12

254 22 7
                                    

Od tamtego momentu już minął jakiś czas. No dobra kilka tygodni. Nadszedł okres, którego nienawidziłem, a ja nie miałem ochoty skakać ze szczęścia z tego powodu. Są o wiele lepsze święta niż Boże Narodzenie. Zająłem się pracą. Moje życie to praca, zadowalanie siebie, pieniądze, dziewczyny i Haru. Na Święta nie miałem czasu. Nie rozumiałem tego całego szału wokół tego wszystkiego. Zakupy, prezenty, rodzina przy stole. Z rodziny nie miałem nikogo, oprócz siostry. Tylko dla niej kupowałem prezenty i organizowałem mini ucztę, bo chciałem, aby poczuła się, że ma rodzinę. Za kilka dni ten okropny dzień. Siostra zakomunikowała, że została tam gdzieś zaproszona i ciągle namawiała mnie, abym jechał razem z nią, ale oczywiście za każdym razem odmawiałem. To byłyby pierwsze Święta, które spędziłbym jak chcę, czyli tak, jakby tego święta w ogóle nie było. Ja i butelka whisky. Jak zawsze, od kilku lat, siedziałem za tym samym samym biurkiem.

- co ty się tak na mnie gapisz? - spojrzałem beznamiętnie na Haru.

- Czemu jesteś taki gburowaty? Jesteś
Grinch'em? - zachichotał pod nosem.

- Nawet ty brutusie przeciwko mnie? - spojrzałem ze smutnym wzrokiem.

- Zawsze możesz spędzić te święta ze mną - uśmiechnął się szeroko. W tym okresie jego uśmiech był wkurzający.

- Po pierwsze przestań się tak szczerzyć, bo biel twoich zębów mnie oślepia, a po drugie te święta spędzam mam już zaplanowane.

- Co może być ważniejszego ode mnie?

- Butelka whisky. - odpowiedziałem szybko.

- jeśli się zdecydujesz, daj mi znać - uśmiechnął się, po chwili wstał i gdzieś poszedł.

Teraz się biły moje myśli. Z jednej strony ciekawie by było poznać rodzine Haru, ale moją randkę z butelką whisky planowałem od początku grudnia.

Haru

Zostawiłem Daisuke samego. Ubrałem kurtkę i pojechałem od razu do centrum handlowego. Od początku grudnia się zastanawiałem, co kupić dla Kambe. W moim życiu pojawił się jak bomba. Dosłownie. Stał się dla mnie bardzo ważny. Mahoro próbowała mi pomóc z prezentem. Myślałem nad krawatem, ale ma ich pełno.

- przepraszam. Może mi pani doradzić? - zapytałem jakiejś kobiety, chyba pracowała w jednym ze sklepów.

- Tak, proszę pana, o co chodzi?

- Co by pani dała swojemu chłopakowi?

- Nie wiem, skarpetki? Albo zegarek? - zegarek to dobra myśl. Będzie wiedział, o której godzinie się ze mną spotkać.

- Dziękuje.

Kupiłem mu zegarek i pojechałem znowu do pracy, aby dotrzymać towarzystwa dla Daisuke.

- wróciłem!

W tym momencie zobaczyłem kobietę siedzącą na kolanach Daisuke. Spiorunowałem ich wzrokiem.

- miłej zabawy - prychnąłem pod nosem i znowu wyszedłem z pomieszczenia.

Zobaczyłem uśmiechniętego Kamei. Ukryłem nos w szaliku, aby nie widział, ze byłem przygnębiony.

- Haru? Wszystko gra? - zapytał blondyn.

- Tak, wszystko w najlepszym porządku - wymamrotałem.

- Co powiesz na kakao, z bitą śmietaną i piankami na poprawę humoru?

- Pewnie.

Myślenie o Daisuke jeszcze bardziej sprawia, że czuje się źle. Pewnie umawiał się z nią na zabawy na Boże Narodzenie. Bezduszny Grinch. Ale przystojny Grinch.

Idealnie nieidealny | Daisuke x HaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz