prolog

1.5K 90 7
                                    

- to na razie Ned! - powiedział uśmiechnięty Peter wychodząc z domu przyjaciela.

Na zewnątrz było już ciemno i jednym światłem były latarnie dające żółto-pomarańczowe światło. Na swojej twarzy poczuł zimne krople deszczu, co nie było zbyt przyjemnym uczuciem. Zarzucił więc kaptur na głowę, ręce schował do kieszeni bluzy.  Jego włosy opadały mu na oczy zasłaniając przy okazji widok.  Szedł wzdłuż ulicy którą o tej godzinie przepełniały pustki. Deszcz padał już bardzo mocno przez co jedynym odgłosem był dźwięk uderzania stopami o mokry beton.

Po piętnastu minutach chłopak stał już pod drzwiami swojej kamienicy. Miał już pociągać za klamkę gdy  poczuł dreszczyk na całym ciele. Nie był on z zimna czy z strachu, Peter dobrze wiedział co to oznacza. Szybko rzucił się w stronę najbliższej uliczki. Z plecaka wyciągną prezent od samego Tonego Starka- swój strój. Jak najszybciej go założył nie zwracając uwagi na krople spływające po jego prawie nagim, rozgrzanym ciele.

Gdy założył swój strój poczuł ciepło otulające jego ciało. Przez adrenalinę nie czuł zimna jednak jego każdy narząd już tak, dlatego gdy założył kostium zatrzymał się na chwilę by złapać oddech. Szybko jednak wybudził się z transu i zaczął wspinać się po ścianach kamienicy.

Po chwili był już przy swoim oknie. Delikatnie je otworzył przez co mógł dostać się do środka budynku. Był tak cicho że wydawało się że słychać jedynie szum powietrza. Cisza ta była przerażająca. Zszedł z sufitu i stanął delikatnie na podłodze.

Pociągnął za klamkę i wszedł do małego salonu. Delikatnie odetchnął gdy zobaczył że nikogo nie ma w pomieszczeniu. Jego uwagę zwróciła jednak ramka ze zdjęciem leżąca na ziemi. Podszedł do ramki i podniósł ją. Natychmiast jednak ją wypuścił. Jego oddech był przyśpieszony a serce biło zdecydowanie za szybko.

Na podłodze leżała teraz ramka, odwrócona przodem.... Cała w  zakrwawionych odciskach. Przerażony Peter zaczął sprawdzać wszystkie pomieszczenia modląc się w duchu by nie było wtedy May w domu. Każde z tych pomieszczeń przeszukiwał bardzo dokładnie jednak nic nie znalazł. Zostało mu ostatnie... Łazienka.

Drżącymi dłońmi odtworzył drzwi. To co tam zobaczył sprawiło że zamarł. Na środku pomieszczenia leżała jego ukochana ciotka w kałuży krwi. Chłopak upadł na kolana cicho szlochając. Zdjął swoją maskę z mokrej od łez twarzy. Szlochał tak nad ciałem całe piętnaście minut, następnie zasnął.

*****Skip time*****

Rano chłopak obudził się z okropnym bólem głowy. Nie chciał on otwierać oczu gdyż miał nadzieję że to wszystko było snem. Jednak przeliczył się. Na podłodze nadal widniała zaschnięta krew ciągnąca się od postrzelonego czubka głowy. Całe jej włosy były zlepione szkarłatną cieczą a skóra nienaturalnie blada. 

Peter wiedział jedno wcześniej czy później trzeba przestać płakać, i w tedy zdecydować co robić dalej. Teraz trzeba to wykonać.

Chłopak wiedział że gdy tutaj zostanie wezmą go do sierocińca, co oznacza koniec z Spider-Man'em... A to była ostatnia rzecz trzymająca go przy życiu. Zadzwonił więc anonimowo na policję a sam uciekł przez okno.

Usiadł na skraju równoległego budynku i przez załzawione oczy spoglądała jak policja wyważa drzwi, a następnie próbuje odratować najbliższą mu osobę....

koszmar życia || IronDad ( Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz