Rozdział 5

17 1 0
                                    

Accalia niespokojnie wierciła się w łóżku. Kobieta. Krzyk. Płacz. Las. Ogień. Świecące się punkty w ciemności. Wilk. Accalia obudziła się. Cała była mokra od potu i szybko oddychała. Co to był za sen? Czy przeżyła te zdarzenia? Położyła się z powrotem, jednak tej nocy już nie zmrużyła oka.
Accalia siedziała na lekcji, z twarzą opartą o rękę. Głos nauczyciela oddalał się każdą sekundę, obraz się zciemniał, wszystko się wydawało gdzieś w innym wymiarze. Nie wiedziała, ile czasu minęło, gdy poczuła uderzenie w bok. Otworzyła szybko oczy.
- Au. - powiedziała obrażonym tonem i spojrzała na Abi, siedzącą obok.
- Teraz ty czytasz. - rzekła przyjaciółka szeptem.
Accalia natychmiast rozejrzała się po klasie. Wszyscy się na nią gapili, Arcus coś szeptał z innymi i uśmiechał się złośliwie, a pan profesor gapił się na nią z wściekłością. Accalia spojrzała na swoją książkę, która była zamknięta. Szybko ją otworzyła na stronie, którą miała Abi, a ta wskazała jej palcem w swojej książce, co ma teraz czytać. Accalia otrząsnęła się.
- Yyy... Prahistoria zakończyła się, gdy ludzie... - zaczęła, jednak nauczyciel jej przerwał.
- Panno Accalio! - wykrzyknął, a dziewczyna aż podskoczyła. Mężczyzna podszedł do jej ławki, oparł się o nią rękoma i pochylił się tak blisko, że dokładnie widziała jego twarzy i czuła dziwny, niezbyt przyjemny zapach jego oddechu.
- Panno Accalio, dlaczego panna nie słucha? - zapytał przez zęby. - Czy panna śpi na moich lekcjach? Źle się śpi w domu? - zaczął ją wypytywać, po czym spojrzał jej ostro w oczy. Accalia najpierw twardo trzymała wzrok, po chwili jednak jej oczy zaczęły piec i łzawić. Zacisnęła je i cofnęła się, nie rozumiejąc, o co chodzi. Nauczyciel zbliżył swoją twarz jeszcze bardziej.
- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię!
Accalia zmusiła się i otworzyła powieki. Wydało jej się, że wokół źrenic profesora płonie ogień, lecz tym razem wylała w spojrzenie całą swoją złość. Mężczyzna zmrużył oczy, jednak Accalia wytrzymała spojrzenie. Profesor natychmiast cofnął się jak poparzony, zerkając na dziewczynę ze zdumieniem. Oddychał ciężko, jak po trudnej walce. Accalia zresztą też, jednak to było głównie ze zdenerwowania. Pan Brooks gapił się na nią jeszcze przez kilka sekund, po czym szybko odszedł, jakby nic się nie działo.
- Dobra, Arcus. Czytaj. - polecił. Do końca lekcji nie zwracał już na Accalię uwagi.
- Co to było? - zapytała Abi, patrząc się na przyjaciółkę, jakby była duchem.
- Nie mam pojęcia. - odparła szybko Accalia. Nie miała największej ochoty gadać z kimś o tym, więc udała, że nie widzi pytającego  wzroku Abi i  wpatrywała się w tekst. Nie wiedziała, co się tak naprawdę wydarzyło. Profesor Brooks był tego razu naprawdę dziwny, jakby nie był sobą. A w jego oczach można było dostrzec coś dziwnego, coś strasznego, jak najgorsze wspomnienie, powtarzające się jeszcze raz.

Córka Wschodzącej PełniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz