Rozdział 16: Upadek porządku

113 5 0
                                    

   Purpurowa struga światła ugodziła ostatniego z piątki bakuganów, który zaryczał i padł na piasek. Chmura pyłu wzbiła się, a gdy opadła, ukazała niewzruszonego, wręcz znudzonego Heliosa. Spectra szedł za partnerem krok w krok, obserwując sytuację dookoła. Również nie wydawał się specjalnie skupiać na tej walce.

To już wystarczyło, by Anubias poczuł do niego głęboką niechęć. Miał wrażenie, że blondyn całą swoją postawą sobie z niego kpi. Niedbały ubiór, brak uwagi, zblazowana mina. Zacisnął mocniej jedną pięść, ale zaraz ją rozluźnił i zwrócił się do Robina.

– Nasz debiutant chyba czuje się trochę zbyt pewnie – rzekł zjadliwe. – Zmień to.

Robin tylko się uśmiechnął i wykrzyknął nazwę ataku. Ziperator posłusznie wzniecił tornado, które powinno zmieść Heliosa o dobre parę metrów od piramidy. Jednak to nie nastąpiło.

Spectra nawet się nie odezwał, gdy powietrze przeciął czarny, ciężki pocisk, który ugodził Ventusa w skrzydło, tym samym sprawiając, że stracił on równowagę i huknął o piasek. Punkty mocy poleciały w dół wraz z nim.

– Mam nadzieję, że posiadasz ten głośny Nanopack – odezwał się Phantom po raz pierwszy.

– Ha, czybyś tak prosił się o manto, koleś? – zaśmiał się Jack, ale szybko zaprzestał, widząc minę Anubisa.

Spectra nie zwrócił uwagi na tą wypowiedź, zupełnie jakby w ogóle nie padła. Ciągle wpatrywał się wyczekująco w Robina.

– No więc? Nie mam całego dnia.

– Wichrowe cięcie – warknął brunet.

– Litości – jęknął Helios i nawet nie wysilił się na obronę, a jedynie sprawił, że jego pazury zajęły się czarnym ogniem i wykonał cięcie. Ciemna energia świsnęła jak bat i trafiła przeciwnika w poprzek torsu.

Ziperator po raz kolejny ugodził w podłożę, ale tym razem powracając do formy kulistej. Widzowie zgodnie wznieśli okrzyk podziwu i coraz więcej głosów zaczęło dopingować Vestalianina. Nawet na jednej części ekranu pojawiło się jego zdjęcie z licznikiem punktów. Liczba ta zwiększała się w szybkim tempie.

Robin przygarbił się, gdy schylił się, podnosząc bakugana. Lekko się wzdrygnął, gdy poczuł, jaki jest on gorący. Nawet nie śmiał podnosić głowy, ale doskonale czuł palący wzrok Anubisa na swojej skroni.

Ben strzyknął nadgarstkami i butnym krokiem zaczął się kierować w dół schodów. Jego bakugan przyjął bojową pozycję.

– Jeśli próbujesz bez nanopacku, to nie marnuj mojego czasu – Zimny głos Spectry zatrzymał go wpół kroku.

– Coś ty powiedział?! Pieprzony nowicjusz się znalazł, co będzie dyktował warunki!

Jack zarechotał i usiadł na jednym schodku.

– Chyba nie myślisz, że pokonasz nasz wszystkich, bo z jednym ci się udało?

– Dokładnie tak myślę.

Jack wytrzeszczył oczy, po czym padł na plecy, zanosząc się jeszcze głośniejszym rechotem.

– Panie i panowie! – Komentator mówił podekscytowanym tonem. – Czy wszyscy słyszeliście tę deklarację? Nasz nowy zawodnik właśnie obiecał, że zwycięży z całą drużyną Anubisa. Jak na to odpowie nowy król Bakuprzestrzeni?

Z widowni rozległy się okrzyki i padło parę gwizdów. Spectra uśmiechnął się kpiąco i coś mruknął pod nosem, co jego bakugan skwitował prychnięciem. Ben, któremu żyłka przy skroni pulsowała jak szalona, już wzniósł rękę z bakuwatchem.

Bakugan: Ten świat to tylko gra cz.IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz