Rozdział 8

13 1 0
                                    

Obudziło mnie krzątanie po kuchni. Spojrzałam na siebie, byłam przykryta grubym pledem, zaklęłam w myślach, bo usnęłam w ciuchach, z makijażem...

- Kawy? – zapytał mnie Borys z kuchni.

- Jak najbardziej – usiadłam na kanapie, trochę mi się zakręciło w głowie.

- Chciałem abyś spała w łóżku ale nie dałaś się ruszyć – uśmiechnął się do mnie.

Wstałam i podeszłam do wyspy kuchennej i usiadłam przy niej. Po chwili stał przede mną kubek z gorącą kawą, Borys podał mi mleko.

- Długo jeszcze wczoraj siedzieliście? – zapytałam.

- Nie, usnęłaś na kolanach Rona, nie chcieliśmy tobie przeszkadzać. Chwilę jeszcze Ron poczekał, potem nakryliśmy ciebie i on wyszedł – Borys odwrócił się do mnie – On nawet nie jest taki zły.

Spojrzałam na niego.

- A czy ja mówiłam, że jest zły?

Borys tylko wzruszył ramionami. – Miałem wrażenie, że nie darzysz go szczególną sympatią ale jak wszedłem wczoraj do gabinetu to odniosłem inne wrażenie.

- Ron jest moim szefem, mówiłam tobie jak nas potraktował – upiłam łyk kawy – Nie wiem co o tym myśleć. Zresztą, jak spotkałam go w klubie, to kleiła się do niego blond sexbomba....

- Uważasz, ze czegoś tobie brakuje?

- Wiesz, że nie o to mi chodzi. A zresztą, jak to się stało, że wpadliście na siebie, skąd on wiedział, że potrzebujesz kasy na rozbudowę klubu?

Borys zaczął przygotowywać dla nas śniadanie.

- Tak jakoś wyszło, zaczął tutaj przychodzić i tak jakoś się za kumplowaliśmy. Od słowa do słowa...powiedział, że ma wolną gotówkę, że może nam pomóc...

- Borys, chciałabym abyście ustalili jak masz to spłacić. Takie pożyczki nie są dobre. A jak coś się stanie? Jak ty sobie później to wyobrażasz?

- Oj siostra, już daj spokój – powiedział na odczepnego – Zobacz sama, przychodzą tutaj ludzie, jest ich coraz więcej, wszedłem w programy partnerskie. Ron powiedział, że pomoże mi z reklamą – postawił przede mną talerz ze śniadaniem – Fajnie byłoby mieć takiego szwagra – Uśmiechnął się chytrze do mnie.

- Za dużo sobie wyobrażasz...wiesz przecież, że nie nadaję się do związku – powiedziałam zapychając się kanapką.

- To, że zrezygnowałaś ze ślubu tydzień przed o niczym nie świadczy. Nie wszyscy są tacy jak....

- Nie zrezygnowałam – weszłam w zdanie - Tylko kochanka Łukasza pojawiła się u mnie, mówiąc że jest w ciąży z nim.

Aż mną zatrzęsło na wspomnienie o tym. Czułam, że coś się dzieje między nami. Że Łukasz zaczął później wracać z pracy, jakieś ciche telefony, tajemnice, znikające pieniądze z konta. Głupia byłam tylko, że pozwoliłam na oszukiwane siebie, że podświadomie wiedziałam, że coś jest nie tak, ale uważałam, ze jednak jestem dla niego na tyle ważna, że będzie ze mną.

- Ale pewna tej ciąży nie byłaś?

Wzruszyłam ramionami.

- Teraz z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało jak się stało. Tkwiłabym w jakimś pseudo maleństwie, myśląc, ze zbawię siebie, jego i jeszcze cały świat, a nasza miłość przetrwa wszystko.

W sumie dość długo byliśmy z Łukaszem, na początku było wszystko ok, fakt, szybko się zaręczyliśmy, potem też szybko jakoś zaczęliśmy organizację wesela. Nie wiem czy to mnie się tak spieszyło, bo chciałam go zatrzymać przy sobie. Potem zaczęło się posuć, chociaż cały czas nie dawałam sobie tego przetłumaczyć, a dopełnieniem tego było, jak jego kochana stanęła w drzwiach naszego mieszkania, spokojnie oznajmując, że jest z Łukaszem w ciąży. Był płacz, były krzyki...w końcu odpuściłam.

Złe decyzjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz