Tony jak zwykle siedział na zimnym balkonie wpatrując się w zachodzące słońce. W jego "domu" jak to kazali nazywać mu rodzice już dawno każdy zajął się swoim sprawami. Ciemne granatowo-czarne chmury zbliżały się coraz to bardziej do miejsca chłopca. Oparł głowę o balustradę która chroniła go przed upadkiem z tak wysokiego piętra. Sam uważał że jeżeli by spadł to śmierć nie byłaby najgorsza a sam fakt że ojciec zrobiłby wszystko co w jego mocy by przywrócić syna do życia a potem własnoręcznie go udusić w męczarniach za to jak zhańbił rodzinę.
Mały Tony westchnął i wyciągnął małą dłoń przed siebie czując na niej delikatne krople deszczu. Po chwili dało się usłyszeć dźwięk nadchodzącej burzy i w ułamku sekundy z lekkiego deszczu zrobiła się porządną ulewa. Dzieciak naciągnął na siebie mocnej kurtkę a włosy zakrył kapturem, z którego co chwilę spadały krople na rozgrzaną twarz. Jego buty jak i spodnie już dawno przemokły więc jedyne co mógł zrobić by dodać sobie ciepła to przytulić się do własnych nóg.
Nagle usłyszał otwieranie drzwi... Takie samo jak zawsze... Tak samo piękne za każdym razem. Tym razem jednak gdy dziewczynka wskoczyła na łóżko nikt nie wszedł za nią, to znaczy nie od razu bo trzeba było czekać dobre 5 minut zanim do pokoju wszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach i zielonych oczach (o nie nie nie nawet o tym nie myślcie to nie jest loki xDDDD). Uklęknął przy łóżku córki i złożył delikatny pocałunek na jej czole.
- Toto... A gdzie jest mamusia? - powiedziała dziewczynka patrząc swoimi czekoladowymi wielkimi oczyma na dorosłego na co on cicho westchnął.
- Wiesz żabciu... Mama troszeczkę źle się czuje... Ale zobaczysz szybko wyzdrowieje tak? Ból tylko nas wzmacnia pamiętaj (wybaczycie... Musiałam...)- powiedział na co dziewczynka szybko pokiwała głową i sięgnęła po jednego z jej pluszaków a dokładniej po różowego misia po którym można było od razu stwierdzić że już dużo przeszedł- masz daj mamie- uśmiechnęła się promiennie- to mój ulubiony.. zawsze mi pomaga jak mnie głowa boli to może i jej pomoże prawa?
- na pewno skarbie- powiedział i delikatnie wziął od niej pluszka. Podszedł do drzwi jednak zanim wyszedł szepnął ciche "dobranoc".
Tony przyglądał się temu z zainteresowaniem tak bardzo że już dawno zapomniał o ulewie. Nagle dziewczynka wstała z łóżka po czym podeszła do szafy i wyciągnęła fioletowo różowy parasol. Wyszła na dwór zakładając wcześniej butki i stanęła przed Tonym z ogromnym parasolem.
- myślisz że cię nie widzę co wieczór? To moi rodzice są ślepi nie ja- zaśmiała się i podała chłopcu parasol a sama przeskoczyła przez pręty- jestem Nella!- wyciągnęła przed siebie rękę
- Eeeee... Anthony? - bardziej spytał ponieważ nadal nie ogarnął co tutaj się wydarzyło.
- strasznie nudne jakieś... Będę do ciebie mówiła Tony jakoś bardziej pasuje. Anthony brzmi jak imię gościa z wiadomości...- powiedziała młodsza nadal mając ogromnego banana na twarzy- to co przesuniesz się trochę? Wiesz aktualnie to teraz oboje wyglądamy jak mój pies po kąpieli- zaśmiała się i usiadła obok Tonego.
~~~~~~~~ 7 lat później~~~~~~~~~
(Przelicznik: tony ma 14 lat a Nell 13 )Tony jak zwykle zszedł po drabinie na balkon Nelly. Była wczesna jesień więc cały balkon otaczały kwiaty. Niestety jak to niezdara musiał coś przez przypadek kopnąć przez co jedna z doniczek zleciała na sam dół budynku.
- aić...- szepnął i zapukał w szklane drzwi.
- właź wiesz przecież że są otwarte!- wrzasnęła nelly.
CZYTASZ
koszmar życia || IronDad ( Zawieszone )
FanfictionNever fear shadows, for shadows only mean there is a light shining somewhere near by." - Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło. Jeden dzień Jedna godzina Jedna minuta Jedna sekunda Tyle czasu wystarczyło by zrujno...