2.

1K 72 15
                                    

~~~~~ cześć wam! Sorki że tak długo nie było rozdziału jednak miałam małe duże problemy z wattpadem. Nie przedłużając zapraszam do czytania mam nadzieję że rozdział się spodoba~~~~

Wszedł do "jego" pokoju. Cały pokój był chyba większy niż jego mieszkanie... byłe mieszkanie. Usiadł na łóżku które zapadło się delikatnie pod jego ciężarem. Tak bardzo chciał wrócić do siebie, poczuć zapach pościeli zaraz po praniu, położyć się na swoim łóżku pójść do restauracji z ciotką...

Ona nie żyje i to jest najgorsze. Chłopak od zawsze był przygotowywany na wszystko; na pierwszy dzień szkoły, na sprawdziany, na zakończenie roku czy głupi konkurs. Nie był przygotowywany jednak na śmierć najbliższej mu osoby. Gdyby mógł cofnąć czas zrobiłby wszystko by być przy niej, tego jednak nie da się zrobić i to jest najgorsze. Znacie może to uczucie? Zrobiliście coś czego nie możecie już cofnąć, chcecie uciec przed całym światem, zakopać się pod ziemię i zniknąć? Ale twój los robi dokładne przeciwieństwo. Całe życie starał się poznać resztę Avengers a gdy nagle chce pobyć sam ta okazja się zdarza a on nie może normalnie się cieszyć.

Wiele ludzi oczekuje od ciebie niemożliwego. Ciotka pewnie oczekiwałaby szczęścia i uśmiechu chłopaka. I to właśnie było niemożliwe, ta jedyna rzecz której teraz by dla niej nie zrobił. Po prostu nie mógł, strata tak bliskiej osoby zazwyczaj kończy się samobójstwem. Peter nigdy nie mógł tego zrozumieć, owszem umarła dla kogoś ważna osoba jednak po co się zabijać? Teraz rozumiał wszystkie te osoby. Wcale nie chciały sobie odbierać życia jednak nie potrafiły żyć dalej i udawać że nic się nie stało.  To go przerażało stał się jedną z osób których nikt nie rozumie i komukolwiek by to powiedział od razu by go olał bo pomyślałby że to nic takiego i chłopak się pozbiera. Jego sens życia skończył się w mniej niż minutę... Teraz będzie potrzebował lat by go odbudować... Albo po prostu wybrać drogę na skróty?

Chłopak od zawsze był samotny jednak pierwszy raz aż tak bardzo. Niechętnie wstał z łóżka i udał się do łazienki. Zdjął niechętnie maskę... Maskę która ukrywała jego emocje, jego słabości... Po prostu jego. Jako Spider-Man jest silny i odważny, za to jako Peter? Jest nikim, wyśmiewany przez rówieśników i cieniem samego siebie. Spojrzał w lustro... O tym właśnie mówił, z jego nosa leciała krew która ubrudziła mu twarz. Wziął ręcznik i zamoczył go w lodowatej wodzie. Zmył szkarłatną ciecz i przyłożył zimny ręcznik do ciągle bolącego miejsca.

~~~Tony~~~
Kilka godzin przed telefonem

Jak zwykle obudził się w warsztacie z opuchniętymi od zmęczenia oczami. Obok walały się narzędzia, plany zbroi, szklanki po alkoholu lub puszki po energetykach. Ze zmęczeniem przetarł czerwone oczy i powoli podniósł się do pozycji siedzącej. Zmróżył oczy by dostrzec wszystkie szczegóły świata zewnętrznego a nie tylko jedno wyobraźnię, która nadal była jeszcze w połowie na tamtym świecie snów. Reaktor łukowy na klatce Tonego bił jasnym, niebieskim i oślepiającym światłem, które przebijało przez jego czarny podkoszulek.

Opinie o tym reaktorze miał różne. Raz wydawało mu się że to oznaka jego słabości a raz potęgi. Czemu słabości? Przecież gdyby nie ta maszyna dawno by już nie żył. Spoczywał gdzieś zakopany po ziemią a jedynie duchem był przy niewielu bliskich którzy możliwe że opłakiwali by jego śmierć. Dlaczego potęgi? Reaktor pokazywał że Tony Stark tak naprawdę nigdy się nie poddał i nie zamierza. Nawet jeśli nie dla siebie to dla Pepper, Petera i całej reszty tej bandy... Chociaż czasem wydawało mu się że tak naprawdę sprawia im tylko ciężar. Właśnie wtedy najczęściej się kłócili, względem miliardera było to wtedy jedyne wyjście by rozładować jego poczucie winy chociaż cierpieli przy tym też inni.

koszmar życia || IronDad ( Zawieszone )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz