Rozdział 5 Latarki

482 12 4
                                    

Urozmaicona droga bardzo pomagała w nudzie, bo cały czas trzeba było skakać z kamienia na kamień. Niestety utrudniało to też mówienie, Więc Felix i Laura rozmawiali swoją łącznością telepatyczną. W sumie ona wiedziała od razu co chce powiedzieć, ale wolał subwokalizować, bo tak się przyzwyczaił.

Na obiad się nie zatrzymali, zjedli jakieś przekąski po drodze. Było już blisko do ich miasteczka, Letianxizhen, około pięciu kilometrów, gdy Felix zatrzymał się.

- Coo? Mamy tu nocować, jak do naszego miasteczka jest 5 kilometrów? - narzekał Net

- Lepiej będzie jak wejdziemy tam za dnia. No a poza tym... Taniej wyjdzie niż spanie w jakimś hotelu.

Net przyznał mu racje i zabrał się za robienie wędki. Na wszelki wypadek patrzył czy w rzece nie ma zbyt dużych ryb. Felix rozpalił ognisko. Jak zjedli kolację, zapadła cisza, przerywana trzaskaniem ognia.

- Co kiedyś robili ludzie wieczorami? - zapytał Net.

- Siedzieli przy ognisku i rozmawiali. - odparł Felix.

Znów zapadła nie zręczna cisza.

- Albo śpiewali. - dodał.

- Nie umiem śpiewać. - skrzywił się szatyn.

- To graj na gitarze.

- Nie mam gitary. - zauważył.

Felix wyjął z plecaka rozkładaną gitarę. Net otworzył szeroko usta.

- Nie umiem grać na gitarze. - zasępił się.

Felix skinął głową i schował gitarę. Potem zamknął oczy, próbując sobie przypomnieć rytm i słowa jakiejś piosenki.  

 ♪ Kiedy szliśmy przez Pacyfik, ♪
♪- Way-hey, roluj go!♪
♪Zwiało nam z pokładu skrzynki ♪

♪Pełne śledzia i sardynki♪

♪- Taki był cholerny sztorm!♪


♪Hej, znowu zmyło coś,♪♪Zniknął w morzu jakiś gość.♪
♪Hej, policz który tam,♪♪Jaki znowu zmyło kram.♪


♪Hej, znowu zmyło...  ♪

Potem śpiewali wszyscy razem, co raz to różniejsze piosenki, aż do północy. Martyna i Wiktoria znów spały w hamaku. Wszyscy smacznie zasnęli. Blondynowi śniły się napisy od Laury. W sumie były one prawdziwe, bo we śnie mu je przekazywała. O pierwszej godzinie Felix zbudził wszystkich.

- Co jest? - mruknął Net.

- Widzisz światło?

- Widzę - odparł i zdębiał, bo przecież ognisko było wygaszone! Popatrzył do góry, jakby obawiał się UFO. To nie było UFO. To były latarki. Ktoś schodził po kamieniach, tą samą trasą co oni, wzdłuż rzeki.

<Znam ich.>

<To niemożliwe.> odpisał Felix.

<To nasza grupa z samolotu>

- Znam ich! - wykrzyknęła Wiktoria.

Szło jedenastu ludzi, 4 chłopaków, 6 dziewczyn i opiekun. Wszyscy z klasy Laury wyściskali się, jakiś chłopak pocałował Laurę (Felix zmarszczył brwi). Gostek kojarzył się Felixowi z Geraldem. Nie było miejsc do spania, więc tamci poszli do miasteczka, do jakiegoś hotelu. Reszta nocy przebiegła spokojnie.

😥 380 słów 😥 Bardzo mało, to najkrótszy rozdział. Jakoś tak straciłem wenę. Jutro nie będzie rozdziału, za to mam nadzieję że następny będzie miał co najmniej 600 słów. Będzie się działo... 



Felix, Net i Nika oraz Nieogarnięta Dżungla FNiN LaurixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz