Oparła się głowę o ścianę i podniosła rurkę do ust, pociągając wolny łyk truskawkowego shake'a. W szkłach przeciwsłonecznych okularów odbiło się zderzenie dwóch bakuganów, nim wszystko pokryła chmura pyłu.
Widownia zaczęła wiwatować imienia zwycięzców, podczas gdy arena wracała do stanu pierwotnego. Dziewczyna podniosła wzrok na tablicę, gdzie jedno nazwisko powędrowało o trzy pozycje wyżej, zdobywając piętnaście punktów. Miejsce trzydzieste szóste. Westchnęła, wrzucając opróżniony kubek do kosza obok. To było dużo za nisko. Spojrzała jeszcze raz na liczby koło nazwisk, po czym obróciła się i zaczęła iść do wyjścia.
Minęła rozemocjonowane dzieciaki, które z wypiekami na twarzy oglądały relację kolejnej bitwy, zignorowała dwie propozycje pojedynków, lecz tuż przy wyjściu zatrzymała się i obróciła. Mijający ją chłopak teoretycznie specjalnie nie wyróżniał się niczym wśród innych graczy Bakuprzestrzeni. Wysoki, ubrany w skórzany, opięty strój w kolorze ciemnego granatu, wodził dookoła błyszczącymi oczami. Lecz jakimś sposobem przyciągnął jej uwagę. Może jego sposób chodzenia albo ta aura, jakby już był pewny, że to miejsce będzie jego? Patrzyła jeszcze chwilę, jak rusza ku recepcji, po czym pchnęła drzwi i wyszła na zewnątrz.
– Szybko ci poszło – powitał ją jej kolega, podnosząc się ze schodów. – Co sądzisz?
– System punktów to jakiś niesmaczny żart – stwierdziła. Ruszyli w stronę parku. – Nie będę marnowała czasu i energii, by przybiegać na każdy mały turniej.
Pokiwał głową i wyciągnął z kieszeni bluzy paczkę papierosów. Wyciągnął jednego, podpalił i zaciągnął się.
– To będzie można obejść, o to się nie martw.
Weszli w aleję cyfrowych lip. I choć słonce było sztuczne, to poczuła ulgę, gdy mogła wrócić do cienia. Oparła się wygodnie, majtając nogami. Jej czarne glany ciężko przecinały powietrze.
– A co analizami? Obie poprawne?
– Niemal identyczne – mruknęła. – Podziwiam, bo upłynęło sporo czasu od pierwszej.
– Podobno dobre rzeczy się nie zmieniają.
– W tym mało co jest dobre.
Uśmiechnął się, wydmuchał wolno dym i ściągnął brwi.
– Jak ranking?
– Od ponad dwóch tygodni pierwsza piątka jest niezmienna. Następne trzy czasami się zmieniały, a ostatnie dwa to ciągłe nowe nazwiska.
– To dobrze. Nam wystarczy jedno miejsce.
Skinęła głową i przez chwilę siedzieli w ciszy. Dookoła nich każdy śpieszył się ku wyjściowej bramie, gdyż z hologramowych tablic grzmiały apele o zbieraniu się zawodników na następnym drużynowy turniej. Niektórzy szli po punkty, lecz widziała po przedmiotach trzymanych w rękach czy rozmarzonych spojrzeniach, że wiele miało nadzieję na ujrzenie swoich idoli. W końcu ciężko było nie słyszeć podczas jej obserwacji tych wszystkich podnieconych rozmów czy ktoś się pojawi. Zawsze najbardziej stawiano na Dana Kuso, Julie Makimoto, Marucho Marakurę. Rzadziej Shuna, Akane czy Jessicę.
Nagle jej ciąg myśli się urwał, gdy ujrzała piękną kobietę, która eleganckim krokiem kroczyła przez alejkę obok. Wiatr rozwiewał ciemne poły sukni i bawił się włosami o barwie butelkowej zieleni. Dziewczyna musiała wyczuć jej spojrzenie, bo obróciła głowę i uśmiechnęła się.
Skinęła głową. Znów ta aura. Pewna siebie, choć bardziej dyskretna, skryta, niemal ostrząca kły.
– Szykują się zmiany – mruknął, dobrze odczytując jej minę.
Skinęła głową, uśmiechając się lekko. Do Bakuprzestrzeni wkraczała rewolucja, której mało kto się spodziewał. A na pewno nie Młodzi Wojownicy.
CZYTASZ
Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.III
FanfictionNadciągająca dorosłość zaprząta głowy zarówno Wojowników jak i Drużyny Destrukcji. Niektórzy próbują poradzić sobie z przeszłością, inni stają przed ciężkimi decyzjami i nikt zdaje się nie dostrzegać, że koniec może nadejść szybciej niż się spodziew...