Yeosanga obudziło łupanie w głowie i uczucie suchości w ustach. Z trudem uchylił powieki, walcząc z przeraźliwym bólem głowy, który wzmagał się z każdym branym przez niego oddechem. Yeosang był pewny, że umiera.
Spróbował przekręcić się na bok, z zamiarem wstania z łóżka i przejścia do kuchni, żeby chociaż spróbować ugasić Saharę, która szalała w jego gardle, ale właśnie wtedy uświadomił sobie, że nie jest w swoim pokoju. I że nie może się ruszyć nie dlatego, że kac go całkiem sparaliżował, ale dlatego, że przygniatało go do materaca bezwładne ciało Hongjoonga.
- Hyung - wychrypiał i potrząsnął ramieniem przyjaciela.
Stłumił jęk, który cisnął mu się na usta. Poruszanie się zdecydowanie nie pomagało jego głowie. Ani żołądkowi, który nagle zacisnął się w supeł.
- O, widzę, że już wstaliście.
Yeosang spróbował unieść głowę, ale poddał się już po pierwszej próbie i po prostu leżał i czekał, aż Seonghwa pojawi się w zasięgu jego wzroku. Był bez koszulki i włosy sterczały mu na wszystkie strony, ale i tak prezentował się o wiele lepiej, niż Yeosang się czuł. Z zazdrością pomyślał o tym, że Seonghwa na pewno nie miał takiego kaca. Właśnie wtedy dobiegł go jęk Hongjoonga, który poruszył się na jego ciele i nagle Yeosang poczuł się odrobinę lepiej z myślą, że nie jest sam ze swoim cierpieniem.
- Mam ochotę zostawić was tutaj na cały dzień, żebyście dostali nauczkę - oznajmił Seonghwa, patrząc, jak jego chłopak próbuje podnieść się na drżących ramionach. - Może następnym razem obaj zastanowicie się, zanim sięgniecie po alkohol.
- Hwa... - zaczął Hongjoong, któremu w końcu udało się przetoczyć na plecy, uwalniając Yeosanga od swojego ciężaru. - Wody...
Seonghwa parsknął śmiechem i pokręcił głową. Yeosang nigdy nie spodziewał się po nim takiego okrucieństwa, zwłaszcza wobec Hongjoonga, który miał go owiniętego wokół palca. Co sprawiło, że zaczął się zastanawiać, co takiego zrobili zeszłej nocy. Niewiele pamiętał, a próby zmuszenia swojego mózgu do pracy sprawiały, że metalowa obręcz wokół jego głowy zaciskała się jeszcze mocniej.
- Seonghwa, umieram - wyjęczał jego przyjaciel i Yeosang kątem oka zobaczył, że dramatycznym gestem zasłania sobie oczy przedramieniem.
- A myślisz, że czyja to wina? Może moja?
- Sam z nami piłeś.
- Nie, wypiłem jednego drinka w klubie, ale to ty i Yeosang wpadliście na pomysł, żeby przed snem wypić wszystkie zapasy soju, które mieliśmy.
Yeosang zaczynał sobie coś przypominać. Pojedyncze obrazy z poprzedniej nocy zaczęły migać mu przed oczami. On, Seonghwa i Hongjoong leżący na łóżku, spleceni w ciasnym uścisku; on z Hongjoongiem w salonie, wznoszący pijackie toasty z butelkami soju w ręce; cała trójka ściśnięta na tylnym siedzeniu taksówki; Taehyung pochylający się nad nim z zaniepokojoną miną...
Taehyung. O, nie.
Yeosang poderwał się nagle na łóżku, siadając całkowicie wyprostowany. Zignorował zawroty głowy i żołądek, który od razu zaczął się buntować w reakcji na zbyt gwałtowne ruchy. Przerażenie, które nim zawładnęło, chwilowo stłumiło wszelkie objawy kaca.
- Co...co się wczoraj wydarzyło? - zapytał słabo, obawiając się odpowiedzi. Ale musiał wiedzieć, czy jego wspomnienia są prawdą.
Seonghwa westchnął ciężko, a jego spojrzenie złagodniało, gdy spoczęło na twarzy Yeosanga. Nie potrzebował już nawet słownego potwierdzenia.
CZYTASZ
the meeting place ❅ taelix
FanficGdy Taehyung poznaje Felixa, jest już dojrzałym mężczyzną, mężem i ojcem. Dopiero spotkania z młodszym chłopakiem przypominają mu, co stracił wraz z utraconą młodością.