Rozdział 3

11 1 0
                                    

Accalia szybko zbiegła na dół. Wskoczyła do butów i szybko narzuciła płaszcz. Otworzyła na oścież drzwi i wybiegła na zewnątrz. Przez chwilę zastanawiała się, czy napewno może to robić, ponieważ mógł to zrobić jakiś przestępca. Jednak natychmiast odrzuciła tą myśl, bo w ich wiosce było za spokojnie, by działy się takie rzeczy. Śnieg ponownie zaczął padać. Dziewczyna zaczęła się rozglądać. Z domu wybiegli przerażony dziadek i babcia. Accalia spojrzała na dom sąsiada. Wytrzeszczyła oczy ze strachu. Obok domu leżało coś czarnego. Podbiegła bliżej. Było to ciało wilka. Na jego sierści i śniegu dookoła była krew.

- Accalio! - zawołała babcia.

Dziewczyna nie słuchała. Przyklękła przy zwierzęciu, sprawdzając czy żyje. Dotknęła jego głowy i ku jej zdziwieniu, wilk ledwo ją podniósł i spojrzał jej prosto w oczy. Jego ślepia były złote i błyszczące, a w jego spojrzeniu było coś niezwykłego, coś dobrego, dosłownie jakby chciał jej coś tym powiedzieć. Wilk patrzył tak jeszcze przez kilka sekund, po czym jego ślepia się zamknęły, a głowa upadła na ziemię. W oczach Accalii pojawiły się łzy. Zza rogu domy wyszedł sąsiad, trzymając wielką strzelbę. Zdziwił się, gdy ujrzał Accalię, klęczącą przy wilku.

- Dlaczego pan to zrobił? - zapytała ochrypłym od płaczu głosem.

Wysoki mężczyzna, o niewielkich wąsach i siwych włosach, zdziwił się jeszcze bardziej.

- Dlatego, że mój pies zaczął na niego szczekać, a ja wyszedłem sprawdzić, co się dzieje. Ta bestia mogła zaatakować moje owce lub kury. - wyjaśnił, jakby to było oczywiste, po czym rozejrzał się. Z domów zaczęli wychodzić inni ludzie. Wszyscy byli zainteresowani, co to był za dźwięk.

- Ale przecież nawet nie był w drodze do kurnika lub owczarni! To się znajduje za pana domem! - próbowała mu wmówić, że naprawdę popełnił błąd.

Mężczyzna zarzucił strzelbę na ramię.

- Ostrożności nigdy nie za wiele.
Accalia poczuła, że ktoś ją bierze i próbuje podnieść do góry.

- Ale mógł po prostu przechodzić tutaj! Może nie zamierzał zabić pana owiec! - słyszała, że jej głos jest naprawdę zapłakany, jednak nie zwracała na to uwagi. - Po co pan to zrobił?

- Accalia, uspokój się, wracamy do domu. - usłyszała głos babci.
Dała się w końcu podnieść. Rozejrzała się i zobaczyła, że wszyscy ludzie się na nią gapią.

- Ale po co pan go zabił za nic?! - zapytała kolejny raz sąsiada.

Babcia ją odwróciła i poprowadziła do domu. Sąsiad przez jakiś czas wpatrywał się w odchodzącą dziewczynę ze zdumieniem. Nie mógł zrozumieć, o co jej chodziło. Przecież jak wilk pojawia się w wiosce, to należy go zabić, nieważne co tu robi. Drapieżniki są niebezpieczne i tyle.

Babcia podała Accalii herbatę. Ta siedziała przy stole z opuszczoną głową.

- No już się tak nie przejmuj. - starsza kobieta próbowała ją pocieszyć. - Czasem się tak zdarza.

- Ale gdyby ten wilk chciał zjeść mu owce to by poszedł do owczarni. Po co miał by iść główną ulicą? Może to było coś ważnego. Leśne zwierzęta zazwyczaj boją się chodzić w takich odkrytych i obszernych miejscach. - chciała wyjaśnić wszystkie myśli, które kłębiły się w jej głowie.

- No tak, ale jakie inne ważne sprawy może mieć wilk we wsi? - zapytała babcia, próbując wyjaśnić, że nie brzmi to logicznie.
Accalia wzruszyła ramionami, jednak nie była przekonana. Czuła, że to nie o to chodzi, że było coś ważnego, że ten wilk nie pojawił się tutaj tak po prostu. Przecież to zwierzę też miało jakąś rodzinę lub stado. Nie wiedziało nawet, że ta noc będzie jegi ostatnią. Pamiętała jeszcze to jego spojrzenie. Było pełne smutku, a również tajemnicy, która powinna być wyjaśniona.

Z zamyślenia wyrwała ją babcia.

- Wiesz, już od dawna jakoś lubisz te wilki...

Accalia podniosła wzrok na babcię, starając się pojąć, o co jej chodzi. Kobieta spojrzała na dziadka grzebiącego coś w piecu i westchnęła.

- Gdy miałaś trzy lata, poszłaś kiedyś z dziadkiem na grzyby do lasu. No i opowiadał, że zgubił cię gdzieś, a potem odnalazł, lecz nie samą. Głaskałaś dwa małe wilczki, a obok spokojnie leżała ich matka. Jednak, gdy dziadek podszedł bliżej, uciekły. - opowiedziała. - Może pamiętasz?

Accalia próbowała wygrzebać coś z pamięci i teraz rzeczywiście coś przypomniała.

Babcia kontynuowała:

- A gdy miałaś pięć, to ujrzeliśmy cię przez okno, bawiącą się w berka z dorosłym wilkiem. - ostatnie słowo babcia wypowiedziała ciszej, ponieważ to wspomnienie wywierało na niej ogromny strach.

Accalia pokiwała głową.

- To pamiętam. Myślałam, że to pies. - uśmiechnęła się pod nosem.
Babcia również się uśmiechnęła, po czym wstała z krzesła.

- Dobra, no a teraz spać. O Matko, jest trzecia w nocy!

Accalia zgodziła się i poszła do pokoju. Tej nocy śniły jej się jakieś sny, jednak już rano nie pamiętała jakie.



Córka Wschodzącej PełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz