4. Rozstanie

47 5 6
                                    

- Zapraszam do środka. - powiedział Harry, idąc przed siebie. Luca ruszył za nim.

Zaraz po tym jak szatyn minął bramę, zaczął się uważnie rozglądać. Na samym środku - wielki kamienny plac, którego otaczały budowle połączone z zamkiem. Niektóre miejsca przypominały mu nawet te z filmu o Harrym Potterze z jego szkole. Poza kamiennymi ścianami dookoła można było zobaczyć wiele wspaniałych drzew o różnorodnych gatunkach. Parę z nich wciąż jeszcze kwitło. Był to naprawdę piękny widok.

Luca wciąż szedł za Harrym. W końcu dotarli z jednego z budynków. Brunet otworzył średniej wielkości drzwi.

- Tam po prawej stronie jest jedna z bibliotek. - powiedział egzorcysta kierując swój palec wskazujący w podaną stronę.

- Powiedziałeś jedną z, czy to znaczy, że jest ich więcej? - spytał Luca, zatrzymując się na chwilę przed owym miejscem.

- Tak. Z tego, co kojarzę, to powinno być ich w sumie około pięciu. - odparł również się zatrzymując i obracając w stronę Luci, by patrzeć prosto na niego.

- Nie mogliście wszystkiego postawić w jednym miejscu?

- Też się nad tym zastanawiałem na początku. Przez ten system, aby znaleźć jedną książkę, to musisz się nieźle nabiegać. - powiedział z lekkim poirytowaniem w głosie.

Pewnie zdarzyła mu się taka sytuacja. - pomyślał Luca.

- Ale to pewnie dlatego, że jest strasznie dużo tych książek i się nie mieściły, mimo iż te pomieszczenia i tak są olbrzymie. - dokończył Harry. - Idziemy dalej. - rzucił, kierując się w stronę kolejnego korytarza.

Kiedy Luca szedł za nim, zauważył coś dziwnego...

- Dlaczego nie ma tu w ogóle ludzi, ani nawet duchów? - spytał szatyn.

- A jak myślisz? - odparł pytaniem brunet.

Luca przez chwilę się zastanawiał.

- Jeżeli chodzi o ludzi to czy to dlatego, że jeszcze są wakacje? Ale skoro ja już tu jestem, to czy inni uczniowie również nie powinni się już zbierać? - powiedział wąchając się

- To dlatego, że wszyscy uczniowie zamieszkują akademik. Możliwe, że jeszcze wszyscy nie dotarli, zwłaszcza, że jeszcze odbywa się sezon polowania na pierwszaki, ale to pewnie już ostatni z nich. Kilku członków starszych klas, pewnie siedzi w domach... A! Lepiej dam ci wskazówkę. - Harry zatrzymał się i zbliżył swoją twarz do twarzy chłopaka, która natychmiast zamieniła się w buraka. - Jeśli zobaczysz jakiegoś chłopaka albo dziewczynę ze złotym pierścieniu na wskazującym palcu prawej ręki, to radzę ci kogoś takiego unikać.

- D-dlaczego? - zapytał lekko jąkając się przez to w jakiej pozycji się znajdywali. Harry prawie się nad nim pochylał! Zaś Luca wyginął swoje plecy do tyłu.

- Ponieważ to rodzina szlachecka. Lepiej z kimś takim nie zadzieraj. Ponoć też w waszej klasie ma się pojawić ktoś z rodziny Astorów. - powiedział Williams odsuwając się od chłopaka. - Nie wiem jak dokładnie wygląda, ale miej się na baczności. Z tymi szumowinami nigdy nic nie wiadomo. - rzucił trochę zdenerwowany. Szedł dalej.

- A co to są te rodziny szlacheckie? Bo nie wydaje mi się, by byli to normalni ludzie, wnioskując na twoich słowach.

- Masz rację. To nie są normalni ludzie. Wyróżniają się nawet wśród egzorcystów.

- To kim oni dokładnie są?

- Czasem nazywamy ich też Rodami Krwi, ponieważ dziedziczą moc widzenia z pokolenia na pokolenie. Ty zaś nie pochodzisz z rodziny szlacheckiej, a to oznacza, że zostałeś swoją mocą obdarowany przez los albo, jak kto woli, samego Boga. Takich ludzi nazywamy, więc Wybrańcami Losu, a szlachciców Spadkobiercami Krwi.

Pośmiertne Imię | BLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz