The Lucky Ones

50 3 4
                                    

Dla mojej cudownej soulmate thaestars bez której ten pomysł nigdy by nie powstał.

Żaden dzień Taehyunga nie wyglądał tak samo. Zazwyczaj cenił sobie nieprzewidywalność swojej pracy, brak sztywnych ram czasowych i pewną dozę niezależności, a także to, że codziennie stawały przed nim nowe wyzwania, ale kiedy o 4:55 zadzwonił jego służbowy telefon, długo patrzył w podświetlony ekran, kwestionując swoje wybory życiowe i zastanawiając się, po ile są aktualnie loty na Jeju. Ucieczka zawsze była jakąś opcją.

Odrzucił kołdrę i, starając się nie robić hałasu, aby nie obudzić śpiącej obok Hannah, wstał z łóżka i szybko opuścił sypialnię, zabierając ze sobą dzwoniący telefon. Już na pogrążonym w mroku korytarzu odebrał połączenie.

— Taehyung-ah? — usłyszał od razu zaniepokojony głos Jinwoo, drugiego reżysera, z którym jego agencja współtworzyła nową historyczną dramę dla tvN. — Mamy problem.

Mruknął coś niezrozumiale, starając się zmusić swój ospały mózg do myślenia. Wczoraj do późna wycinał scenariusze dla aktorów, chcąc mieć dzisiaj trochę luźniejszy dzień, aby w końcu mógł nadrobić domowe obowiązki. Stos nieopłaconych rachunków wciąż rósł, lodówka świeciła pustkami, a wszystkie spodnie Leo znowu zrobiły się na niego za krótkie w ciągu ostatniego miesiąca i obiecał Hannah, że pojadą na zakupy. Ale oczywiście praca jak zwykle zrewidowała jego plany. Jeśli Jinwoo dzwonił do niego o świcie, to wiadomo, że mieli problem na planie. I Taehyung nawet domyślał się, o co — a raczej o kogo — może chodzić.

— Chodzi o Seokjina — powiedział Jinwoo, zgodnie z przewidywaniami Taehyunga.

— Znowu się spóźnia i nie odbiera telefonu? — spytał, wchodząc do kuchni. Skierował się od razu w stronę ekspresu do kawy, wiedząc, że nie wróci już tego poranka do łóżka, skoro chodziło o jego najbardziej problematycznego klienta.

— Nie, pojawił się, ale... jest pijany.

Taehyung westchnął ciężko i sięgnął do szafki po największy kubek. Uruchomił ekspres, wybrał swoją ulubioną kawę  i przeszedł do salonu. Czuł, że oprócz kawy, będzie potrzebował też nikotyny, żeby przebrnąć przez ten dzień.

— Okej, zaraz do niego zadzwonię. Czy mówił coś więcej? Nie wiem, jest agresywny? — zapytał rzeczowo.

Wyszedł na taras, ignorując przenikliwie zimne powietrze, które od razu wdarło się pod cienki materiał jego dresów i koszulki. Potrzebował czegoś, co go otrzeźwi i zmusi do myślenia, zanim wybierze numer do Kim Seokjina, a skoro kawa jeszcze nie była gotowa, to musiał mu wystarczyć grudniowy przymrozek. Wyjął jednego papierosa z paczki i odpalił go, wsłuchując się w rozgorączkowany głos reżysera dobiegający z telefonu, podczas gdy sam próbował zachować spokój i zdrowy rozsądek.

— Nie, cały czas płacze. Nie możemy wyciągnąć z niego nic sensownego. Na razie charakteryzatorki wzięły go do siebie i próbują doprowadzić do porządku, ale za dwadzieścia minut będzie tutaj Won Joonho i jeśli do tego czasu tego nie rozwiążemy...

Jinwoo nie musiał kończyć, Taehyung zdawał sobie sprawę, co się wydarzy, kiedy na planie zjawi się pierwszy reżyser i zastanie swojego głównego aktora w takim stanie. Oczywiście, w pierwszej kolejności zadzwoni do niego, aby na nim wyładować swoją wściekłość. Zawsze to się tak kończyło, gdy agencja Taehyunga podejmowała współpracę z Seokjinem. To był taki stały schemat — Taehyung wiedział, że Seokjin na castingu wykorzysta swój czar i reżyser oraz producent całkowicie dla niego przepadną, ignorując krążące o nim plotki, a gdy już zaczną się zdjęcia, wtedy pokaże im swoje prawdziwe oblicze i to Taehyung zostanie oskarżony o wszelkie problemy, które sprawi ta rozpuszczona diva koreańskiej branży filmowej.

the meeting place ❅ taelixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz