✤
Gdy tego poranka Leo wybudził go ze snu, Taehyung potrzebował kilku naprawdę długich sekund, aby uspokoić swój spanikowany umysł. Przez chwilę był pewien, że zaspał do pracy i wizja służbowego telefonu, na którym na pewno czeka na niego kilkadziesiąt nieodebranych połączeń, nieomal przyprawiła go o palpitacje serca. Dopiero gdy uświadomił sobie, że telefon leży w szufladzie jego biurka — nie tylko wyciszony, ale nawet wyłączony — odetchnął z ulgą i skupił całą swoją uwagę na synu, który leżał w jego ramionach i śmiał się właśnie głośno w reakcji na entuzjastyczne powitanie, jakie zaserwował im Yeontan (zapewne zadowolony, że w końcu wstał ktoś, kto może napełnić jego miski karmą).
— Cześć, Leo — powiedział jeszcze lekko zachrypniętym od snu głosem i przejechał dłonią po włosach chłopca w pieszczotliwym geście, równocześnie próbując je trochę doprowadzić do ładu. — Długo nie śpisz?
— Obudziłem się, jak mama wychodziła — odparł Leo. — Kazała mi iść do ciebie i jeszcze spać.
Taehyung wymruczał coś potakująco, zastanawiając się, jak bardzo musiał być zmęczony, skoro przespał moment, w którym Leo przyszedł do ich sypialni. Najwidoczniej próbował odespać stres ostatnich miesięcy i nie mógł być bardziej wdzięczny na nadchodzące dwa tygodnie urlopu, na które całkowicie zasłużył. Nawet jeśli po drodze czekały go święta spędzone wspólnie z teściami.
— Jesteś głodny? — zapytał chłopca.
— A czy zrobimy naleśniki na śniadanie? Proszę, proszę, proszę!
Leo wymknął się z jego objęć i stanął na łóżku, podskakując na nim w rytm swoich gorączkowych błagań. Yeontan uciekł z łóżka, przerażony tym nagłym ruchem i biegał teraz po sypialni, szczekając radośnie. Taehyung roześmiał się głośno, czując, jak przyjemne ciepło rozlewa się w jego wnętrzu. Brakowało mu takich wspólnych poranków z Leo. Przez nawał pracy w ostatnich miesiącach Taehyung funkcjonował trochę jak robot. Wykonywał wszystkie domowe obowiązki z automatu, a każdy dzień wyglądał jak każdy następny i poprzedni. Wszystko zlewało mu się w jedno i gdzieś po drodze zapomniał też, jaką przyjemność sprawia mu wspólne spędzanie czasu z synem, bez wizji czekającej go pracy.
— Tylko pod warunkiem, że mi pomożesz.
Leo zeskoczył z łóżka z okrzykiem zachwytu, a serce Taehyunga na chwilę zamarło, gdy zobaczył, że chłopiec zachwiał się i w ostatniej chwili odzyskał równowagę, ratując się przed upadkiem.
— Leo! — zawołał z naganą w głosie, szybko wstając z łóżka, aby upewnić się, że synowi nic się nie stało. — Ile razy mówiłem, że w domu nie wolno skakać? Zwłaszcza z mebli i schodów. Przecież możesz sobie zrobić krzywdę.
— Ale, tato, nic mi nie będzie. Felix nauczył mnie, jak skakać.
Taehyung powstrzymał się od komentarza typowego dorosłego, który sprowadza na ziemię zbyt pewne siebie dziecko. W końcu on też kiedyś miał pięć lat i myślał, że jest niezniszczalny jak Superman, a jego rodzice przesadzają. Częściowo też rozproszyła go wzmianka o instruktorze taekwondo. Od dwóch dni w jego głowie na zmianę przewijały się myśli o nim i o propozycji, którą złożył mu Kim Seokjin. Do tej pory praca skutecznie przeganiała te myśli, jednak skoro teraz czekał go urlop, Taehyung obawiał się, że nie znajdzie nic innego, co służyłoby za temat zastępczy dla jego wiecznie pracującej głowy.
— Najpierw umyjemy zęby — oznajmił radośnie Leo i pognał korytarzem w stronę łazienki.
Taehyung od razu ruszył za synem na wypadek, gdyby jednak ochraniająca go dziecięca naiwność i beztroska przestały działać i potrzebował jego pomocy. W łazience Leo stał już na swoim podeście dosuniętym do szafki i sięgał właśnie po swoją szczoteczkę do zębów. Taehyung pomógł mu nałożyć pastę i przez chwilę obserwował, jak Leo szoruje swoje zęby w sposób, którego nauczyła go Hannah. Doszedł do wniosku, że mieli wyjątkowe szczęście, że trafiło im się dziecko, które nie miało żadnego problemu z wszystkimi zabiegami higienicznymi. Nigdy nie było też wojny o jedzenie, bo Leo właściwie jadł wszystko, co się mu przygotowało (Taehyung miał przeczucie, że to akurat zasługa Seonghwy, który zaraził ich syna pasją do jedzenia). Jedyną rzeczą, nad którą musieli z Hannah popracować, był lęk przed lekarzami. Leo zawsze panicznie reagował na samą wzmiankę o wizycie u jakiegokolwiek lekarza, a sam Taehyung z dreszczem wspominał wszystkie szczepienia, na które to on chodził z synem.
— Tato, a co będziemy dzisiaj robić?
Taehyung spojrzał z namysłem na syna, który zdążył już zejść ze swojego podestu i czekał teraz grzecznie w progu łazienki, czekając cierpliwie na niego. To było bardzo dobre pytanie. Szczerze mówiąc, on sam najchętniej przeleżałby cały dzień na kanapie w salonie, pod ciepłym kocem, z Leo u boku, nadrabiając swoje serialowe zaległości. Ale wiedział, że chłopiec na pewno inaczej wyobraża sobie pierwszy dzień po długim czasie, w którym ma tatę dla siebie przez całą dobę.
— A co chciałbyś robić? — zapytał, gdy schodzili po schodach na dół.
— Możemy iść do parku i ulepić bałwana?
Nadzieja Taehyunga na to, że może jednak Leo uzna, że dzisiaj ma ochotę na układanie Lego legła w gruzach. Jednak nie potrafił odmówić synowi. Zresztą, taki dzień poza domem mógł mu pomóc w oczyszczeniu umysłu z niechcianych myśli. Obiecał sobie, że na czas zbliżających się świąt zostawia wszystkie problemy w najciemniejszych zakamarkach swojej głowy i zajmie się nimi dopiero po nowym roku. To samo przekazał też Seokjinowi, licząc, że mężczyzna nie będzie na niego naciskał, aby szybciej podjął decyzję. Taehyung i tak nie był w stanie sam jej podjąć; musiał porozmawiać najpierw z Hannah, a teraz też nie był najlepszy czas na takie rozmowy, skoro jego żona właściwie zjawiała się w domu tylko po to, żeby się przespać.
— Dobrze, pójdziemy do parku — zgodził się. — Ale najpierw śniadanie.
— Wypuszczę Yeontana do ogrodu!
— Nie, Leo, czekaj. Jest za zimno...
Ale zanim zdążył zatrzymać syna, ten już pobiegł do salonu, jakby w ogóle nie usłyszał protestów ojca. Taehyung westchnął ciężko i w duchu przyznał Hannah rację, że czasami faktycznie bywa zbyt łagodny w stosunku do Leo. I teraz musiał ponosić tego konsekwencje.
Stał jeszcze przez chwilę w korytarzu, nasłuchując, czy Leo otwiera drzwi balkonowe i zamyka je równie szybko, a gdy usłyszał tupot jego stóp ponownie zbliżający się w jego stronę, odwrócił się w stronę kuchni z uśmiechem na ustach.
Miał przeczucie, że to będzie dobry dzień.
CZYTASZ
the meeting place ❅ taelix
Fiksi PenggemarGdy Taehyung poznaje Felixa, jest już dojrzałym mężczyzną, mężem i ojcem. Dopiero spotkania z młodszym chłopakiem przypominają mu, co stracił wraz z utraconą młodością.