Nie puszcze ciebie samej – powiedział stanowczo – Poczekaj tu na mnie, wezmę tylko swoje rzeczy.

Kiwnęłam twierdząco głową – Ale poczekasz? – upewnił się.

- Obiecuję – pocałował mnie w policzek i zniknął w tłumie.

Odwróciłam się w stronę parkietu, przyglądałam się jak ludzie się bawią w rytm muzyki, spojrzałam w stronę baru, mężczyzna za ladą uwijał się jak tylko mógł a kolejka i tak nie malała. Jakby miał pomoc pewnie szybciej by mu szło. po chwili, nikt inny jak Ron podszedł do baru, odebrał szklankę i odwrócił się tak, że od razu złapał mnie wzrokiem. Stał wpatrując się, po czym ruszył w moja stronę, szedł powoli patrząc na mnie, a ja stałam jak sparaliżowana, nie mogą się ruszyć, ale za to modląc się aby właśnie w tej chwili cos się stało na tyle mocnego aby jego odciągnąć ode mnie. Nagle zobaczyłam jak Kuba przeciska się w moim kierunku, jeszcze chwila a będzie już przy mnie. Wydawało się że świat zwolnił, Ron szedł pewnie przed siebie ale za to Kuba ruszał się jak mucha w smole.

Złe decyzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz