3

836 69 24
                                    

"NIE ZABIJACIE MNIE!!! ja wiem że dawno nie było rozdziału ale moja wena poszła sobie na majówkę i już nie wróciła xDD trochę krótszy rozdział ale mam nadzieję że starczy na ten moment 😌 przepraszam za błędy i miłego dzionka życzę! ( A no i rozdział specjalnie dla 8 klas które pisały egzaminy 😉)"

- Cholera jasna Peter gdzieś ty był! - wrzasnął Tony na co chłopak przewrócił oczami...

Powoli podniósł się z materaca i spojrzał w oczy miliardera. Sam nie wiedział czemu ale zaczęło gryźć go sumienie. Pan Stark chciał dobrze dla niego, wspomniał przecież nawet o wspólnych misjach w przyszłości a on tak po prostu uciekł bo nie mógł sobie poradzić z własnymi problemami? Żałosne. Jego serce bolało tak, jak nigdy. Najlepsze było to że nie bolało go z powodu choroby czy czegoś podobnego, tylko z powodu bólu psychicznego który jakimś cudem przyniósł się na fizyczny ból. Całe jego ręce trząsły się, z smutku. Czuł w tej chwili, że to naprawdę już koniec... Że naprawdę nigdy więcej nie zobaczy ciotki. Wcześniej to jeszcze do niego nie doszło, wydawało mu się, że może to wszystko faktycznie było tylko żartem... Teraz chciał tylko płakać w samotności, jednak pewna osoba która przed nim stała mu to uniemożliwiała.

- przepraszam Panie Stark... Byłem tylko na patrolu i nie zwróciłem uwagi na to że jest tak późno- szepnął ledwie słyszalnie. Tak naprawdę była to po części prawda. Faktycznie się zagapił jeśli chodzi o godzinę ale czy naprawdę wróciłby gdyby zobaczył która była wtedy godzina?  zapewne nie...

Po wyrazie twarzy Tonego było można stwierdzić, że nawet na chwilę nie dał się zwieść młodemu Parkerowi. Nadal wpatrywał się w niego czakając na prawdę lub sensowniejszą wymówkę.

- nie umiesz kłamać Peter...- westchnął zdruzgotany- byłeś na patrolu bez stroju? Naprawdę?

Dopiero teraz Peter zdał sobie sprawę z tego co się stało. Naprawdę nie miał na sobie stroju co stawiało go fatalnej sytuacji. Pan Stark nie wiedział na razie o ciotce i lepiej by było gdyby tak zostało. Nie chciał by się nad nim litowano czy coś podobnego. Nikt tego nie zrozumie do czasu gdy sam nie dozna tego uczucia. Inaczej jest gdy ktoś choruje, jesteś wtedy przygotowany że w każdej chwili ktoś może odejść, a inaczej jest gdy dzieje się to tak nagle. Nawet nie wiesz, że rozmowa rano z tą osobą była tą ostatnią.

- ubrałem go tylko ściągnąłem przy powrocie by Pan się nie zorientował, wiem jak Pan tego nie lubi gdy działam na własną rękę... - wyszpatał niepewnie myśląc czy nie przegapił jakiegoś szczegółu, który mógłby zaprzeczyć jego kłamstwu. Tak bardzo nienawidził kłamać że wychodziło mu to beznadziejnie.

Złość miliardera zamieniła się w podejrzliwość. Chłopak nigdy nie kłamał, a teraz każde jego słowo
zadawało się mieć drugie dno. Jakby chłopa sam toną we własnych kłamstwach. Dobrze widział jego kostium rzucony w łazience, jakby nic dla niego nie znaczył, a dobrze wiedział, że wcześniej chłopak mógłby oddać życie za ten jeden skrawek materiału. Tony podszedł do łóżka na którym siedział Peter i położył mu rękę na ramieniu przez co przez ciało chłopka przeszedł dreszcz.  Stark zmarszczył na to brwi ponieważ jeszcze nigdy to się nie zdążyło. Zazwyczaj to on musiał odklejać od siebie chłopaka a tym razem ten się go bał?

- na pewno wszystko dobrze dzieciaku? - zapytał niepewnie. Nie potrafił rozmawiać z dziećmi. Nikt go nigdy tego nie nauczył, bo nikt z nim nie rozmawiał. Czasami jedynie matka przesiadywała z nim wieczorami. Zazwyczaj całe dnie spędzał sam przeglądając znalezione projekty ojca porozrzucane po podłodze. Jego ojciec nigdy nie potrafił dostrzec potencjału nawet największej i najmądrzejszej maszyny, mogą mówić, czuć czy nawet latać a dla niego i tak byłyby tylko złomem który trzeba tylko ulepszać. Tony jako dziecko znajdował w nich potencjał. Zamiast tylko je ulepszać starał się je doskonalić, a nie od razu zmianiać na nowszy model.

koszmar życia || IronDad ( Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz