Mam Zawalczyć Z Własnym Przyjacielem......

3 0 0
                                    

Biegłem  tak z 20 minit i dotarłem......zamurowało to mnie bo nie była to jakas mała placuwka yo był z 4 lun 5 pięntrowy budynek. Troje bałem się ale musze go uratować.

Byłem właśnie przed bramą do wejścia po cich się zakradłem ale niestety 1 strażnik mnie zauważył zaczoł mnie gonić q ja ucekać na szczęscie go zgupiłem weszłem do jednej sali i tam zobaczyłem i tam zobaczyłem mase zwierzęcej skury jak to nie dzików, wilków, saren, łośi, pumy. Ten goscu naprawde lubu swerzęcą skurw albo to są jego trofea
W końcu dotarłem do nastęonych drzwi gdy do nich weszłem na ko;cu korytarza zobaczyłem jego sedza( w celi. Z radości doniegi pobiegłem i krzyknołem.

T - Mohito! W końcu cię znalazłen. Mam nadzeje rze nic ci nie iest......

W połowie drogi stanołem i się mu przyjrzałem miał pełno ran i nie miał prawego oka ale nie to zwuciło na mnie szczegulną uwage iego jusz jedne oko było całe czarne. Troche podeszłem do cieli.

T - co on ci zrobił. Mohito prosze odpowiec:nagle się na mnie rzycił warczał, szczekaj co jakis czas, z jego
Paszczy lecałi durzo śliny ja upadłem na ziemie i się zaczołem trząść. Nie poznaje go, przerażony dalej na niego patrzałem.

Usłyszałem za sobą śmieh szybko wstałem i się odwruciłem nie wiem kto to była ale był ubrany cały na czarno.

???? - witaj jestem żniwiarz, czy ty przypadkiem nie przyszłesz uratować swojego przyjaciela haha.

T - muw natychmast co mu zrobiłeś! :zaczeły mi nap) ywać łzy do oczu nie czekałem długo odrzu odpowedzał.

Ż - jusz mij drogi jest za puźno nie da się go uratować..... On teras słucha się tylko mnie, co mu powiem to odrazu to zrobi :ten jego sadystyczny uśmiech przeraża, coś tam powedzał do Mohito i się nagle uspokoił. Zrobił z niego własną marionetke.

Podszedł do krat i wypuścił go ten jego wzrok pusty, bez uczć. Nagle krzykboł

Ż - złap go ale przynieś go rzywego!.

Mohito zaczoł do mnie biec miał wystrzerzone zęby jak by zaras miał mnie zabić. Paniczne zaczołem ucekać i muwić.

T - mohito naprawde mnie nie pamietasz, swojego an lepszego przyjacela!

Ucekałem dalej a zasobą słyszaełm harczenie i tupanie jego wielkich łap. Niestety ale zagonił mnie do ślepego zaułka, oparłem się o ściene i tylko patrzałem jak do mnie powolnym krokirm podchodzi, ta scena mi coś orzypomnała nasze pierwsze spotlanie, ale tym razem nie by) em wlesie tylko w bydynku, a on miał czarne oczy. Miałem jescze kawałek do ściany mój dawny orzyjacie na mnie skoczył i przygwoslździł do ziemi .

Czułem na sobie jwgo oddech i powoli ścekającą śline podeszli do nas dwuch straszników i mnie wzeli do celi pilnował mnie on. Czułem jak powoli mi pęka serce i napływają mi łzy do oczu. Do mojej celi podrzedł ten jego mość żniwiarz.

Ż - jaki to smitny widok naj lepszy przyjacie wyrusza na podrurz rzeby uratować bestje hahah. Asz sierce sie lamie jak sie ta no patrzy

T - czego o demnie chcesz.:nie nawidze siebie zawiodłem go..... To moja wina.

Ż - a powedzeć ci rze jutro się zmierzysz z moim pupilkiem na arenieb. :gdy to usłyszałem hcałem z hęcią mu przywalić w jego krzywą morde, ale nie miałem sił gdzy na niego spojrzałem to głaskał Mohiyo po głowie a ten nic siedzał jak słup. Po civhu w myslach powedzałem.



Mam zawalczyć z własnym przyjacielem.......

______________

Hej jakntam rzycie mija
Morzliwe rze dziś zrobie 3 rozdzały uwu

Bayo










Przyjaciel czy potwór [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz