Piotr Polon siedział sztywno w miękkim krzesełku helikoptera. Patrzył na przesuwające się szybko miasteczka, domki, drogi i lasy. Miał wrażenie, że za chwilę spadnie. Przestał się gapić i usiadł na krzesełku na wprost Alexandra Hermana. Sytuacja byłą wyjątkowa i musieli dotrzeć szybko na miejsce. Pierścień w Milo znów miał dużą aktywność. Ostatnia tak duża aktywność była gdy ochotnicy zgodzili się do teleportacji ich. Wtedy teleportowano do Milo z Wielkiej Brytanii. A teraz aktywność była dużo większa, jakby ktoś niewskazany pojawił się w Milo. Jak mówił Herman, to może być nawet ciekawski Hindus czy Egipcjanin. Pierścienie mogą być wszędzie gdzie Niemcy mieli swoje bazy albo atakowali. Zdziwił się, przylecieli do morza, choć nie minęła nawet godzina. Piotr Polon i Alexander Herman zeszli ze szczytu zakopanej kopuły, gdzie był wielki znak "H" schodkami do wejścia. Weszli do sali pierścienia. Pierścień stał tam i emitował błękitną poświatę. Wszędzie bulgotało na zielono i błękitno, a światło falowało. Wydawało się to nienaturalny, jak istota z czwartego wymiaru, lub hologram.
- Według naszych obliczeń ktoś powinien pojawić się w tym pierścieniu za minutę, maksymalnie trzy.
Komuś puściły nerwy i wziął pistolet, działający, znaleziony wraz z wieloma innymi broniami znalezionymi w ładowni pierścienia Wunrung. Alexander, dyrektor instytutu kazał opuścić broń. Mężczyzna posłusznie opuścił broń, ale nie odłożył jej ani nie wsadził do kieszeni.
- Teraz! - prawie krzyknęła docent Gajda.
Parę sekund później z pierścienia wypadły cztery osoby. Felix, Net, Nika i Laura. Net wstał, odwrócony tyłem do wszystkich zdębiałych naukowców.
- Uff... - przeciągnął się. - jesteśmy.
- Czekaj. - Felix rozglądnął się patrząc na zdziwionych naukowców. Zobaczył swojego ojca i powiedział ucieszony, - jesteśmy w Polsce!
Ojcowie Felixa i Neta ( Marek już był tam wcześniej. ) patrzyli na podróżników osłupiali. Potem pan Polon powolnym ruchem wyciągnął telefon i odszedł parę kroków. Zadzwonił gdzieś i z telefonu udało się usłyszeć okrzyk radości. Następnie rozłączył się i znów gdzieś zadzwonił. Znów radość. Uśmiechnięty od ucha do ucha wyściskał swojego syna i Laurę. W tym samym czasie Marek Bielecki objął Neta i Nikę.
- Do kogo pan zadzwonił? - zapytała Laura.
- Do twojej mamy i do mamy Felixa.
Laura dotknęła swojego naszyjnika, w który wpatrywał się Pan Polon od jakiejś chwili. Napis "Laura" prawie się zmazał. Chyba Felix zrobił go markerem, bo trudno o takie słowo w Chinach. A potem, nie zważając na to, że tyle ludzi wokół, mocno pocałowała Felixa. Piotr Polon przypomniał sobie swoją przyszłość. Uśmiechnął się.
Koniec historii, pamiątki są na lewo, restauracja na prawo. Do widzenia i polecam się na przyszłość. Zapraszam do kolejnej książki, która pojawi się w niedalekiej przyszłości.
CZYTASZ
Felix, Net i Nika oraz Nieogarnięta Dżungla FNiN Laurix
AdventureJestem fanem Laurix, więc dużo będzie tu o nich, przy okazji powiem że będzie się to działo w dżungli chińskiej, będą szukać Laury. To takie moje wyobrażenie 16 tomu 😀 Zapraszam!