-PISANE INACZEJ-

47 2 5
                                    

POV - OLIV 

- Chodź tu dziecko - mruknęłam do Patricka leżącego na białym, włochatym dywanie. 

Od nie całej godziny siedziałam z małym. Jego rodzice postanowili, że wyjdą sobie na kolacje i do kina. Bardzo dobrze zrobili. Jednak pomysł, żeby zostawić dziecko ze mną był nie co nie przemyślany. Tłumaczyli się, że jestem jego chrzestną i musze z nim spędzać więcej czasu. Mam nadzieje, że się dogadamy.

- A no tak ty nawet nie raczkujesz - powiedziałam do niego, ale tak się zastanawiając to chyba bardziej do siebie - chodź idziemy po miśka - wzięłam chłopca na ręce i poszłam w stronę pokoju malucha. 

Był na prawdę ładnie urządzony. Na ścianach wisiały mały obrazki zwierząt. Ściany pokrywała farba w odcieniach jasnego błękitu, a zasłony wyróżniały się tym, że posiadały małe czarne kropeczki. 

- Kurczę chłopie masz lepszy pokój ode mnie - pogłaskałam chłopca po głowie i położyłam go w kołysce. Wydaje mi się, że idzie mi całkiem znośnie. Ani razu jeszcze nie zapłakał. To chyba dobry znak. 

Włączyłam lekkie bujanie i wyszłam z pokoju. Dostałam informacje, że mogę tak robić. Postanowiłam, że jak mam chwile spokoju mogę zaparzyć sobie kawę i pooglądać telewizor. 

Ciekawe co robi teraz Dan. 

Co ja ze sobą robię. Muszę zdecydowanie przestać o nim myśleć, bo inaczej zafiksuje się na maxa. A jeżeli on o mnie nie myśli. Nie stop. 

Woda w czajniku zapiszczała. Wlałam ciecz do czarnego kubka i usiadłam na miękkiej sofie. Kiedy tylko przymknęłam oczy, wspomnienia napłynęły do mojej głowy. 


*siedem miesięcy temu*

- Ja wracam do domku - oznajmiłam odpinając narty. Po już czwartym z kolei wrzuceniu mnie do śniegu przez mojego chłopaka nie wytrzymałam. Ten półgłupek myśli, że jest to zabawne, kiedy po mojej całej twarzy spływa wodnista masa. 

- Tak szybko ? - zapytała blondwłosa - musimy obczaić jeszcze tą czarną trasę i wypić pyszne winko w schronisku na samej górze. 

- Nic was nie trzyma, ja wrócę sama wy idźcie i korzystajcie - podniosłam z ziemi narty i pomachałam wszystkim na pożegnanie. 

- Stop młoda damo - drogę zajechał mi czarnowłosy. 

- Czego ty ode mnie chcesz człowieku - przekręciłam oczami.

- Idę z tobą nerwusie, ktoś w końcu musi księżniczce ponieść narty - uszczypnął mnie w nos, na co od razu pokręciłam twarzą. Miał rękawiczki całe ze śniegu.

- Jesteś niemożliwy - podałam mu kijki.

- A ty piękna - posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki miał w zanadrzu i także pożegnał się z resztą grupy.

- Nie jest ci ciężko ? - zapytałam po kilku minutach drogi - mogę sama je ponieść.

- To słodkie - odparł obracając głowę w moją stronę.

- Co takiego ? - wymruczałam.

- Gdy się o mnie martwisz - puścił mi oczko, po czym zaczął nucić jakąś melodie. 

- Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek - wypaliłam po chwili.

- Co cię tak wzięło na wspominki - zaśmiał się.

- Tak pytam - kopnęłam stertę śniegu. 

- Jasne, że pamiętam - szturchnął mnie łokciem - ale chodzi cię o ten po pijaku już bardzo dawno czy ten w LA.

instagram real life 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz